No i zaczęło się . Jeden z najbardziej oczekiwanych seriali tego roku , wyprodukowany przez Spilberga i Hanksa ( którego nawet słychac na początku ) miał swoją premierę . A jak wyszło.
Przede wszystkim należy powiedzieć że wszyscy czekają na taki hit jak Kompania Braci czy Szeregowiec Ryan ale czy będzie takim hitem na no jeszcze za wcześnie.
Pierwszy odcinek raczej rozpoczął się spokojne , takie zaznajomienie z postaciami. I tu mamy już pierwszy zgrzyt , aktorzy mimo iż dobrze grają to nikt jakoś się z tego grona nie wyróżnia a sami żołnierze przez cały odcinek zlewają się w jedną całość co powoduje że z żadnym się nie utożsamiamy ani nikomu nie kibicujemy.
Na razie spokojny odcinek ale były też i plusy :
+ przede wszystkim lądowanie na wyspie ( tu wydaje się że będziemy mieć powtórkę z Szeregowca ) a tu klops i nic nieźle twórcy utrzymali to w napięciu ;
+ kolejny plus to ładne zdjęcia , plenery , wszędzie wojsko i dbałość o autentyczność ;
+ plus to także scena z nocnym atakiem , choć nic nie było widać ;
+ no i zabawa z żółtkiem ;
Minusy :
- nuda , ale jak na razie to zrozumiałe ;
- nieciekawi i mało zróżnicowani bohaterowie ;
- patetyczność i " gówniany" amerykański patriotyzm ;
- brak chaosu , realizmu i prawdziwości Szeregowca ...
Jak na razie to tyle , jest dobrze choć nie było mocnego uderzenia.
Bredzisz człowieku. To, że lobby zbrojeniowe zbija kokosy na wojnie to nie znaczy, że to jest dobry interes dla kraju. Przeciętni obywatele finansują całą tę zabawę z podatków i dostają po dupie. Deficyt rośnie coraz bardziej i zobaczymy jak to się skończy. Co do tolerancji to jest ona dobra dla frajerów. Europa jest tolerancyjna dla beżowych to im pod Paryżem robią syf, palą samochody, gwałcą kobiety itd. Albo europa się opamięta albo zginie marnie. Na szczęście chociaż szwaby się trzymają i beżowych oraz czarnych trzymają krótko. Byłem widziałem, wiem jak to funkcjonuje. Jak twoimi argumentami są przesiąknięte goebelskowską propagandą pszkwile moora to współczuję. POsiadanie broni amerykanie mają w konstytucji i nie dadzą się rozbroić jak nie przymierzając frajerzy, polacy w drugiej RP a potem przyszedł szwab z pepeszą i spokojnie całe osiedle wywiózł do obozu bo debile nawet pistoletów nie mieli. żal i nic więcej. \
Prawda jest taka, że wasz lewacki antyamerykanizm nie zmieni faktu, że to amerykanie wygrali dwie wojny światowe i dwa razy ratowali dupę europie. Okupowane przez amerykę kraje takie jak rfn czy japonia po wprowadzeniu wolnego rynku stały się potęgami gospodarczymi. W końcu to dzięki Reaganowi upadł komunizm i my POlacy możemy się cieszyć wolnością. Po raz kolejny ameryka dała nam wolność. Pierwszy raz po pierwszej wojnie światowej. Klikasz baranie w amerykański wynalazek, i dostajesz ode mnie ripostę poprzez sieć którą wynaleźli amerykanie. Oglądasz amerykańskie filmy i marszczysz kreta przy amerykańskich pornolach. jesz w amerykańskiej restaruracji pod złotymi łukami i latasz na wakacjie amerykańskimi boeingami. POdsumowując, zmądrzyj.
Jednak muszę się wypowiedzieć ponownie, ponieważ dawno nie słyszałem takich bredni. Dla niewtajemniczonych - mowa jest o Amerykańskim patriotyzmie, kulcie Marines, widzeniu świata przez Hollywood itp.
Piszesz: "To, że lobby zbrojeniowe zbija kokosy na wojnie to nie znaczy, że to jest dobry interes dla kraju".
Otóż jest to dobry interes, ponieważ wojna to nie tylko koszty amunicji. Tu rozchodzi się o strefy wpływów, kontrakty na najbliższe dekady, a z tym powiązany jest cały przemysł, od wykałaczek do myśliwców najnowszej generacji. Niestety na wojnie giną nakarmieni głupotami żołnierze, a bogacą się przemysłowcy przy poparciu społeczeństwa również nakarmionego tymi bzdurami(dla przykładu - "BROŃ MASOWEGO RAŻENIA W IRAKU").
Piszesz: "Co do tolerancji to jest ona dobra dla frajerów. Europa jest tolerancyjna dla beżowych to im pod Paryżem robią syf, palą samochody, gwałcą kobiety itd. Albo Europa się opamięta albo zginie marnie."
