Można było zrobić wątek z Lindą że zdradziła i zginęła (ewentualnie z malarzem)... Niestety na głównym planie najważniejsze oczywiście musi być cwaniactwo Thomasa. Są jakieś granice koneksji i układów. Słaby ten sezon był i momentami za dużo tej muzyki sorry ale chyba wpadli w pułapkę samozachwytu nad własną specyfiką (serialu). Dodatkowo praktycznie można powiedzieć że sprawa eksplozji pociągu to praktycznie wina Michaela i jego osobistej prywatnej zemsty na księdzu, a jego mamuśka coś tam bredzi że musiał biedaczek kogoś zastrzelić. Podsumowując finał przekombinowany i słaby.