ech... w pierwszych dwóch odcinkach tak tego nie było widać, ale po tym odcinku można podsumować:
Kapitan to ofiara losu, kompletnie sobie nie radzi
Pierwszy oficer to jego żona, która w kółko powtarza swoje milion wymówek na zdradę. Mówi, że jej żałuje, ale rozgrywa to tak, żeby to mąż jeszcze miał ją przepraszać
Drugi oficer to gej związany z transwestytą. W pierwszych dwóch odcinkach tego tak nie podkreślali, ale od trzeciego pojawia się w kółko ich małżeństwo. Ktoś by mógł powiedzieć, że "ale to taka rasa" - polecam obejrzeć Star Trek Next Generation S05E17, gdzie pokazują jak powinna wyglądać bez płci. Tutaj rasa ma płcie i jest to planeta gejów i transwestytów.
Trzecia z rzędu jest kobieta najsilniejsza na całym statku, której w sumie to jest jedyny atut. Samo w sobie jest to spoko, ale w kontekście reszty LGPT i feminizmu serialu to dodatkowo irytuje
No i nareszcie są w hierarchii dwaj faceci (jeszcze nie wiem czy nie geje znowu), ale nawet jeśli są hetero, to są przedstawieni póki co jako lekkomyślni pijacy. Ech...