Islamski terroryzm jest wymysłem/dziełem USA. To USA najeżdża te zabite dechami kraje i próbuje je "cywilizować" po przez bombardowania a do tego wciąga w to inne kraje pod przykrywką wojny z terrorem. A naturalną reakcją na atak jest obrona, która w przypadku biednych krajów muzułmańskich zamienia się terroryzm, bo to jedyna metoda jaką mogą walczyć z silniejszym agresorem. W końcu ta walka przenosi sie do miast Amerykańskich czy Europejskich. Co do "beżowych" jak ich nazywasz. Kraje takie jak Francja, Wielka Brytania płacą za posiadanie byłych koloni w Afryce Północnej, czy też Azji. Chcieli mieć kolonie i je "doić", to teraz mają imigrantów, bez pomysłu jak ich zagospodarować.
Inny przykład to Niemcy. Oni z kolei borykają się z Turkami których sami sprowadzali jako "ręce do pracy" po drugiej wojnie światowej.
"...Paryżem robią syf, palą samochody, gwałcą kobiety itd". lol. Skąd ty wziąłeś te gwałty???? To akurat tyczy się każdej nacji i rasy. Po każdym większym meczu ligowym w naszym kraju kibole robią to samo, a gwałty też nie mają niczego wspólnego z rasą czy wyznaniem. Za dużo oglądasz telewizji która uwielbia ludzi straszyć, a najgorsze, że ty w to wierzysz. BTW. Według danych ONZ z 2002, to "twoje USA" jest na trzecim miejscu, jeśli chodzi o liczbę gwałtów na 100k ludności(35).
Piszesz: "POsiadanie broni amerykanie mają w konstytucji i nie dadzą się rozbroić jak nie przymierzając frajerzy, polacy w drugiej RP a potem przyszedł szwab z pepeszą i spokojnie całe osiedle wywiózł do obozu bo debile nawet pistoletów nie mieli. żal i nic więcej."
I dzięki bogu, że w Polsce nie ma takiego dostępu do broni jak w USA. Wtedy to bym się naprawdę bał wychodzić z domu. Teraz jak mnie jakiś pijany menel zaczepi, to mogę mu dać w pysk, bez obawy, że wyciągnie klamkę i mnie rozwali. Wyobraź sobie nasze społeczeństwo uzbrojone w pół automatyczne pistolety maszynowe, tych wszystkich "dresów" posiadających broń. Zastanów się człowieku co ty mówisz. Cywilizowany kraj, to kraj gdzie czujesz się bezpiecznie nie posiadając broni.
O "pepeszach i wywożeniu" to nawet nie będę się produkował, bo skoro uważasz, że cywile z pistoletami i broną myśliwską dali by sobie radę z Wermachtem, to szkoda czasu na tłumaczenie Ci jak bardzo się mylisz.
Piszesz: "amerykanie wygrali dwie wojny światowe i dwa razy ratowali dupę europie".
To taka bzdura, że naprawdę nie wiem jak mogę na to odpowiedzieć.
Po pierwsze, zobacz sobie datę inwazji a przekonasz się, że wojna w Europie trwała już ok. 5 lat, III Rzesza była już w agonii, cały jej potencjał militarny został rozbity na wschodzie przez Sowietów, przez partyzantkę w okupowanych krajach i w Afryce przez Brytyjczyków. W dniu inwazji w Normandii Wermacht już praktycznie nie istniał w takim kształcie w jakim był w czasie najazdu na Polskę i Rosję. Plaż Normandii bronili volksdeutsche i rezerwiści, te kilka pozostałych dywizji pancernych ze "starego Wermachtu" już nic nie było w stanie poradzić na taką inwazję.
Resztę twoich bredni streszczę, bo aż się uśmiecham jak to czytam.
Komunizm obalili Polacy i ich pragnienie wolności, a nie marny aktorzyna R. Regan. Tak, cieszę się wolnością, ale jakoś nie pamiętam mrines na ulicach w 1989r. A pornosy zawsze wolałem Niemieckie.
A wracając do serialu, to czekam na następny odcinek. Nie mam HBO, więc muszę - wiadomo co... :)
Można się zgadzać z tym co napisałeś, można się nie zgadzać, ale co to ma
wspólnego z filmem? Easy man.
Widzę, że przyszło mi dyskutować z ekonomicznym analfabetą. Nie mam zamiaru cię edukować bo mi się nie chce. Powtarzasz gdzieś usłyszane brednie, że wojna to dobry interes. Interes jest po wojnie jeśli uda się ucywilizować amerykanom jakiś koczkodanland i zacząć z nimi handlować. Żeby handlować to koczkodanland najpierw musi coś zacząć produkować. Za wszystko co się dzieje do tego czasu, aż koczkodanland stanie na nogi PŁACI AMERYKAŃSKI PODATNIK. Zobacz jaki USA mają dług publiczny. Odsetki od tego długi obciążają podatników i przyszłe pokolenia. Naucz się podstaw ekonomii i dopiero mędrkuj.
