Ich sceny są tak samo świetnie jak w książkach. Przyjemnie się czytało :)
http://25.media.tumblr.com/c75e35223d03d33db32c04dc6b69bba9/tumblr_mn369znDq71qb gnito4_250.gif ten co gra Daario zwala z nóg tym uśmiechem :D
http://25.media.tumblr.com/deedf5e2156a89c7015e97940747db9f/tumblr_mlo3zdzFe81qa 1id2o1_250.gif ooo
A babcia Olenna z wnuczką gdzie są?:P
Rety, podziwiam Cię, że pamiętasz te wszystkie imiona :) Z wyglądu pamiętam, ale czasami mam problem z imionami :P
Nie ma :P
http://25.media.tumblr.com/99c2a1ceed23aaa56aa95279db77348f/tumblr_mn0tri9oEd1qc kb0uo1_500.gif teraz dopiero zauważyłam, że jego rany się goiły:D
Jak ja bym chciała dex do którejś z tych piosenek:
http://www.youtube.com/watch?v=cIkYhReaoV4
http://www.youtube.com/watch?v=ufrLlcZod-0
Nadchodzący wieczór przykrył dom braci Salvatore aksamitną zasłoną mroku. Znałam Damona już wystarczająco długo, by stwierdzić, że ma naturę dzikiego kota – czasami przerażał, często uwodził oczami i zawsze chodził swoją drogą. Tego dnia, zaraz po śniadaniu stwierdził z właściwym sobie urokiem, że rodzinne imprezy go nudzą. Potem niepostrzeżenie zniknął pozostawiając mi i Jerowi wystarczająco dużo przestrzeni, abyśmy mogli nadrobić stracony czas. Byłam mu za to wdzięczna.
Nie przeszkadzała mi świadomość, że nigdy nie uda mi się całkowicie oswoić Damona, jednak wieczorem czekałam na jego powrót z narastającą niecierpliwością. Bijący z płonącego kominka żar rozpalał moje zmysły. Wtedy poczułam na sobie czyjeś spojrzenie.
-„Damon…?” – zapytałam niepewnie.
Kiedy odwróciłam się w stronę drzwi, nikogo nie dostrzegłam. Dziwne – byłam niemal pewna, że ktoś na mnie patrzy.
*****
Cały dzień próbowałem odnaleźć Stefana, który jak dotąd nie wrócił ze swojej nocnej wycieczki. Miał przecież tylko wysłać skamieniałe ciało Silasa „gdzie diabeł mówi dobranoc” i odezwać się do mnie. Rozumiałem, że cierpi z powodu Eleny, jednak miałem nadzieję, że nie stracę brata właśnie wtedy, gdy Elena odzyskała swojego.
Kiedy wróciłem wieczorem Jer i Elena jeszcze nie spali. Postanowiłem zaczekać przed domem bo nie chciałem im przeszkadzać. Mieli sobie tak wiele do powiedzenia. To był pierwszy dzień ich nowego wspólnego życia… Chciałem, aby nacieszyli się sobą i zdecydowanie nie chciałem, aby ktokolwiek dostrzegł jak bardzo mnie to wzrusza. Zdecydowałem się wejść do środka, dopiero kiedy ich radosne głosy ucichły i słyszałem już tylko kroki szukającej mnie po domu Eleny. Właśnie w tym momencie zrozumiałem, że nareszcie nadszedł moment tylko dla nas. Dotarło do mnie, że już za chwilę, unosząca się nade mną na skrzydłach namiętności, Elena uśmiechnie się tylko dla mnie…
- „Miłość to pokarm dla głupców” – usłyszałem za sobą lodowaty szept i poczułem wściekły ból w klatce piersiowej.
Stojąca za mną postać próbowała wyrwać moje pijane miłością serce.
