PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=468032}

Pingwiny z Madagaskaru

The Penguins of Madagascar
2008 - 2013
8,0 127 tys. ocen
8,0 10 1 127343
8,3 23 krytyków
Pingwiny z Madagaskaru
powrót do forum serialu Pingwiny z Madagaskaru

"Żegnaj, Kowalski..."

ocenił(a) serial na 10

Nie jest to próba uśmiercenia jednej z postaci, a kolejna historia- w nią, w przeciwieństwie do
Agenta Freda 700 wierzę. Ale nie mnie dane jest oceniać, lecz WAM! A więc, jeśli wam się
chce, to zasiądźcie, i oceńcie. Wytknijcie bezlitośnie każdy błąd!

- Ruchy, ruchy! Szybciej! Jeszcze tam jest brudno!- pokrzykiwał Skipper- Buck Rockgut zaraz tu
będzie! Co sobie o nas pomyśli?! Boże, co ja gadam... - uderzył się skrzydłem w czoło.
- Szefie, a jest szef pewien, że nie przesadza? - zapytał przez otwarte drzwi do laboratorium
Kowalski.
- Bzdura! Może i mam skłonności paranoiczne, ale nie do wyolbrzymiania sprawy!
Nagle ktoś otworzył właz.
- Idzie tu! - powiedział wysokim głosem Skipper - uformować szereg!
Gość przyprowadził kogoś ze sobą, i nie czekając na powitanie, zaczął mówić:
- Nie zabawię tu długo. Powiem krótko, a treściwie: chcę, aby wasz oddział zaopiekował się
tym oto młodym pingwinem na kilkanaście dni. Tak?
- Tak! - odpowiedziały chórem pingwiny.
- I świetnie - rzucił na odchodnym Buck, i już go nie było.
Tymczasowy członek oddziału był wyższy od Szeregowego, lecz niższy od Rico. Miał fantazyjnie
ułożone pióra na głowie oraz ciekawskie spojrzenie żółtawych oczu.
-Nie musicie mi się przedstawiać - rzekł z lekka wyniośle - wiem już wszystko. Ale wy nie
wiecie. Nazywam się Alberto Einster <swoista sugestia do Einsteina, jeszcze zobaczycie
dlaczego...>. Młody naukowiec i wynalazca, a przy okazji najinteligentniejszy pingwin na całym
znanym świecie.
- I przy tym kulturalny, wcale nie wyniosły... -mruknął Kowalski. Szef spojrzał na niego prawie że
morderczo, więc zamilkł.
- Może chciałbyś zwiedzić bazę? - zapytał nowego przywódca.
- Jak najbardziej - odpowiedział mu ten, i ruszył w kierunku laboratorium.
- Tam nie wchodź! - krzyknął Kowalski i zasłonił sobą drzwi-ściśle tajne! - syknął.
- Ooo, Kowalski, darujcie sobie! Niech się chłopak przyjrzy, przecież was nie okradnie! - rzucił
Skipper.
- Dobrze. Ale Niczego, ABSOLUTNIE niczego nie ruszaj! Pracuję nad niezwykle delikatnym
wynalazkiem, który...
- Wybuchnie. Nie wyciągnąłeś pierwiastka z nieskończoności do potęgi szesnastej kwadrat. To
mogło sprowadzić na nas kataklizm!
Kowalski zdębiał. Jakim cudem Alberto wiedział coś, czego nie wiedział on?!
- Miałem inne sprawy na głowie - rzekł oschle - a teraz wybaczcie, ale wychodzę! - dodał, i
dumnym krokiem wymaszerował z bazy. Ruszył ko molo. Na spotkanie z Doris.
___________________________________________________________________
Przepraszam, że tylko tyle, ale muszę kończyć. Więcej w najbliższym czasie!