A co do twoich rewelacji historycznych ..lol ;-)
Trzeba pamiętać, że mimo iż "Pacyfik" to 10 oddzielnych odcinków, tworzą one spójną całość. Nie rozumiem oceny całego serialu po obejrzeniu jednego odcinka. Serial rokuje bardzo dobrze. Z całą pewnością zobaczymy jeszcze wiele świetnych scen o których będziemy mogli powiedzieć "mistrzostwo". W 1 odcinku "Kompanii Braci" było zero akcji, tutaj wyglądało to inaczej. Ale było w tym odcinku("Kompanii") coś, czego brakowało tu: wyrazistych postaci, z którymi utożsamiamy się od początku(np. Winters, Luz, Guarnere). Tutaj nie pamiętam nawet jednego nazwiska, tam znaliśmy już połowę kompanii. Akcja została trochę przyspieszona, przez co nie dano postaciom się rozwinąć, są bezbarwne i tak naprawdę nic o nich nie wiemy. Myślę jednak, że w kolejnych odcinkach to się zmieni. W końcu jest to historia widziana oczyma trzech żołnierzy Piechoty Morskiej, więc na pewno poznamy bliżej ich i ich towarzyszy broni.
Co do muzyki to jest na wysokim poziomie. Może nie powala, ale jest taka jaka powinna być. W końcu to m.in Zimmer. Klimat i zdjęcia fantastyczne. Sceny batalistyczne będą zachwycały na pewno. Sądzę, że serial ten odniesie podobny sukces jak "Band of Brothers".
to zero akcji w 1 odcinku kompanii Braci to bylo wlasnie mistrzowskie - chciało sie zobaczyc czy udowodnia Sobelowi, chciało sie zobaczyc kto odpadnie i kibicowało tym, ktorzy byli charakterystyczni - Luz, Winters, Guarnere, Lip . W Pacyfiku mam wrazenie ta scene z nocna walka dodali troche na siłę bo by calkiem zmarł ten odcinek ;)
Też tak uważam. Szczerze mówiąc to po pierwszym odcinku się nie spodziewałam żadnej większej akcji więc trochę zdziwiło mnie to, że tak szybko zostali rzuceni na głęboką wodę. No ale trzeba też pamiętać, że serial jest oparty na prawdziwych wydarzeniach. Scenariusz pisało życie i historia. "Pacyfik" ocenię kiedy zobaczę wszystkie odcinki.
Mini serial mimo wszystko rządzi się troszkę innymi prawami niż dwugodzinna pełnometrażówka. Każdy odcinek powinien być w miarę atrakcyjny i funkcjonalny jak pojedyncza całość, bo z tą całością widz zasiada wieczorem do telewizora, a następny odcinek obejrzy dopiero za tydzień. Ocenię każdy odcinek, wyciągnę zwykłą średnią z ocen, skoryguję być może o własne wrażenia z całości i wyjdzie ocena dla całego serialu ;)
Heheh, skojarzenia miałem ciągle z Kompanią Braci(nawet początek ten sam jak wskakuje tytuł odcinka), na razie niedoścignionym wzorem. Pacyfik w 1 odcinku troszke mnie rozczarował, usilnie staralem sie zapamietac twarze bohaterów i o ile w "cywilu" było nieźle, to jak zalozyli hełmy to juz wogole był problem, chociaz do zaakceptowania. wyróżniał się tylko ten z kręconym włosem (no i ten młody z lekko skosnymi oczami), który zagadywał panne przy kościele. Ogólnie slabe tempo, moze tak ma byc bo sie rozkręca, ale ogolnie przynudnawo. Patos na średnim poziomie, jak to w amerykanskich filmach. Mam wrazenie ze 1 odcinek Kompanii braci był lepiej zrobiony i ciekawszy.
W 1 chwili pomyslalem, ze moze dlatego tak mi sie wydaje, ze tematyka wojny na pacyfiku jest mi odleglejsza niz walki w Europie z Niemcami. Ale jednak, mimo ze to premiera, to juz mnie lekko znudził. Trzymam kciuki za nastepna część, teraz daje 6+ ;)
odcinek 7/10 myśle że z kolejnymi bedzie już tylko lepiej i akcja szybciej sie rozwinie.
co mnie dziwi tylko to tytuły odcinków, brakuje np. Midway gdzie stoczono największą bitwe powietrzną na pacyfiku, Hiroszima Nagasaki, ale to może dlatego bo to historia grupy marines jak w Kompanii Braci.
poczekamy zobaczymy.
Jak bowiem wiadomo, podczas bitwy pod Midway Amerykanie walczyli na sposób rzymski (lotniskowce z corvusami, abordażujące wrogie okręty), zaś bombę atomową w Hiroshimie i Nagasaki umieściła Bardzo Tajna Kompania Marines.
Faktycznie, pominięcie tych motywów w serialu poświęconym piechocie morskiej jest sporym niedociągnięciem ze strony autorów serialu.
Nie było tak najgorzej...
To typowe amerykańskie kino wojenne, pewnie, że było trochę patosu, ale nie tyle ile się spodziewałem, że będzie.
Wiadomo na początek jest "skopiemy tym Japońcom tyłki", potem "Ojej nasi też giną", a na końcu "Kurdę ta wojna to straszna rzecz".
Szkoda, że póki co nie ma wyraźnie naszkicowanych bohaterów, Ci szeregowcy są jacyś...nijacy. Pod tym względem Kompania braci była lepsza.
Jedno co mnie mocno zabolało to ta scena walki w nocy...ja rozumiem chaos...ale żeby można to było oglądać, a nie migawki takie, że aż oczy wysiadają przez dobre 5min.
