I na własne życzenie to wszystko,powinna siedzieć za biurkiem niezależnie od tego jak bardzo tego nie lubi- pół roku to nie wieczność-wiem coś o tym ;-)
Moim zdaniem tutaj nie chodzi o to co ona lubi, lecz o to że traktuje swoją pracę jako misję. Na zasadzie: siedzę za biurkiem = nie uratowałam dziewczynki = moja wina.
Myślę, że do niej jeszcze to nie dotarło i w kolejnych odcinkach dopiero to przeżyje. Ale nie wyobrażałam sobie żeby jej bohaterka mogła mieć dziecko, ona za bardzo kocha swoją pracę a ojciec dziecka też nie poczuwał się do wychowania. Serial ucierpiałby, Jane nie mogłaby pracować tyle co do tej pory.
Trochę się nie zgodzę- Bones nie zmieniła swojego trybu pracy przez urodzenie dziecka. Dalej non stop pracuje.
Co do Jane: od kilku odcinków było widać, że się tej jej ciąży pozbędą. Co chwila ktoś nią rzucał, bił ją itd. Dla mnie bez sensu. Wygląda to tak jakby scenarzyści wpadli na jakiś pomysł, ale inwencja im się skończyła zanim go zrealizowali, więc zawrócili.
Nie wiem kim jest Bones? A ja od początku czułam, że straci tą ciążę. Musiałaby już na czas ciąży usiąść za biurkiem a potem zająć się maleństwem, co moim zdaniem kompletnie nie jest w stylu Rizzoli. A potem podrzucałaby tylko dziecko matce? Zgadzam się, że po wiadomości o ciąży pokazano, że pogodziła się z tym faktem i nawet się cieszy, ale po raz kolejny powtórzę to nie jest materiał na matkę, najważniejsza jest dla niej praca.
Bones to główna bohaterka serialu "Kości" - i tu się nie zgodzę z la_pinguin, bo zmieniła tryb pracy, częściej wychodzi, stażyści robią więcej niż wcześniej, nawet z Boothem aż tak często nie jeździ. Poza tym Jane jest bardziej narażona na niebezpieczeństwo niż Temperance. I, rzeczywiście, po co scenarzyści wprowadzali tę ciążę, skoro tak szybko "ją usunęli". Reakcja ojca dziecka też dziwna - w ogóle nie pasowała do postaci, którą wykreowali. Chyba, że nagle w przyszłym odcinku pojawi się Casey. Nie zgodzę się jednak z tym, że nie jest materiałem na matkę, bo akurat mamą to Jane byłaby wspaniałą.
Promo kolejnego odcinka:
https://www.youtube.com/watch?v=QG_7e82FWpE
Jeśli rzeczywiście przejdą do porządku dziennego z tym poronieniem i nie pokażą po Jane żadnych emocji, to będzie ogromny błąd ze strony scenarzystów.
Zostanę przy swoim, że niewiele się zmieniło. :) Mam wrażenie, że Christine pojawia się jako lalka w scenach z domem i na tym kończy się jej udział/myślenie o niej.
Casey jest dla mnie zagadką. Facet, który był przedstawiany jako ideal teraz nie wziął urlopu żeby przyjechać i zobaczyć się z ciężarną dziewczyną. Teraz nawet powiadomiony nie został, nikt o nim nie wspomina. Mam takie wrażenie, że jak kończyli poprzedni sezon to wizja była taka: Jane jest w ciąży, Casey rzuca armię (był na to przez chwilę gotowy przecież) i zamieszkują razem w Bostonie. Ona rodzi, on wychowuje. Tylko że coś nie wyszło- może aktor dostał lepszą propozycję i na Partnerki nie ma czasu? I okazało się, że cały wątek jest bez sensu i trzeba się go jakoś pozbyć. A może po prostu nie mieli dalszych pomysłów i liczyli, że coś wymyślą, a ciąża może wiele zabawnych sytuacji urodzić.