O mały włos nie doszło by już do drugiego incydentu - i do tego bonus w postaci uciętej głowy. Niby 2 to mało ale na przykład pytałem się wielu moich znajomych, wielu dziadków, pradziadów, kronik rodzinnych itd. i oni nie pamiętają zakopywania zwłok - poza pogrzebami rzecz jasna. A więc czy scenarzyści mają do końca czyste myśli? Czy nie ukrywa się w nich cichy zabójca który lada dzień przebudzi się z otchłani goryczy i rozpaczy?