Jak narazie moja ocena po pierwszym odcinku 7/10
Odcinek był dla mnie taki sobie, ale znalazłem już jedną rzecz, która podważa historyczność serialu, o czym napisałem w innym temacie. Myślałem, że po takich nazwiskach w roli reżyserów będzie można się spodziewać niezłego widowiska, a jest właśnie tak sobie. Jak to oglądałem, to miałem wrażenie, że już to gdzieś widziałem (mam na myśli ujęcia, zdjęcia, grę aktorów). Ten pierwszy odcinek jest zrobiony wg, schematów. Nie ma w nim jakieś ciekawej pracy kamery itp rzeczy. Zobaczie jak wygląda i jest sfilmowana dzungla i jakie są zdjęcia w filmie Rafaela Lary The Miraculous. Muzyka taka jak w innych patetycznych amerykańskich filmach wojennych. Gra aktorów. Nie potrafią okazać emocji. Jak się coś dzieje to oni wszyscy tylko stoją i milczą. Wogóle brak mi emocji wojny. Mało rozmawiają o tym co się wokół nich dzieje. Głupio wyglądały te ich podarte podkoszulki, przecież cały czas chodzili w bluzach, to skąd te podkoszulki w strzępach. Nie rozumiem też co miał na myśli ten żołnierz pod koniec, że przeszli przez wyżymaczkę, czy to że brudni i mają podarte podkoszulki. Tam nie było nawet jednego rannego. I tu następna uwaga. Wyrżneli cały pluton Japończyków a po stronie amerykańskiej tylko jednemu wysiadły nerwy. Odzywka żołnierza na Ty do pułkownika. Czy w armii amerykańskiej naprawdę jest taki luz?
Nie zapominaj że był to dopiero pierwszy odcinek serialu, nie można było od razu w przeciągu 50 minut dokładnie przedstawić każdego. Poza tym z opisu wynika że scenarzyści skupiają się wyłącznie na losach trzech wojaków: "Wyprodukowany przez Toma Hanksa, Stevena Spielberga i Gary'ego Goetzmana, ten epicki miniserial ukazuje przeplatające się losy trzech żołnierzy amerykańskiego Korpusu Piechoty Morskiej: Roberta Leckiego, Eugene'a Sledge'a i Johna Basilone'a". W pierwszym odcinku skupiono sie na Profesorze.
Nie powiedziałem bym że po pierwszym odcinku Kompania Braci była lepsza... Może Ci się tak wydawać bo zapewne Kompanie Braci obejrzałeś już nieraz i doskonale znasz losy każdego z bohaterów.
Nie wyobrażam sobie lepiej przedstawionej walki w nocy niż ta która została przedstawiona w pierwszym odcinku. Wiadomo że w nocy podaczs walki nie będzie widać wszystkiego.
Spory minus to bohaterowie jak na razie. Może jeszcze za słabo nakreśleni, ale wydają się nieciekawi, bardziej ten odcinek oglądało się jakby nie było nikogo kogo chcieliby wyszczególnić (no może trochę ten co zastrzelił japończyka jak się z nim "bawili").
A ogólnie fajny i z niecierpliwością czekam na poniedziałek i 20 :P
A co do tego że słabo było widać w nocy to dziwny zarzut. Wszystko było świetnie widoczne(oglądałem na HBO HD, więc może to od tego :P )
Świetna scena walki i ładne zdjęcia, czyli to czego raczej każdy się spodziewał. Mam nadzieję że bedzie lepsze niż "Kompania.." ale jak na razie wątpię.
Odcinek mi się bardzo podobał ale nie w 100%. Jednak to dopiero wstęp więc poczekajmy jeszcze troche a nie będziemy zawiedzeni z pewnością.
Największe plusy tego odcinka to:
- Intro, epicko zrobione, genialna muzyka i ujęcia
- Płynięcie bark desantowych do brzegu
- Nocna walka na morzu, i ten wielki wybuch okrętu ahhh...
- Scena "zabawy" z Japończykiem, wzruszająca
- To podniesienie głowy w górę podczas deszczu gdy Leckie czyta list do Very
Dawajcie już ten drugi odcinek nooo!
ktoś tu żałował chłopaka, który nie może iść do wojska - nie ma strachu, pójdzie :) To Eugene Sledge, walczył na Peleliu i Okinawie.
Ciekawe czy pokażą wyrywanie złotych zębów rannemu japończykowi ?
1 odcinek pełen patosu i patriotyzmu, dość chaotyczny ale może być.
mały minus : wojacy chodzą po wyspie w podkoszulkach i koszulach ( przynajmniej na początku ) ale nie widać zeby się pocili. Trochę to dziwne, bo jak byłem na wakacjach w tropikach to po 30 minutach spaceru tshirta można było wyżymać
Jakieś to wszystko mało wyraziste bez emocji,nie czuć powagi sytuacji żadnych obaw czy lęków bohaterów przez serial traci na autentyczności i wydaje się trochę pretensjonalny.Mam nadzieję,że się rozkręci.
popieram to co opisał poprzednik - brakuje mi ty tych komentarzy jak w
kompani braci... jak narazie 8- na zachętę i za efekty...