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Ciekawie się zapowiada. Młody, genialny i zdolny chłopak, który będzie konkurował z Kowalskim. Sprytne! ;)

ocenił(a) serial na 10
ManiakowyPingwin

Gdy tylko mama pójdzie spać dodam kontynuację c:

ocenił(a) serial na 10
Annqa

:]

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Pisane niestety telefonem:
Alberto już od początku dostarczał Kowalskiemu powodów,by załamać się psychicznie.Pierwszego dnia zajął jego pryczę.Drugiego zaczął eksperymentować w laboratorium pingwina.Trzeciego dnia to on podawał opcje,a czwartego-został prawą ręką szefa.Piątego dnia jednak przesądził...
***
Kowalski jak zawsze miał udać się na spotkanie z ukochaną.Poszedł więc na molo.
Gdy dotarł na miejsce,Doris jak zwykle na niego czekała.Delfinica przywitała swojego chłopaka pocałunkiem.Uśmiechnął się do niej słabo.
-Coś nie tak?-zaniepokoiła się.
-Nie nie,tylko nasz oddział ma nowego członka,i...
-Tak,mnie-powiedział Alberto,który,nie wiadomo jakim cudem pojawił się koło nich.
Kowalski pisnął,potknął się,i wpadł do wody.
-Czy ja śnię,czy to anioł najprawdziwszy zstąpił na ziemię,aby oczarowywać nas swym blaskiem?-zapytał zalotnie Alberto.Doris zaśmiała się.
-To miło z twojej strony.Nieczęsto słyszę takie komplementy!
Te słowa zraniły Kowalskiego.Codziennie prawił ukochanej komplementy...Pisał wiersze...Wręczał kwiaty...
Z trudem wdrapał się na molo.
-Wybacz,Alberto,ale wolałbym,abyś nas zostawił.
-Daj mu spokój!-ofuknęła go Doris-niech zostanie!Chętnie czegoś się o nim dowiem.
-Wobec tego wy tu zostańcie,a ja...Wrócę do bazy.Źl...Źle się czuję...-odpowiedział,i ruszył w drogę powrotną.Szedł wolno,wpatrując się w chodnik.Na miejsce dotarł już po zmroku.W tym czasie reszta oddziału zdążyła zasnąć.Pingwin popatrzył po spokojnych twarzach towarzyszy.Rozejrzał się po pomieszczeniu.I podjął decyzję.Decyzję,która miała wszystko zmienić...

Annqa

Ciekawe opowiadanie:) Nie mogę się doczekać następnych części.

ocenił(a) serial na 10
Annqa

(Na początku chciałam wyrazić swą nadzieję, iż mogę użyć w tej historii postaci wspólnie stworzonej z RaptorRed, a mianowicie Evene. W przeciwnym razie coś się poradzi...!)

Sytuacja była niestety taka, że nie miałam dostępu do komputera, poprzedni fragment pisałam bite pół godziny przez telefon, ale teraz dodam nieco dłuższy fragment :

-Odchodzę- pomyślał. Spakował kilka najważniejszych rzeczy w walizkę i z bólem serca wyszedł z bazy. Pingwin już miał przekroczyć bramę zoo, gdy nagle zobaczył, iż ktoś go śledzi. Przygotował się do ataku.
-Spokojnie, to tylko Szeregowy- pomyślał, gdy ujrzał przyjaciela.
Ten przystanął w miejscu i uważnie przyjrzał się Kowalskiemu.
-Gdzie idziesz?- zapytał tonem pełnym wątpliwości.
-Nie ma tu już dla mnie miejsca. Szeregowy, ja... Ja odchodzę. Nie mogę już dłużej znosić tego, co się dzieje... Alberto mnie zastąpił! Jest ode mnie lepszy, wiem to...
-Co?Nieprawda!- zaprzeczył gorąco młody pingwin- zniszczył moją kolekcję płyt na rzecz filmów o ninja! Proszę cię, zostań!
-Nie. I nic nie zmieni mojej decyzji, a to, jak już mówiłem, dlatego, że...-lecz nie zdążył dokończyć, ponieważ Szeregowy niespodziewanie przytulił go, jakby w nagłym porywie rozpaczy. Kowalski odwzajemnił ten uścisk.
-Zostań- powiedział tylko.
-Alberto z pewnością zostanie twoim wspaniałym przyjacielem. Musisz tylko go zaakceptować!
-A ty nie możesz?
Naukowiec milczał. Po chwili zwrócił się w stronę bramy.
-Czekaj!- zawołał Szeregowy- weź jednorożca!- rzekł, i podał mu zabawkę.
-Szeregowy... - zaczął Kowalski, ale rozczulił go ten gest- Dziękuję- odparł i ruszył przed siebie. Z każdym krokiem podupadał na duchu. Znał cel swej wędrówki, a mimo to zdawał się ślepo dążyć w nieznane. Niezauważony dostał się na ogromny samochód przewozowy. Rzucił ostatnie spojrzenie na miasto, które nigdy nie śpi, i wyszeptał:
-Żegnaj, Nowy Jorku...

