Serial pokazuje, że jedyną granicą pomiędzy oskarżonymi, a rozjuszonym tłumem jest system sądowniczy. Tzw ulica jest pewna winy, bo wystarczyło rzucić oskarżenie o odrażające przestępstwo. W innych okolicznościach być może doszłoby do linczu. Media społecznościowe pozwalają na bezkarne czynienie zarzutów, a dalej działa mechanizm jak przy plotce. Samozwańcza "terapeutka", działająca w przeświadczeniu misji, do spółki z prokuratorem karierowiczem, uczynili realna krzywdę.
Tak, to urozmaicenie kryminału, całkiem fajnie napisane i zagrane. Dodatkowo te myśli o sile (szkodliwej czy nieszkodliwej, ale sile) mediów społecznościowych same nachodzą po seansie. Wystarczy piętnaście minut, żeby internet wydał wyrok, z którego już nie da się wyjść.