Wstęp był i wypowiedzi weteranów ale w wersji która leciała w USA. Polski oddział HBO tego nie puścił nie wiadomodlaczego.
Dokładnie , wystarczy ściągnąć z neta obojętnie jaką wersje i są te komentarze.Mimo że nic nie wnoszą do filmu to jakoś lepiej się ogląda ten odcinek po wysłuchaniu tych komentarzy,no szkoda że ich nie było u nas
Widzę, że zarzuty wobec I odcinka podobne do moich- za szybko poprowadzone akcja, za mało nakreśleni główni bohaterowie. Tutaj KB jest górą. Sądzę, że błędem twórców jest postawienie na zaledwie trójkę głównych postaci. KB miała bohatera zbiorowego- Kompanię E. Eksponowanie zaledwie trójki osób w "Pacyfiku" może okazać się nużące w pewnym momencie...
Nie wiem po co porównania do KB. Całkiem inna historia. Poszukajcie trochę informacji o 3 głównych bohaterach (nie o aktorach) i będziecie mieć pełniejszy obraz.Już zapadł mi w pamięci starszy szeregowy Robert Leckie (to ten co dobił japońca albo jak inni tu kojarzyli "profesorek"). Głównie o nim był ten odcinek dlatego nie łapiecie jeszcze postaci. Sierżant John Basilone to ten Włoskiego pochodzenia dobił dopiero na wyspę w końcowych scenach. Takie seriale trzeba uważnie oglądać żeby zapamiętać twarze kto jest kim a nie skupiać się na nawalance. Bardzo dobrze, że 1 odcinek jest spokojniejszy. I na pewno losy 3 bohaterów nie będą nużące bo to nie jest opowieść tylko o nich ale też o ich kolegach, postaciach których nie można pominąć.
Mistrzowskie wykonanie.
Efekty dźwiękowe wbijają w fotel. Można poczuć się jakby się tam było. Z ciekawości pobrałem ripa z HBO w stereo - PORAŻKA.
Sposób przedstawienia walki w nocy zasługuje na uznanie. Wszystko działo się szybko i z zaskoczenia.
Wiele osób pisze, że nie przedstawiono postaci tak jak w BoB. To co? Mieli znów rozpocząć od szkolenia? To pewnie narzekalibyście, że powtórka z Kompanii.
Trochę amerykańskiego patriotyzmu i patosu, ale da się przeżyć.
Odczucia kiedy zobaczyłem napisy końcowe:
"Kurde, już koniec?"
A moim skromnym, kobiecym okiem - odcinek wyśmienity. Zgadzam się z przedmówcami, to i owo można by podciągnąć, jednakże nie ma co narzekać - jest czym oko nacieszyć i aż miło posłuchać jak kieliszki w barku drżą.
Serial ten pokocham równie jak Kompanię Braci.
(ach, to moje wojenne 'spaczenie')
Możesz mi wyjaśnić stwierdzenie "gówniany amerykański patriotyzm"? A polski/niemiecki/boliwijski jest lepszy? Rozumiem, że jesteś z tego nowego pokolenia, które flagę traktuje jako papier toaletowy, a hymn z pogwizdówkę na meczu.
Tak dziwnie pojąć, że są ludzie, którzy chcą walczyć dla swego kraju? W tamtych czasach w wojsku amerykańskim naprawdę było wysokie morale (zresztą w niemieckim czy japońskim też), a młodzi mężczyźni garnęli się do wojska - to nie Wietnam. Pomijam już przy tym fakt, że każdy kraj kręcąc film o bohaterskich wyczynach swoich żołnierzy będzie ich przedstawiał w lepszym świetle, choć też nie zawsze.
Nie przetłumaczysz takiemu. Bo to nowoczesny "ełropejczyk", który ojczyznę by sprzedał za dwa euro, który się wstydzi, że jest Polakiem i myśli, że to jest cool i nowoczesne. Niestety w Polsce jest mało "gównianych patriotów" i dlatego stoimy jak stoimy. Gdyby nie Ameryka to byśmy leżeli i kwiczeli pod niemieckim albo sowieckim butem.
Ci, którym dokucza słabe nakreślenie charakterów głownych bohaterów nie mają trochę racji. Po pierwsze - serial się rozkręci. Kompania Braci też miała "średnio" zachęcający pierwszy odcinek. Po drugie - to była piechota morska. Mięso armatnie. To nie KB, gdzie przyjmowali się ochotnicy, a zostawali najlepsi, najtwardsi. Wiadomo, że tam było więcej "ciekawszych" postaci. Tu piechota morska pada jak muchy i przywozi się nowe posiłki. Trudno by było przedstawić każdego żołnierza tak, jak w KB.
Ale mówię, wszystko się rozkręci, dajcie im szansę;) serial się nieźle zapowiada, czekam na kolejny odcinek.
Nie mogę się zgodzić. Moim zdaniem KB miała jednak bardziej wyrazistych bohaterów po I odcinku. Fakt,że w 101 D P-D walczyli ochotnicy w żaden sposób nie tłumaczy słabego zarysowania sylwetek głównych postaci w I odcinku "Pacyfiku". No ale, jak sam napisałeś, czekamy co twórcy pokażą w kolejnych epizodach :).