***

Początkowo Evene nie bardzo wiedziała jak się zachować, gdy ujrzała w progach swego domu zapłakanego i roztrzęsionego Kowalskiego. Zaprosiła go natychmiast do środka i poszła po herbatę.
-A teraz powiedz mi co się stało. Tylko spokojnie, i nie płacz już, proszę!
Ale pingwin powtarzał tylko:
-Odebrał mi ją, odebrał, odebrał...
Po godzinie jednak pingwinicy udało się uzyskać od niego zarys zdarzeń.
-I Skipper nie zareagował? Powinien chyba spostrzec, że ten nowy zaczyna zachowywać się jak gwiazda!- zdenerwowała się- Ooo, zaraz do niego zadzwonię, i mu wygarnę!
-NIE!- krzyknął Kowalski- To znaczy... Nie, nie rób tego. Nie chcę, żeby wiedzieli gdzie jestem. Inaczej zaraz by tu byli!
-No dobrze. Ale wiedz, że nie mogę patrzeć na cierpienie mojego pierwszego przyjaciela!- uśmiechnęła się krzepiąco- a póki co może odpoczniesz? Wyglądasz, jakbyś przeżył trzęsienie ziemi po drodze.
-Nie trzeba... Nie jestem zmęczony... - lecz oczy same zaczęły mu się kleić. Po chwili zapadł w głęboki sen. Sen, który uśmierzał ból, i krył świadomość rzeczywistości...

***

Szósta rano. Pobudka. Czwórka pingwinów stanęła w równym szeregu.
-A gdzie jest Kowalski?- zapytał resztę Skipper.
Rico i Alberto wzruszyli ramionami, zaś Szeregowy patrzył nieprzytomnie na szefa.
-Szeregowy, wiecie może, gdzie jest Kowalski?
-Kto? Ja? Co? Nie, skąd! Może... A może jest na molo?- zasugerował. Czuł się podle kłamiąc, ale co miał zrobić? Przyjaciel wyraźnie nie chciał aby go szukano, a co dopiero odnaleziono.
-Tak wcześnie rano? Hmm, może i macie rację. Trudno Gdy wróci, udzielę mu nagany. Obawiam się, że będzie musiał przejść na żółte lub czerwone pole. Nie wiem, jeszcze się nad tym zastanowię.
Wyszli na zewnątrz.
-A gdyby tak... Alberto, Rico, przejrzyjcie monitoring! Kto wie, czy Kowalski nie brata się z wrogiem!- zaproponował szef.
-A może... Może... Może pójdziemy do parku?- wymyślił gorączkowo Szeregowy.
-Żołnierzu, czy wy przypadkiem nie próbujecie czegoś przede mną ukryć?
-Nie, nie, skąd...
Ruszyli w kierunku monitoringu.
-I mi się oberwie...- pomyślał najmłodszy z pingwinów.

_________________________________________________________________________
To moje maksimum jak a ten moment. Mam nadzieję, że się podoba. Oj, porządnie przerobiłam tą wersję z notesu... Tam była jakaś małao lotna, ale czy tu jest lepiej, to
już Wam oceniać!



ocenił(a) serial na 8
Annqa

jeeej, przepraszam, że dopiero teraz czytam!! jakoś nie miałam wcześniej nastroju... Ale opowiadanie świetne! tak, podoba mi się. Poza tym zauważyłam, że Kowalski bardzo często jest głównym bohaterem... Uwielbiam go! Tak, naprawdę chcę więcej, jak nigdy ;p

ocenił(a) serial na 10
skima

Cieszę się, że ci się podoba, ale w porównaniu z twoją historią to nic!

