Gdyby powstało jeszcze kilka to serial całkiem zszedłby na psy. Nie dziwię się też temu, że w zasadzie wszyscy aktorzy którzy zbudowali legendę ER odeszli po kilku sezonach. Każdy kolejny sezon to coraz dziwniejsze historie i coraz większy brak wizji tego co w zasadzie ma się dziać... Szczytem dla mnie są metamorfozy jakie przeszły postacie. Morris na początku był niedouczonym głupkiem, ciamajdą i nikt go nie lubił. Na koniec zrobił się taki poczciwy, że aż nie dało się go nie lubić. Gates z kolei to na początku burak, prostak i cham (stylizował się chyba na Pratt'a) po to by zostać łagodnym jak barankiem do rany przyłóż facetem. A to tylko niektóre głupotki...