1 odcinek oceniam na 9/10
Wrażenia niezłe, w sumie niema sie co dziwic ze poczas 1 odcinku bedziemy sie zapoznawac z bohaterami serialu:) czekam na kolejne
pozdrawiwam
Jak na początek jest dość dobrze moja ocena po pierwszym odcinku tak na chłodno 7\10 i jestem trochę zaskoczony tymi ocenami 9 i 10-kami,przecież to nie jest rewelacja czy arcydzieło,wierzę że dalej będzie lepiej.Ostatnią 10 dałem dość dawno i otrzymał ją mój ulubiony film Ip Man.Z filmów wojennych żaden nie otrzymał takiej noty.Najwyżej ocenione to K.Braci,Szyfry Wojny,Szeregowiec Ryan,Wróg u Bram,Ostatnia Bitwa,Braterstwo Broni.
Początek dobry, nie spodziewałem się większych fajerwerków, ale całość dość zgrabnie wprowadza nas w realia początków kampanii na Pacyfiku.
Odrobinę zdrażniło mnie potraktowanie po macoszemu bitwy o Aligator Creek. W serialu całość sprawia wrażenie szybkiej potyczki, tymczasem tak naprawdę były trzy natarcia, ostatnie koło 5 rano (od strony plaży - stąd tyle ciał na brzegu). Również nie pokazano popołudniowego natarcia pięciu czołgów M3 Suart, które ostatecznie zakończyły opór żołnierzy 28 Regimentu Piechoty pod dowództwem Kiyonao Ichiki, choć niedobitki walczyły jeszcze przez prawie dobę.
Choć może pominięcie natarcia czołgów to zabieg celowy producentów, nie chcących nadmiernie przeładowywać produkcji drastycznymi scenami, bo nie zwracano uwagi na zabitych Japończyków, czy rannych i niezdolnych do ruszenia się. Później jeden z żołnierzy wspominał "tył maszyn wyglądał jak wielka maszynka do mielenia mięsa".
Jak na razie jestem bardziej niż zadowolony. Serial trzyma poziom, bez zbędnej konfabulacji i wszelkich hollywoodzkich "usprawniaczy". Oby tak było dalej, może nareszcie powstanie coś wiernie obrazującego kampanię na Pacyfiku :)
Mi się osobiścnie nie podobało. Zrobiono tutaj wszystko tak typowo jak się tylko dało. Postaci bez wyrazu, brak humoru, relacje między postaciami niesamowicie płaskie, daleko tutaj do poziomu tych z Hurt Locker czy 9 kompanii. Drażniła mnie spora ilość patosu, szczególnie na samym początku. Sama bitwa też nie wywołała u mnie jakichś ciar, ładnie to wszystko zrobione, ale bez mistrzostwa ze strony reżysera. Do zalet na pewno zaliczają się zdjęcia. Widać również, że w serial wpompowano sporo kasy, co także jest dobrą rzeczą.
Cóż, na razie to był tylko jeden odcinek, mam nadzieję, że w następnycm "Pacyfik" w końcu nabierze rumieńców.
zwróćcie też uwagę, że reżyserowie mieli tu utrudnione zadanie przy realizacji tego serialu - a mianowicie w 10 odcinkach muszą przedstawić 4 lata wojny na ogromnym teatrze działań Pacyfiku - w KB był to 'tylko' 1 rok... więc z jednej strony rozumiem pęd akcji w 1 odcinku, jednak uważam, że taki rozpęd zaszkodzi... wszystko dla mnie dzieje się za szybko, nie ma tu chwil na refleksję, na zapoznanie się z bohaterami. Ponadto w KB magię i klimat budowały rozmowy z prawdziwymi żołnierzami, którzy pozostawali anonimowi do ostatniego odcinka (chociaż z 2 strony pewnie też nie mieli już z kim rozmawiać bo pewnie większość weteranów już niestety zmarło). Nie mniej jednak wstrzymam się z oceną aż do 10 odcinka... pzdr ;)
Jakie 4 lata wojny?!?
To nie jest film o całej (od ataku na Polskę) II Wojnie Światowej, tylko o kampani amerykańskiej na Pacyfiku. Film pokazuje wydarzenia od 8.XIII.1942 do 2.IX.1945 roku (kapitulacja Japoni).
Derro, jeśli uważasz że skoro mówię o 4 latach a dla ciebie to jest od "ataku na polskę to w/g ciebie wojna chuba się zaczeła w 1941 ;)
Dodajmy tak - 1942; 1943; 1944; 1945 = 4 lata:)
Gdyby nie "gówniany amerykański patriotyzm" to dzisiaj byś czyścił buty Niemcom albo Moskalom wodę nosił. Po owocach ich poznacie. Jak widzę gdzie zaprowadził Amerykę jej "gówniany patriotyzm" dzięki któremu są największą potęgą na globie to życzę Polsce takiego patriotyzmu.
Amerykanie mają bogactwo i siłę militarną.. a ty masz jedynie niewyparzoną gębę i plujesz na tych, którym się udało.