Haa, dzisiaj dla jego głosu oglądałam "M jak Miłość"...
"Jego głos", że tak powiem jest z mojego miasta...
I jakoś tak prawie każdy najbardziej lubi jego...! :B

ocenił(a) serial na 8
Annqa

jakie nic! moje zakończenie nie było w 100% moje bo jak pisałam, wzorowałam się na serialu ;)

a ja nie oglądałam "M jak Miłość" ... ;(( pisałam zakończenie ;p

ocenił(a) serial na 10
skima

Wzorować zawsze się można!
A ja? Takie nie wiadomo co napisałam...!

Ooo, a było ciekawie...!c;

ocenił(a) serial na 8
Annqa

nieprawda, mnie się podoba! Załamany Kowalski... znaczy się wiem że to straszne, ale on po prostu do tego pasuje. I jeszcze powrót Evene. Naprawdę lubię ten wątek między tymi dwoma pingwinami! :)

ocenił(a) serial na 10
skima

Jedyne, na co mnie w tej chwili stać, to szeroki uśmiech! :>

ocenił(a) serial na 8
Annqa

no i bardzo dobrze!
ja na razie jestem trochę oszołomiona tym, że prawie zabiłam Kowalskiego... na szczęście wpadłam na pomysł, żeby to była upozorowana śmierć ;) co nie zmienia faktu, że prawie go zabiłam i przeżywam teraz szok ;p

ocenił(a) serial na 10
skima

Gdzie go zabiłaś? Przegapiłam chyba?!

ocenił(a) serial na 10
Annqa

ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!! Kowalski odszedł, ŁEEEEEEEEEE!!! Smutno mi :'(
Ale opowiadanie świetne ;)

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Bardzo ciekawie się zapowiada ;D
Piszesz intrygująco, w finezyjny sposób. Nie zauważyłam większych błędów.
Czekam na kolejne notki i wenki ;D
Ps. Fajnie, że Evene się pojawiła, bardzo lubię jej postać ;>

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Oj, zaległości mam!

Opko jak zawsze świetne!

ocenił(a) serial na 9
Annqa

a kiedy kontynuacja? bo to dobry materiał na odcinek.

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Przez kilka dni nie miałam czasu na pisanie, ale teraz powracam z kontynuacją:

Godzina czwarta nad ranem. Okolice East River powoli budzą się do życia. Słońce delikatnie oświetla niewielką bazę, ukrytą gdzieś przed ludzkim wzrokiem. Dookoła cisza. Nagle pojawiają się głosy...

-I znowu to samo! - powiedziała Evene- tyle,że tym razem nie śpieszysz się do domu, a jak najdalej od niego!
-Może sytuacja rzeczywiście wyda ci się niespecjalnie poważna, ale mam swój honor! Nigdy nie pozwoliłbym wygryźć się jakiemuś nastolatkowi! A skoro już do tego doszło, to chcę zachować chociaż resztki mej już i tak podeptanej dumy!
-Ale przecież mówiłeś, ze ten chłopaczyna miał zostać u was przez kilkanaście dni!
-Skoro jest taki idealny, to zapewne szef zatrzyma go na dłużej-odrzekł Kowalski, pakując walizkę- zresztą... Nie! Sam pokieruję swoim życiem!
-Tylko nie pokieruj nim błędnie... - westchnęła pingwinica. Przyjaciel spojrzał na nią. Przez chwilę się zastanowił. A może rzeczywiście należało stawić czoła problemowi? Czy ucieczka naprawdę była dobrym rozwiązaniem? Czy tylko zwyczajną oznaką słabości?
-Chyba masz rację... - zaczął niepewnie- ale czy teraz jest jeszcze sens wracać? Czy mam po co?
-Do domu zawsze masz po co wrócić. Nie popełnisz błędu, jeśli właśnie teraz to uczynisz. Dobrze ci radzę, przemyśl to jeszcze raz. Poza tym, gdyby twoim przyjaciołom na tobie nie zależało nie poprosiliby wtedy o pomoc Bulgota... Pamiętasz jeszcze?
-Coś w tym jest. Masz rację.
-Z zasady tak jest- mruknęła Evene i uśmiechnęła się ciepło- a więc paluj walizkę, i ruszaj w drogę!
-Do domu... Domu, do którego mam po co wrócić!

