Odcinki z zeszłego tygodnia, wczorajszy i dzisiejszy, to jeszcze nic... Jutro będzie niesamowity odcinek, choć ze smutnym zakończeniem.
"On the Beach" dokładnie, ja już dzisiaj sobie obejrzałem, piękny i bardzo wzruszający odcinek.
Ja jednak wyczekuje do jutra, mam nadzieje, że uda mi się zasiąść tak wcześnie przy 'telewizorni'. Chciałem tym razem obejrzeć ten odcinek w TV. Oby tylko reklam w najlepszych momentach nie wciskali (a są one na pewno nieuniknione).
W ogóle całe to śledzenie ostatnich dni Greene'a i wcześniejsze przypadkowe oglądanie powtórek na TVN skłania mnie coraz bardziej do zastanowienia się, czy by nie zacząć jeszcze raz - od samego początku - oglądać tego serialu... Choć z jakiś rok temu obejrzałem cały - 'od deski do deski'. Dosyć późno, biorąc pod uwagę, kiedy zakończono prace nad serialem, ale lepiej późno, niż wcale. :)
Choć z drugiej strony wiem już co było i co się wydarzyło, a z taką wiedzą nie jest to już ta sama przyjemność z oglądania.
Mam tak samo, ile razy bym nie oglądał, za każdym razem to samo...
R.I.P. Dr Mark Greene. [*]
Ja też dziś obejrzałem ponownie ten odcinek i było tak wzruszająco jak za pierwszym razem, totalny wyciskacz łez. Poraz kolejny uświadamiam sobie, że to najlepszy serial jaki powstał, żaden inny nie wzruszał mnie tyle razy co ten.
Ja oglądałam ER tylko do 10 sezon, kilka odcinków w póżniejszych i oczywiście ostatni. Ale nowa obsada to już nie to samo. Co do
"On the Beach" to już wiadomo od samego początku, że Green umrze przez poprzedzający odcinek. Jest tylko napięcie i oczekiwanie a w końcu taki smutny koniec :(
Aaaaa i nie podobało mi się jak zakończyli wątek Cartera. Zawsze myślałam, że w końcu znajdzie miłość i będzie szczęśliwy. A Wy co myślicie ??
Przecież Carter znalazł miłość, ożenił się, tylko do końca niewiadomo, czy udało im się naprawić swoje problemy, czy też nie. Ostatni odcinek pozostawia w tej sprawie drzwi otwarte...
Niby znalazł. Ale z tego co przeczytałam /widziałam to miał dziecko z Kem i ono chyba umarło?? Potem ona mieszkała w Paryżu a on wrócił. Właśnie wydaje mi się , że w ostanim odcinku Carter chciał się z nią umówic na kolację, ale ona odmówiła ?( No chyba, że mój angielski aż tak kuleje:p)
Okej, sprawdziłam. Historia kończy się tak : Carter: Lunch, Kem: Może, zadzwoń. Czyli nie wiadomo co się wydarzyło.
dziecko udusilo sie pepowina w 6 miesiacy zycia plodowego... sprowokowano porod martwego dziecka :( a dzisiejszy odcinek jest okropny... swietna rola Anthony'ego Edwardsa, lapie za serce i nie pozwala zapomniec o tym odcinku. Eh...
Oczywiście, że to cover. Temat dotyczy serialu, więc pozwoliłem sobie (taki jestem wielkoduszny!) dorzucić wykonawcę piosenki, która pojawiła się w dyskutowanym odcinku (gdyby komuś akurat zebrało się na wspominki)...