Coś ci się pomyliło z tymi Moskalami. Właśnie dzięki temu "patriotyzmowi" między innymi, mieliśmy Moskali przez 50 lat w powojennej Polsce.
Nie wiem dokładnie o co konkretnie Ci chodzi ale domyślam się, że chodzi o wyświechtane i dawno już sprute żale do wuja sama, że nas stalinowi sprzedał. Bo patriotyzm właśnie na tym polega żeby działać na korzyść własnego narodu a nie jakiejś tam Polski. A od moskiewskiego buta uwolnił nas w dużej mierze Reagan.
Wcześniej Wilson dając nam niepodległość w 1914. A że Polacy nie rozumieją na czym polega patriotyzm to za to płacą. Mieliśmy takiego idiotę Sobieskiego, który wykrwawił naszą szlachtę pod wiedniem. A potem kolejno specjalistów od przegranych wojen. Ja wiem, że Bóg, honor i ojczyzna, tylko że to jest chory romantyzm, którym zaczadził POlaków skrzętnie klecący trzy po trzy wariat Mickiewicz. Nie wiem jak można było na serio brać te wyhodowane na grzybkach halucynogennych rojenia.
Gdyby nasi przodkowie znali zasady wojny shin tzu to by z adolfem się nie walili tylko poddalli się albo trzymali sztamę przeciw stalinowi. Może za wsparcie można było coś utargować, może nie byłoby zagłady na naszych ziemiach.... może. Daliśmy się napuścić przez anglików i francuzów jak dzieciaki, żeby oni mieli czas przygotować się do wojny. Postąpiliśmy jak patrioci.. brytyjscy, dzielnie walcząc dla dobra dzieci Albionu. Historia Polski niestety oprócz krwią frajerstwem jest naznaczona. a że polak i po szkodzie głupi to teraz walczymy w afganistanie i iraku dla dobra wuja sama a chyży ruj tusek liże dupę merkelowej która razem z ruskimi okrąża nas rurą z gazem po dnie bałtyku. żal po prostu...
I ty śmiesz się nazywać polakiem!
Dla mnie jesteś zdrajcą, brudnym folksdojczem z piątej kolumny.
Gdyby wszyscy polacy tak rozumowali, zatracilibyśmy własną tożsamość narodową i nieprzetrwalibyśmy 123 lat zaborów. Za odsiecz pod Wiedniem Polska zyskała szacunek wszystkich państw chrześcijańskich, a Nasi wrogowie się Nas bali! Jestem z tego dumny i dumny z Naszego Króla Jan III Sobieskiego i nieważ się złego słowa o Nim mówić. Amerykanie są fałszywi, zdradzili nie tylko Nas po wojnie, ale i inne narody. I znów mieliśmy 50 lat ruskiej niewoli. Dlatego chociażby ich byli sojusznicy, stali się ich największymi wrogami (talibowie etc.).
Chociażby "dzisiejszy" temat tarczy rakietowej, też "sprzedali" nas znów ruskim. Walczymy dla nich od zawsze i wszędzie (od wojny secesyjnej (Piłsudski)do wojny w Iraku) i co z tego mamy, nawet pieprzenego dziękuję! Tak nie postępuje sojusznik, tylko świnia! Wiec jedź do stanów i całuj ich w tyłek, za to, że są dla Nas tacy wspaniali.
Patriotyzm to o wiele szersze i głębsze pojęcie niż działanie na korzyść własnego narodu, więc jeśli masz pretensje o niezrozumienie tego terminu to miej je tylko i wyłącznie do siebie, bo chyba pomyliłeś szowinizm z patriotyzmem. Hitler też był patriotą i wg wielu jego rodaków działał na korzyść własnego narodu, w końcu powiększał przestrzeń życiową dla Niemców. Co z tego że działa się na korzyść własnego narodu, skoro okrywa się kraj hańbą. Co to za patriotyzm, w imię którego można zdradzać sojuszników tylko dlatego, że są mali i mało znaczący, a w dodatku wobec którego ma się dług wdzięczności? Amerykański patriotyzm to fałszywy patriotyzm, zwykły kult flagi, megalomania. Niewielu jest prawdziwych amerykańskich patriotów. Polityka zagraniczna Roosevelta była jedną wielką porażką (w skutkach długoterminowych). W swojej naiwności, głupocie i fascynacji nad dystynkcją i salonowością Stalina, był skłonny przyjąć wszystko i uwierzyć we wszystko co mu wąsaty zbrodniarz pod nos podstawił. Sprawy przybrały rozmiary jakiegoś absurdu i wychodziło na to, że Stali ŻĄDAŁ pomocy, która mu się NALEŻAŁA od Ameryki. Gdy pomoc nadeszła, Stalin żądał więcej i więcej, a pomoc szła. Szkoda tylko, że na warunkach, które doprowadziły później do zimnej wojny i wszystkich jej następstw. Polscy piloci walnie przyczynili się do zwycięstwa w bitwie o Anglię (fakty, a nie legendy), a potraktowano tych ludzi jak zdrajców, tylko po to, aby nie urazić Stalina. I nie było w tym jakiegoś wielkiego interesu.
