Stary temat:
http://www.filmweb.pl/serial/Pami%C4%99tniki+wampir%C3%B3w-2009-502112/discussio n/Stefan+Silas+i+przyjaciele,2252738?page=20#post_10390504
Mądrze piszesz... zauważ do tego, że Zach też ma fotel i wygląda na pewnego siebie -----> threesome
Natomiast Trevino opada tak na podłogę jakby go ktoś uderzył ------------> Caro go rzuci
Tak jak już wyżej immortal pisała, to już lepiej na podłodze niż takim fotelu... Wtedy to Stefanowi się poszczęści :P
Ale nudne te zdjęcia. Paul byl w porządku....dopóki nie pojawilo się 2 następnych w podobnej pozie. To trochę zabilo klimat.
Trevino to w ogóle ma pozę. Noga w powietrzu.
A Nina chyba robi gimnastykę na tym fotelu.
Mogli dla trójcy wybrac cos bardziej unikatowego.
Zdjęcia powoli splywają. Nie ma jeszcze Kat i Candice. A przeciez na plakacie grupowym tez byly. W ciągu godziny pewnie wszystko wyplynie.
w sumie ten fotograf juz mu zrobil fotkę - ale moze to z innej sesji
http://ricky7781.tumblr.com/post/57687248197/ian-somerhalder-photo-by-nino-munoz
nie jestem przekonany jednak ze to zdjęcie z sesji bo tutaj:
http://galeria.vampirediaries.pl/displayimage.php?album=453&pid=25290#top_di splay_media
ma inne ciuchy. A Paul i Nina i na zjdęciu grupowym i indywidualnym są tak samo ubrani.
I pewnie bedzie na tronie :d
Tutaj jakoś taki zapuszczony, ale przynajmniej widać że ma umyte włosy, a nie jak ma te kruczoczarne i tak ulizane...
http://31.media.tumblr.com/081bf77e5696aba5a3f034cc56416195/tumblr_mr7brlqEfc1sx nc2co1_500.jpg
vs.
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSWKmiPju4jqaHTVts1Xwh5xKED yQhJKFUzk6GHd0kmiQ6fQkzL
Jest podobieństwo...
Widziałam :D
Masakra, ale sukienka Niny mi się podoba, szkoda że jej facet odwracał uwagę.
mi się wydaje, ze w jego przekonaniu jak zrobi przedzialek na srodku to wlosy bedą wyglądac na gęstsze, i nie bedzie widac cofającej się linii czola. Nieudany efekt.
W ogóle przedziałek na włosach to jest problematyczna sprawa. Nie wiem co Ian myśli szczerze mówiąc, jak patrzę na niektóre zdjęcia to mam wrażenie że w ogóle nie myśli (a to dziwne, bo aktorzy z reguły mają przemyślany wygląd, pozy, mimikę) Czyżby Ian nie zdawał sobie sprawy z tego jak źle czasami wypada? Czy może jest aż taki pewny siebie, że nie musi się starać?
ale jak oni mogli pozwolic mu w serialu wyglądac tak:
http://images5.fanpop.com/image/photos/26300000/3x01-The-Birthday-damon-and-alar ic-26352607-1280-720.jpg
http://images5.fanpop.com/image/photos/26300000/3x01-The-Birthday-damon-and-alar ic-26352604-1280-720.jpg
http://images5.fanpop.com/image/photos/26300000/3x01-The-Birthday-damon-and-alar ic-26352608-1280-720.jpg
Przeciez mają pod reką fryzjera. Jak mogli mu pozwolic na takie wlosy?
A najzabawniejsze, że Ian ma całkiem niezłe włosy. Można by mu zrobić fajną fryzurę, takie trochę dłuzsze włosy, ale też nie za długie, bo jemu akurat nie pasują.
Nie wiem też dlaczego się uparli na tak głęboką czerń. Dużo mu lepiej w delikatnie jaśniejszych włosach - wg mnie czerń wyostrza mu rysy i postarza.
wlasnie w 3 sezonie mial taką smolę na wlosach. W 4 bylo trochę lepiej. Pamiętam ze w 1 sezonie mial wlosy ciemny brąz (przynajmniej w 1 pol. sezonu) i nawet rumianych policzków mu nie ukrywali.
Mnie tam się właśnie w 1 sezonie podobał. Miał taki jeszcze chłopięcy, zadziorny wygląd. Potem to już dramatycznie się zmienił na niekorzyść. Można by rzec - wpasował się w upadek samego serialu.