***

Jakiś czas później reszta oddziału przeglądała monitoring.
-Bardzo to ciekawe- powtarzał raz po raz szef, widząc kolejne nagrania- a więc, Szeregowy, nie wiecie gdzie jest Kowalski, tak? A więc wyjaśnijcie mi TO!- powiedział głośno i wskazał na jeden z ekranów- wyjaśnijcie mi to natychmiast!
-Ale czy on- wskazał na Alberto- musi tu być?
-Alberto jest już pełnoprawnym członkiem oddziału, a więc ma prawo brać udział w takich rozmowach! Mówcie, i to już!
-Kowalski odszedł, ponieważ... Ponieważ...TO PRZEZ NIEGO! - znów pokazał na Alberto.
Ten udawał zdumionego.
-Przeze mnie? Bo co? Bo jestem od niego lepszy? Inteligentniejszy? Lepiej wyglądam? To jakaś kpina!
-Szeregowy, moe wszystko, co powie Kowalski jest zgodne z prawdą! Nie nauczyliście się jeszcze, że to szaleniec, a jego umysł jest skomplikowany?! Nie wiadomo, co jest w stanie wymyślić!
-Szefie, uważa szef, że... Że on kłamał?
-Tak, tak własnie uważam. No, to gdzie on jest?
-Zatrzymał się u Evene...
-Alberto, zostań w bazie na wypadek, gdyby wrócił. Szeregowy, jedziemy!
-Ale...
-JEDZIEMY!

***

W tym samym czasie pingwin, o którym wiele kilometrów dalej toczyła się dyskusja był już prawie w domu.
-Jeszcze tylko kilka skrzyżowań- mówił, jakby mając na celu podniesienie siebie samego na duchu.
Po kilkudziesięciu minutach dotarł do bazy.
-Wróciłem!- powiedział donośnie.
-A więc nadzieja nie umiera ostatnia... Ale sądzę, iż można naprawić ten błąd!- powiedział ktoś zimnym, pozbawionym emocji głosem.
-Alberto?! Gdzie jest reszta!
-O, naiwny... Szukają cię, ale jak myślisz? Uwierzą w moją historię, ze oszalałeś i chciałeś mnie zabić, więc ja pierwszy pozbawiłem cię życia? - zaśmiał się złowieszczo i skoczył w jego kierunku.
Kowalski także przystąpił do ataku. Udało mu się zaskoczyć przeciwnika, i rzucić nim o stół.
-Czego ode mnie chcesz?! Kim jesteś?! Kim jesteś NAPRAWDĘ!
W jednej chwili Alberto złapał za jeden z ołówków które znajdowały się na ziemi, i przyszpilił nim z niezwykłą siłą skrzydło naukowca do podłogi.
-Chyba dobrze wiesz. Nie spotykasz mnie po raz pierwszy. Czyżbyś już nie pamiętał?
Kowalski oniemiał. Czyżby to był?...
_____________________________________________________________________________
Nie jestem pewna, czy dobrze do rozegrałam, ale jak już mówiłam, nie mnie to oceniać, lecz Wam!

ocenił(a) serial na 8
Annqa

o nie nie nie nie! jak mogłaś przerwać w takim momencie!
(ja przynajmniej dodałam w całości zakończenie, tak żeby ludzie wiedzieli, ze Sherlock K jednak żyje ;p)
jak mogłaś to zrobić! tak chciałam wiedzieć kim jest Alberto!
ale dobrze się czyta, więc historia naprawdę interesująca ;)

ocenił(a) serial na 10
skima

Bez obaw, w stosownym czasie dodam kolejną, ostatnią już zapewne część. Mam pewien pomysł, i chyba się sprawdzi...! ;3