Jeśli twierdzisz, że powinniśmy się podłożyć Hitlerowi, to bredzisz.
Mieliśmy na "być może" rozpatrywać to, czy dotknie nas zagłada, czy nie i liczyć na utargowanie czegoś? Zresztą nikt wtedy o zagładzie nie myślał i nie wiedział, że takie coś może mieć miejsce. Obrona kraju przed najeźdźcą była i jest rzeczą normalną. Naiwnością i głupotą było też myślenie, że Hitlerowi wystarczy kilka ustępstw i jakieś "targi". Nie było tajemnicą, że w przypadku Hitlera, poświęcenie palca będzie skutkowało poświęceniem całej ręki i ustępstwa mogły tylko ułatwić przyszłą wojnę Hitlerowi. Nie daliśmy się podpuścić, tylko nie było innego wyjścia. Przestań bredzić o shin tzu i zejdź na ziemię. Zresztą wygląda na to, że pomyliłeś rasę psa z chińskim generałem Sun Tzu.
Absolutnie się nie zgadzam.
Długofalowo polityka amerykanom się opłaciła. Myślenie, że wuj sam wypowie wojnę sowietom aby wyzwolić Polskę to jakiś odjazd totalny.
Było inne wyjście, poddać się. Czesi tak zrobili i jakoś im to na tragiczne nie wyszło. Mniejsza o sun tzu wiadomo o kogo chodzi. Powiedz swoje mądrości o konieczności walki z niemcami tym wszystkim którzy potracili życie gdy banda idiotów rozkręciła powstanie w Warszawie. Łatwo ci szastać ludzkim życiem bo siedzisz sobie bezpiecznie za komputerkiem.
Polscy żołnierze płakali w okopach bo amunicja francuska nie pasowała do angielskich karabinów. Ogarnij się człowieku bo widzę że nie masz pojęcia co to wojna.
Nikt nie pisał o wypowiadaniu wojny sowietom. Nie zamierzam polemizować z kolejnym ograniczonym krzykaczem który z całą stanowczością "wie" czym jest wojna, odbierając obrońcom kraju należne zrozumienie i cześć.
Zrozumienie i cześć jak najbardziej, tyle że nie idźmy tą drogą NIGDY WIĘCEJ. Mam do walki narodowowyzwoleńczej pozytywistyczny stosunek. Gloria victis ale już wystarczy.
Nie jak najbardziej, bo swoją wypowiedzią tę cześć i zrozumienie odebrałeś ludziom, którzy decyzję o podjęciu obronnej walki zbrojnej, uważali i do dziś uważają za słuszną. Nie ma sensu debatować nad tym co by było gdyby każdy kraj podkładał się żądaniom obcego państwa, tylko dlatego, że jest mała szansa na zwycięstwo. Polska miała teoretycznie wsparcie ze strony zachodu zapisane w umowach. Należało podjąć walkę i patrioci to rozumieli.
Pomyliłem się, Yaroslao jesteś nie tylko zdrajcą, ale tchórzem i idiotą. Cieńkopis! Przez takich jak ty Polska jest pośmiewiskiem dla całej Europy. Czesi wybudowali wypasioną linię umocnień i gotowi byli walczyś z faszystami do końca, ale wieprz z cygarem i tchórz Roosevelt ich przekonali oddania tych ziem i na zdrowie wcale im to nie wyszło.
Cytat ze strony : http://www.kns.us.edu.pl/artykuly/turystyka/003.html
"W latach poprzedzających wybuch II wojny światowej rząd Czechosłowacji przeznaczył ogromne środki na zbudowanie betonowej zapory wzdłuż granic oddzielających ziemie młodej Republiki od faszystowskich Niemiec. Dlaczego zdecydowano się na ten ogromny wysiłek?". To jest tylko jeden przykład, na google'u można znaleźć znacznie więcej. Yaroslao, nie masz pojęcia o czym piszesz.
Nie wiem w jakim chamstwie się wychowywałeś ale sądząc po języku jakiego używasz i po niczym nie sprowokowanych obelgach ciskanych w moim kierunku wnoszę, że pół życia za krowim ogonem chodziłeś w postpegeerowskiej wjosce. Nie myl walki z rzuceniem się na ofiarny stos. Przykładów jest wiele, świadczących o tym, że z Niemcami można było jakoś się układać.
I nie wieprz z cygarem tylko MISTRZ polityki i PATRIOTA, z punktu widzenia swojego kraju. Wydymał Europę środkową jak chciał. Na tym polega polityka dziecko a nie na "szacunku" i poklepywaniu po plecach.
Nauczcie się dzieci rozróżniać ocenę MORALNĄ czyichś działań od oceny POLITYCZNEJ.
W odcinku jest pewna nieścisłość. Po tym jak alianci tracą 4 krążowniki, jest mowa, że stracili oni "statek z zaopatrzeniem" (papier toaletowy itd. :P ), tymczasem w rzeczywistości żaden z transportowców nie został zatopiony.
Kampania amerykanów w Guadalcanal trawa dokładnie 6 miesięcy (8.XIII.1942 - 8.II.1943). Japończycy tracą około 10000 ludzi, a amerykanie 1600.