Za to Paul odwrotna proporcjonalność :D
Czy jest tu ktoś kto się zachwycił nową wersja Gatsby'ego jak ja?;)
A na tej piosence Lany w filmie zaczęłam ryczeć jak głupia, heh:
http://www.youtube.com/watch?v=o_1aF54DO60
Ej no po prostu cudenko <333
Ogólnie soundtrack z Gatsbyego jest niezły, ale akurat y&b nie lubię wyjątkowo :D
Nie widziałam jeszcze, muszę najpierw przypomnieć sobie tą z Redfordem. Chociaż ta historia jest ogółem irytująca.
To nie ze mną ją wpisywałeś zapewne. Ja co najwyżej mogłam się zgodzić na to, że tekst pasuje do sytuacji, ale na pewno nie napisałam tu nigdy, że lubię tę piosenkę.
Hehe, zabawne że dopiero w filmie usłyszałam tą piosenkę Lany, a że jest wpleciona w scenę która bardzo mnie wzruszyła ( w sumie sama się sobie dziwię;)) to się normalnie zakochałam w tym utworku. Jakoś niechcący nawet, hihi.
:DD uff. Nie no wiesz, jest pełno popularnych utworów czy wokalistów których osobiście nie umiem zdzierżyć i dziwuję się że ktoś lubi tego słuchać...Więc nie jestem specjalnie zdziwiona że Pumpkin się Lanki song nie podoba, heh. Mnie akurat wyjątkowo podchodzi jej twórczość, mimo że jako osoba na pierwszy rzut oka wydaje mi się bardzo niecharyzmatyczna, oglądałam parę wywiadów z nią i jakaś taka szara mysza mi się wydaje, co to próbuje sobie dodać np. poprzez ciut niegrzeczne teledyski;)
Mi tam pasuje Lana. Jest lekkie retro i sentymentalizm w jej piosenkach. Nie ma tez tych irytujących popowych sztucznych ozdobników. I jakies takie jej piosenki ..hmm....sensualne, czasem nawet erotyczne. Trochę jak z Florence - kazda piosenka mi tam pasi :D
Ej no dobra, Ty jesteś normalnie moją bratnią duszą, z Florence mam to samiuśko:)
Ja też lubię Lanę, żeby nie było :D No ale akurat ta piosenka do mnie nie przemawia. Może gdybym ją pierwszy raz usłyszała w filmie to miałabym pozytywne skojarzenie, to jest możliwe :)
Jak sama zobaczę to Ci napiszę czy żal :D Ja to sama się potrafię zaskoczyć jeśli chodzi o płacz na filmach :)
Jak będziesz chciała to Ci zaś napiszę o co mi chodziło konkretnie z tą sceną;)
Najśmieszniejsze że w obu wersjach odpowiada mi tempo akcji i IMO PASUJE do tej książkowej, chociaż obie się diametralnie różnią...No dziw.
W takim razie nie mogę się doczekać Twojego werdyktu:)) Boję się troszkę że się ośmieszam tak zachwycając się tą wersją, ale co tam, sru, tak czuję i koniec;)
obejrzalem - moze z poslizgiem ale obejrzalem :) - moze pod wieczór napiszę kilka swoich przemyslen.
Wrazenia?- takie "hot'n'cold"
Od czego tu zacząc? eh....
Przyznam się szczerze - nie czytalem ksiązki, ani nie oglądalem wersji z Redfordem, więc historii nie znalem i podszedłem do filmu calkowicie neutralnie. I szczerze mówiąc historia sama w sobie mnie niezbyt porwala. To bardzo prosta w grunice rzeczy opowiastka o podzialach klasowych, niespelnionej milosci i czlowieku który desperacko gonil za marzeniem. Nawiązania do "Lalki" są nieuniknione. Film by byl znacznie, znacznie lepszy gdyby byl o połowę krótszy. Doceniam, ze próbowali robic fabularne "twisty" (jak fakt, kto przejechal naprawdę kochankę Buchanana), jednak wprawiony widz na odleglosc mógl je przewidziec. Bardzo duzo kręcili się wokól niektórych elementów ukladanki, by na koniec i tak dac banal. Szczerze się przyznam, ze rzadko lubię historie opowiadane z punktu widzenia jednej postaci - i tutaj tez dali banal - ten caly Nick Carraway grany przez Maguire to typowy, mdły manekin - niemy swiadek wydarzen, takie 3 koło u wozu. Widz nie jest zbyt nim zainteresowany, bo jest tylko narzędziem pomocnym w opowiadaniu historii. I do tego jest cos w Maguire, co mnie w nim odrzuca. Ten jego wysmakowany i wydumany bełkot mnie nudził i bawil zarazem. Wolę gdy historia sama w sobie jest pelna niuansów, a narrator bardzo ascetycznie podsumowuje historię - tutaj bylo na odwrót. Narrator z prostej historii chcial zrobic jakąs epopeję.