*****
Był zdecydowanie za sprytny i jako jedyny z nich mógł zbyt szybko zorientować się kim naprawdę jestem. Właśnie teraz nadarzyła się doskonała okazja i postanowiłem ją wykorzystać. Stał sam, zupełnie jak gdyby na mnie czekał. Wykorzystałem moment jego nieuwagi, gdy patrzył w niebo z irytującym mnie uśmiechem. Zaatakowałem znienacka. Już prawie miałem w garści jego bijące przyspieszonym rytmem serce, kiedy poczułem w głowie potworny ból. To musiała być jakaś potężna czarownica. Widocznie nie spodobał się jej mój pomysł, aby ostatecznie pozbyć się najbardziej niewygodnego i ostatniego z braci Salvatore. W swoim najdłuższym spośród nieśmiertelnych istot życiu znałem tylko jedną z nich, która potrafiła powalić mnie na kolana. Ale przecież jej już od dawna tutaj nie było.
*****
Wstałem ostrożnie czując jak moje ciało powoli wraca do siebie. Odwróciłem się zbyt późno, by dostrzec twarz mojego niedoszłego zabójcy. Zniknął tak samo nieoczekiwanie jak się pojawił. Jego ginąca w mroku postać wydała mi się dziwnie znajoma, jednak nie miałem czasu, aby się nad tym zastanawiać. Nie mogłem pozwolić na to aby Elena była sama.
*****
Kiedy wszedł do salonu, poczułam silny niepokój. Oczy Damona były nieobecne a wzrok rozbiegany. Rozglądał się dookoła z czujnością dzikiego zwierzęcia, które ocenia czy na terytorium, które uważa za swoje własne nie poluje jakiś obcy drapieżca. Kiedy mnie dostrzegł, jego wyraz twarzy powoli zaczął się zmieniać. Oczy złagodniały, a rysy przestały być wyostrzone. W jego spojrzeniu pozostała jednak paraliżująca moje zmysły intensywność. Była w nim też jakaś niezrozumiała dla mnie determinacja.
-„Czemu patrzysz na mnie tak, jak gdyby to było pożegnanie?” – zapytałam z troską kiedy nieco zbyt gwałtownie zagarnął mnie ramionami.
Nic nie odpowiedział. Zamiast tego odsunął mnie delikatnie, ujął moją twarz w dłonie i pocałował w taki sposób, że wiedziałam co się za chwilę stanie.
*****
Gdy zobaczyłem ją uśmiechniętą przy kominku, poczułem ulgę. Teraz była bezpieczna, ale co będzie dalej? Jakieś nowe, nieznane zło czaiło się w ciemnościach. Wiedziałem, że moja decyzja wzbudzi jej sprzeciw, ale byłem już pewien, że długo tutaj nie zostanie. Elena wyjedzie jutro z miasta, jednak nie mogłem i nie chciałem jej tego powiedzieć od razu. Postanowiłem wyszarpać wreszcie od losu czas tylko dla nas, bo właśnie to sobie i jej tak nie dawno obiecałem.
- „Czy wszystkie dzieci już smacznie śpią?” – przerwałem na chwilę pocałunek, odsuwając swoje usta tylko na tyle, abym mógł spojrzeć jej w oczy. Zobaczyłem w nich napięcie i oczekiwanie.
- „A czemu cię to nagle zaczęło interesować?” – zapytała śledząc uważnie kątem oka moje dłonie, które rozpinały powoli koszulę – jeden guzik za drugim. Dostrzegłem, że jej się to spodobało, więc poszedłem o krok dalej.
- „Ponieważ, Eleno, zamierzam teraz robić z tobą bardzo nieprzyzwoite rzeczy… - wymruczałem szczerząc zęby w niewinnym uśmiechu.
Jednocześnie cisnąłem jak najdalej w mrok porwaną i wilgotną jeszcze od śladów krwi koszulę. Teraz był nasz czas na miłość. A ja jako najprawdziwszy egoista nie mogłem pozwolić, by Elena miała na ten temat inne zdanie.
*****
Kiedy wreszcie nasyciliśmy się sobą, Elena spokojnie zasnęła wtulona mocno w moje ramię. Ja wciąż czuwałem. I kiedy zastanawiałem się właśnie co u diabła mogło zatrzymać Stefana, ktoś zapukał do drzwi wejściowych naszego domu. Pojedyncze uderzenia były tak mocne, że od razu wstałem. Miałem nadzieję, że to Stefan i nie myliłem się.
