w jednym odcinku Marek traci pracę, Kinga się dowiaduje, że barbarianowi odbiorą koncesję i oczywiście przedstawienie Adama się nie odbędzie bo sponsor się wycofał. Brakowało mi jeszcze, żeby do ich drzwi nagle zapukała Teresa z czekiem na spłatę tego kredytu, po czym okazało się, że Patryk jednak nie umarł, spotkał Kingę w barbarianie i powiedział, że dorzuci się do kredytu bo ma kasę po spadku po Iwonie. Wtedy nagle Kinga by zaczela rodzic a Marek odebralby poród na budowie ich nowego domu. Istny realizm...
Pięcioro ludzi razem wziętych nie jest w stanie w ciągu całego swojego życia doświadczyć tego wszystkiego co pojedyncza osoba w tym serialu.
Mi brakowało jedynie tego, by Anka nagle zadzwoniła do Kingi z cudowną informacją, że właśnie spłonął ten ich fitness klub.