Historia dzieje się w latach 20-stych i szczerze powiem - nienawidzę tej dekady. Ma dla mnie taki cięzki, duszny klimat. (rzadko kiedy lubię kiedy akcja dzieje się w tym okresie - chociaz się zdarzają takie sytuacje) Zdecydowanie wolę lata 40/50/60's. Jednak w tym filmie mnie tak to nie irytowalo. Przełamali tę dekadę wspólczesnymi utworami - niektórym moze się to nie podobac, bo nie jest wierne epoce - dla mnie to gigantyczny plus. Bo jakbym mial dostac czyste lata 20-ste z tą irytującą muzyką, to bym chyba zwymiotowal. I same lata 20-ste są tutaj groteskowe, przejaskrawione, infantylne -ciekawy efekt.
A co do samych efektów - niesamowite. Wspaniala i pomyslowa rezyseria. Ten film to typowy przerost formy nad trescią. I to jest zarówno plus i minus. Bo w polowie filmu zaczęly mnie juz irytowac te przebajrzeone efekty. Pod tym względem ten film to taki bardzo slodki tort - jesz jeden czy dwa kawalki i jestes zachwycony, ale na mysl ze musisz zjesc caly - robi ci się niedobrze.
W tym filmie bylo tak naprawdę 2/3 bohaterów. Reszta to tylko pionki by popchnąc historię do przodu. Dobra kreacja postaci wynikająca ze scenariusza - jeszcze lepsza dzieki grze aktorskiej. DiCaprio, Edgerton i Mulligan to esencja tego filmu. I mimo ze Toma Buchanana, męza Daisy, ukazano jako villna, to ja jakims dziwnym trafem mu kibicowalem. LOL Nie pytajcie mnie dlaczego.
Móglbym zacząc snuc analizę postaci - ale nie ma to sensu. Kazdy, kto ma trochę oleju w glowie, nie bedzie mial z tym problemu.
Tyle ode mnie. :P
Dzięki Ci bardzo za tą recenzję, bardzo się cieszę że tak Ci się chciało:)
Zgadzam się że historia prosta, zwykle jestem przeciwniczką takich, ale tu wyjątkowo uważam to za zaletę;) Rzadko bo rzadko ale czasem prostota jest wręcz pożądana i tu mi pasowała, heh. Ale wiem co masz na myśli. Wygląda na to że proza Fitzgeralda by Ci nie odpowiadała, bo nowy Gatsby ( stary właściwie też ) to żywcem niemal pedantycznie przeniesiony świat z książki;) Śmiesznie że przy oglądaniu gdzieś tam z tyłu czaszki przypominały mi się retro z TVD oraz Stefan i Kath, i ten cały klimacik jaki temu towarzyszył. Nie jestem pewna ale czy Stefek nie był czasem fanem Gatsby'ego?;) Mogę się mylić ale coś mi tam świta, nieważne;)
To fajnie że Ci się soundtrack spodobał, szczerze to się obawiałam że jestem jakaś dzika i jako nieliczna zupełnie akceptuję tę, w oczach wielu, profanację muzyczną;P
Buchanan, cóż, nie powiem że jakiejś drobiny sympatii u mnie nie uzyskał bo bym skłamała. Taka sobie śmieszna, zadufana w sobie egoistyczna postać. Wkurzał mnie i rozbawiał jednocześnie swoją bufonadą. Ja tam kibicowałam z całego serca Gatsby'emu, bo jakoś tak wylazła ze mnie przy tym filmie uśpiona, niepoprawna romantyczka;P jakoś tak urzeka mnie motyw kiedy facet zakochuje się raz a porządnie, bez latania z kwiatka na kwiatek;) A i uważam że Tom traktował Daisy raczej przedmiotowo, jak jedno ze swoich pięknych trofeów, na myśl o utracie którego popłakałby się z żalu...
Powiedziałabym że każda postać jest niemal w 100% taka jak postaci książkowe, tak samo Nick. Przyznam że początkowo miałam obiekcje i do Tobey'a i do aktorki grającą Daisy, ale po lekturze moje sapy do nich przeszły. Są idealnie wręcz odwzorowani;)