Annqa

Genialne, genialne i jeszcze raz genialne!!!! To opowiadanie jest GENIALNE!!! Przepraszam, że dopiero dzisiaj czytam... ale nie mogłam używać laptopa przez 4 dni...
Trochę dziwi mnie zachowanie Skippera...
Ale FF na wagę złota ♥♥♥

ocenił(a) serial na 10
Kla_Ra_1234_567_8

Cieszę się, że historia się spodobała. Napisałam już kontynuację i myślę, że dodam ją jutro, albo dzisiaj pod wieczór. Wszystko zależy od dostępu do komputera :)

Annqa

:DDD

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Okej. I zakończenie. Napisałam pod wpływem chwilowej weny twórczej. W moim notesie na ta sama historia wyglądała kompletnie inaczej...!

-Nie wierzę... Nathan?
-We własnej osobie. Myślałeś, że tamtego dnia zginąłem, prawda? Starałeś się ukryć to przed wszystkimi, i prawie ci się udało!
-Ale przecież... Przecież... W tamtym luku bagażowym... Te koła... Wypadłeś... Słyszałem krzyk... Nie... Nie możesz...
-Widzę mój drogi, że się zgubiłeś. Myślę, że ta historia, opowiedziana od nowa przywróci ci pamięć! A skoro nie możesz się ruszać- wskazał na ołówek- to chętnie wrócę wspomnieniami do roku 1998! Wątpię, jakobyś zapomniał czasów, kiedy byliśmy młodymi, nieświadomymi, szukającymi lepszego życia pingwinami. Chcieliśmy uciec od świata, od tego, co przyziemne, osiągnąć wiele. Staliśmy się przyjaciółmi właśnie dlatego, że żadna z naszych rodzin nie akceptowała takiego sposobu życia. W odmęty twej pamięci nie uciekła także zapewne chwila, kiedy postanowiłeś odejść. Ja naturalnie, dążąc do tego samego celu podążyłem za tobą. Jako starszy, lepiej znający życie pingwin byłeś moim wzorem. Starałem się cię naśladować. Ale wszystko zmieniło się w chwili, kiedy chcieliśmy udać się samolotem do innego świata. Luk bagażowy? To nie był dobry pomysł, prawda? - rzekł gorzko Alberto alias Nathan, i kopnął Kowalskiego- byłem dużo słabszy, miałem mniej siły. Ledwo wytrzymałem przejmujące zimno, ale myślałem, że udręka nareszcie się skończy. Ale nie skończyła się... Przy lądowaniu koła zaczęły wysuwać się w dół wraz ze mną. Prosiłem, BŁAGAŁEM cię o pomoc, a ty? Co zrobiłeś?! Spojrzałeś tylko na mnie, i dałeś mi spaść... Później uciekłeś do swojego kraju, a następnie do tego oddziału. Mi udało mi się przeżyć. Ni mam pojęcia jak, ale sądzę, że dostałem cel- zabić cię, tak, jak ty zabiłeś we mnie duszę...
-To nie było tak...- wyszeptał Kowalski. Zaczął tracić przytomność. Leżąc w kałuży własnej krwi, powiedział cicho:
-Chciałem ci pomóc, lecz nie mogłem. Próbowałem, przysięgam, że próbowałem, ale każda z tych prób była daremną... Być może strach odebrał ci logiczne myślenie, może widziałeś coś, co nie było rzeczywistością, ale ja naprawdę robiłem, co w mojej mocy! Niestety, jestem zwykłym pingwinem, i nie dane mi było walczyć z tworem człowieka... A ucieczka... Chciałem naprawić swe błędy, jeśli chodzi o rodzinę... Do oddziału dostałem się całkowicie przypadkowo... Nie uciekłem od prawdy, ale też nie chwaliłem się każdej napotkanej istocie, iż byłem przy śmierci przyjaciela... A przynajmniej tak wtedy myślałem...
-Obawiam się, iż myślenie nie idzie ci za dobrze. Powinieneś był zostać tam, gdzie byłeś. Z zaświatów podziękuj Evene, że nieświadomie wysłała cię na pewną śmierć! A ta twoja dziewczyna... Marny z niej materiał na takową, skoro także nie była po twojej stronie, jeśli chodziło o mnie! Chyba jedynym, który do końca pozostał ci przyjacielem był ten, jak mu tam... Szeregowy, tak. Ale i on dał się nabrać. Sądził jak mniemam, że po prostu jestem złośliwym wobec waszej dwójki geniuszem. Nikt nic nie podejrzewał! A szkoda, bo, jak już wspominałem, twój koniec jest bliski. Ooo, ale gdzie moje maniery? - pingwin stawał się coraz bardziej sarkastyczny- może masz jakieś ostatnie życzenie?
-Tak- powiedział Kowalski, z trudem wstając. Szarpnął skrzydłem, które ostatecznie uwolniło się od ołówka, lecz rana na nim pogłębiła się i poszerzyła. Naukowiec chwycił przedmiot, i, celując nim ślepo naprzód, krzyknął:
-Zostaw mnie, i moich przyjaciół!- i wbił ołówek przed siebie.
Jego dawny przyjaciel, z zaskoczeniem na twarzy osunął się powoli na ziemię. Pingwin sprawdził jego puls.
-Żyje- mruknął sam do siebie, jakby nieco rozczarowany tym faktem.