- „Witaj z powrotem, bracie.” – przywitałem go ostrożnie, czując lekkie ukłucie w sercu. Nie wiedziałem jeszcze jak Stefan sobie poradził z tym, że po raz pierwszy w życiu to ja, a nie on, zostałem wybrany przez kogoś, kogo oboje kochamy.
W pierwszej chwili nie odpowiedział. Zmierzył mnie spokojnym wzrokiem, a po jego twarzy przemknął cień nieznanego mi dotąd uśmiechu.
- „Nie zaprosisz mnie do środka…., bracie? – zapytał nieoczekiwanie.
*****
^^
:DD jak zwykle brak mi słów... Bardzo dobrze rozbudowujesz napięcie, wątki romantyczne bardzo ładnie rozwinięte, nie są przesłodzone, cały czas coś się dzieje, podoba mi się narracja Damona i to w jaki sposób go przedstawiasz, cały on :) A najbardziej podoba mi się to, że masz dziewczyno czas na tworzenie takich perełek :) póki piszesz, nie popadam w depreche :) dziekuje :***
dzięki^^
cała przyjemność (a przynajmniej duża jej część;) po mojej stronie, zwłaszcza jeśli dzięki temu co piszę ktoś może poczuć się lepiej:)
no z tym czasem to właśnie jest mały problem;PP- ale nie poddaję się, bo dzisiejsze opowiadanko napisałam w środkach komunikacji miejskiej^^
spokojnej nocy i dobrych snów:***
O kurde... Teraz to już się w Tobie zakochałam, żeby napisać takie cudo w śmierdzącej, zatłoczonej komunikacji... ???!! :) Dobranoc Kochanie...
Dzień dobry Kochanie:)
A Ty świetnie czytasz to, co napisane wprost i między wierszami, co wyraźnie widać w Twoich komentarzach:))
So..., też Cię kocham^^
Jak zwykle przepiękne <333
Pisz jak najwięcej bo dzięki twoim opowiadankom tęsknie trochę mniej za Deleną :D
poza tym, że jak wszystkie z nas ignoruję czasem rzezywistość na rzecz Delenowych opowieści;PP
to wszystko gra:DD
tak serio serio to mam sporo pracy i czytania i nauki i już chcę wakacje:))
a co u Ciebie Kochana:)?
U mnie nic ciekawego się nie dzieje :(
Cały czas to samo praca, dom i tak w kółko :)
no to normalka^^ - taki już zazwyczaj lajf ;PP
a jak tam nasze seanse TVD:)?
zastanawiam się, czy zniosę psychicznie Stelenę ,ale dla Deleny i rozwoju ich histori chyba warto:))
Zastanawiam się jak będziemy to robić? Będziemy w tym samym momencie odpalać odcinki i oglądać, a później komentować i na nowo przeżywać wszystko tutaj na forum? Moim zdaniem nie ma co oglądać więcej niż dwa odcinki dziennie w taki sposób zajmie na to więcej czasu i skrócimy swoje oczekiwanie na Delenę.
Ja tam na Stelenę patrzę z przymrożeniem oka bo teraz już wiem dokąd zmierzają więc jakoś z nimi wytrzymam te 2 sezony :D
Oglądać możemy zacząć w piątek po Bożym Ciele :D Co Ty na to? :D
wiesz co, tak sobie myślę, że nawet jeden odcinek dziennie wystarczy:))
tak, też myślę, że fajnie będzie oglądać w tym samym czasie i komentowac na gorąco^^
co do daty to ok - mniej więcej w tym czasie możemy zacząć:D
No to świetnie :D Założymy sobie nowy temat żeby tutaj dziewczyn nie wkurzać naszymi ochami i achami :DDD
Lubię się czasem gdzieś wpierdzielić :DDDD
Ale,że co zaczynamy??? Bo ja chyba nie w temacie jestem :P