Serial, który z każdym odcinkiem, każdą serią sięga głębszego dna, a to z pewnością wyczyn godny uwagi. Lukrowatość i syntetyczność przyprawia o wzrot treści żołądkowej, co wrażliwści proszeni są zatem o wyłączenie odbiorników, ochłonięcie i bezwzględne unikanie powyższego produktu. Niektórym oczywiście się podoba, bo przezorni Amerykanie podopowiadają, kiedy należy się śmiać.
Akurat
"Pełna chata" to bardzo sympatyczny,ciepły i zabawny serial dla całej rodziny.Zawsze chętnie go oglądałem,bo potrafił rozbawić,a czasem nawet wzruszyć.Do tego fajna obsada z uroczymi bliźniaczkami Olsen na czele.Dlatego dziwi mnie Twoja opinia mówiąca,ze serial ten"przyprawia o zwrot treści żołądkowej"...
Każdy ma prawo do tandety
Ciebie bawi - z nieznanych mi powodów, ile odcinków można się wzruszać nad uroczymi bliźniaczkami i tym samym schematem sztampowych dowcipów; mnie wprawia w inne przypadłości natury fizjologicznej.
Każdy ma prawo do tandety.
Zależy
co dla kogo jest tandetą.Nie w każdej produkcji trzeba się doszukiwać nie wiadomo jakich treści.Ten serial miał chyba na celu dawać rozrywkę i chwile relaksu.I wydaje mi się,że znakomicie to się udało.Swoją drogą musiałeś widzieć wiele odcinków,skoro wyrobiłeś sobie negatywne zdanie na ten temat.A to mnie nieco zastanawia,bo raczej nie ogląda się czegoś,czego się nie lubi.
...
Wcale nie wymagam od wszystkich produkcji nie wiadomo jakich treści, niemniej miło by było gdyby rozrywka niosła za sobą coś więcej niż podkładany śmiech i wylukrowanych bohaterów. Fakt, tandetność względna jest, de gustibus i w ogóle, więc nie będziemy się wzajemnie przekonywać. Ty: zwolennik bliźniaczek, ja: przeciwnik. Nie wiadomo, kto ma rację. Prawdopodobnie nikt. Rozstańmy się zatem w pokoju!
PS. Masz rację, z powodu relacji rodzinnych nieraz byłem zmuszany do oglądania "Pełnej chaty". Stała się ona w ten sposób zmorą mojego dzieciństwa i lat późniejszych.