***

Niewiele później Rico, Szeregowy i Skipper weszli do bazy. Nie zastali Kowalskiego u Evene, co było w tej chwili faktem oczywistym. Szef rozejrzał się po pomieszczeniu. Ujrzał leżącego obok plamy krwi Alberto z ołówkiem wbitym między żebra, oraz otwarte drzwi laboratorium. Szybko tam poszedł. Zobaczył Kowalskiego, który rozpakowywał swoją walizkę i czyścił probówki. Jego nieopatrzone skrzydło zostawiało ciemne plamy na podłodze.
Szef oniemiał.
-Spokojnie, szefie, zanim znów zaczniesz mnie oskarżać, pozwól, że ci wyjaśnię- powiedział spokojnie pingwin, i opowiedział wszystko przywódcy.
-Chociaż to wszystko brzmi nieprawdopodobnie, to wierzę wam. Jesteście szaleńcem, ale nie mordercą. Tylko co zrobimy z Alberto? Czy jak mu tam było!
-Rico może paczkę z nim do Rockguta, tylko niech dołączy nagranie z monitoringu!
Skipper spojrzał na niego zszokowany.
-Szefie, ja wiem, że pan nas podgląda!
-No, bo ja... Ten.. Ale... Przecież...
-Nieważne. Wracając do tematu, mam nadzieję, że gdzieś go zamkną. Nie chciałbym więcej tego przeżywać...
-Świetnie. Możecie się odmeldować. Odpocznijcie, czy co tam. I przede wszystkim zróbcie coś z tym poszarpanym skrzydłem. I z krwią. Krew powinna być na polu walki pod warunkiem, ze ktoś na tym polu nie mieszka! I, no... Przep...Prz... Przepraszamżewamnieuwierzyłemidałemsięoszukaćnowemu...- wymamrotał. Ale Kowalski zrozumiał.

Annqa

To jest po prostu wspaniałe.

ocenił(a) serial na 10
tajemnica_mroku

Naprawdę? c:
Wobec tego cieszę się bardzo! :3

Annqa

Masz jakiś pomysł na kolejne opowiadanie?

ocenił(a) serial na 10
tajemnica_mroku

Póki co nie, ale mój notes pęka w szwach od niewykorzystanych historii w stylu "Doktor Blovehole", więc zawsze jest szansa, że którąś z nich dodam.

ocenił(a) serial na 7
Annqa

Napiszę, to co widzę: majstersztyk.

Annqa

♥♥♥ Chcę więcej! Napisz kontynuację, albo sama to zrobię!!!
*o* Genialne *o* Genialne *o* GENIALNE!!!!

ocenił(a) serial na 10
Kla_Ra_1234_567_8

: >

Szczerze powiedziawszy nie planowałam pisania niczego w stylu" Alberto alias Nathan powraca", ale zobaczę, co da się zrobić. W wolnym czasie coś napiszę i zobaczę, co będzie! :>

Annqa

:D