Jakkolwiek sam serial mi się dobrze ogląda, to przywracanie bohaterów wydaje się być kpiną z widza. Wszyscy strzelają do tych nastolatków, a jakoś każdy z nich magicznie odżywa w ostatniej chwili. Ta scena z postrzeloną Sarą to już w ogóle xd Ale i tak nic nie przebije świetnego plot twistu z ojcem Johna B, który jednak żyje. Jakby zajebiście, oprzeć cały serial na wątku dziecka chcącego pomścić ojca, a po 2 sezonach okazuje się, że ojciec żyje.