Boże, nie spodziewałam się, że zakończenie serialu dla dzieci/nastolatków będzie tak brutalne, tak jak serial. Szczególnie to, co zrobili z Benem. Zakładam, że jednak przeżył, bo to w końcu tytuł skierowany do młodszego widza, ale sam fakt, że w animacji, na początku dość infantylnej, ktoś postanowił jednego z głównych bohaterów pozostawić na pastwę pteranodonów i wysokości jest szokujący. W każdym razie, nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji ^^
Wiadomo, że plot armor nastolatków był tu mocny, więc jeśli ktoś ginął, to raczej w tle. Mnie bardzo zaskoczyła pierwsza "dorosła" śmierć, bo nie sądziłem, że pokuszą się o coś takiego.
To nadaje nieco głębi i normalności temu serialowi. Z jednej strony rozumiem utrzymywanie dzieci w stanie przyjaznego dzieciństwa i odcinanie ich od zagrożeń świata. Z drugiej jednak świat jest okrutny i powinno się je przynajmniej w małym stopniu przygotować na to co je czeka jak wyjdą z domu. Kiedyś w jak rodziny mieszkały w jednym domu to śmierć była czymś naturalnym. Częścią życia i dzieci się z nią spotykały od najmłodszych lat.
Teraz mamy taki swoisty dysonans. Bo np w grach komputerowych widzą masę śmierci (ale można wczytać grę i te postaci nadal żyją) jednocześnie rodziny mieszkając z dala od dziadków nie pokazują im prawdziwej śmierci. To powoduje, że kiedy wychodzą z domu nie do końca zdają sobie sprawę czym co jest. Bo traktują jednocześnie śmierć jako coś co nie jest ostateczne a jak przychodzi co do czego to przeżywają wstrząs bo nigdy wcześniej się ze śmiercią w prawdziwej formie nie spotkały.
Z kolei ja miałem nadzieję, że takie będą. Jaki jest sens tworzenia filmu/serialu o dinozaurach (nawet dla dzieci) gdzie jedyną konsekwencją ucieczki dinozaurów są straty materialne? Kiedy ucieka coś tak niebezpiecznego jak dinozaur to z góry zakładamy jakieś ofiary. Powody wyjaśniłem nieco wyżej jeśli masz ochotę przeczytać dlaczego dokładniej tak uważam.
Też byłam w szoku, bo obejrzałam pierwszy odcinek do połowy i"odstawiłam" go na kilka dni, tak mnie wkurzała infantylność i dziecięcość w nim. Ale coś mnie tknęło i wróciłam. Kolejne odcinki były stworzone w podobnej konwencji, jak to dzieciaki mają więcej szczęścia niż rozumu w starciu z drapieżnikami. Ale od czwartego odcinka było coraz lepiej, a pierwszym elementem, który mnie zaskoczył w serialu była śmierć tego naukowca, który miał urodziny. Byłam kompletnie zaskoczona, że taka scena jest w serialu dla dzieci. I wiadomo, jak chyba wszyscy tu - zakładałam, że cała szóstka dzieciaków cudem przeżyje i happy end. Kiedy Ben spadł to mnie zamurowało. Nie rozumiałam jakim cudem. Może to nawiązanie do III części Parku Jurajskiego? Tam młody wspólnik głównego bohatera (Billy?) też "ginie"w starciu z pterodaktylami, a potem się odnajduje... I motyw, że nie udało im się odpłynąć, kompletnie mnie to zaskoczył. To takie... nie amerykańskie? 1 odcinek w ogóle nie zapowiada tego, co będzie się działo w 8! Czekam na II sezon :)!