Wymieńcie tu swoje największe, najdziwniejsze i najśmieszniejsze "przygody", jakie wam się
przytrafiły ;)
Mi taka się przytrafiła: Pisałem SMS-a do kolegi, gdy przypomniało mi się, że mam w lodówce
kawałek zimnej pizzy. Wysłałem, włożyłem pizzę do mikrofali i nastawiłem timer. Jak otworzyłem
drzwiczki poczułem zapach spalonego plastiku. Niestety, telefony komórkowe nie są
przystosowane do mikrofalówki.
Dokładnie. Wiem ,że wątek powstał dla rozrywki,ale to jest forum o PzM a nie o telefonach i mikrofalówkach.
Raz na jakiś czas można stworzyć temat rozrywkowy, NIEKONIECZNIE na temat. Więc :P.
O tym, co się u nas w szkole dzieje, można by książkę napisać... Przykład z meczu piłki ręcznej:
Leciał kolega z piłką, rozwiązał mu się but. Jakimś cudem potknął się o ten but i ŁUP na ziemię, a trampek poszybował w powietrze. Ktoś przejął piłkę i biegnie w moją stronę. No to ja wystawiłam rękę, on na nią trafił, upuścił piłkę, wszyscy się na nią rzucili, ja złapałam, rzuciłam do kolegi, wtem wyskoczył ten z przeciwnej drużyny, chciał strzelić, ale wpadła na niego koleżanka i obydwaj na glebę.
U mnie tak: mecz piłki nożnej. Idiota ze Sułkowa próbuje podać piłkę do kogoś, wylatuje mu trampek, ktoś się przypadkiem potknął o ten but i ktoś inny z rozpędu na niego wpadł. :P
Mwahaha! Epickość jest!
Albo miałam zagrywać jak graliśmy w siatę (ja nie umiem zagrywać -,-) i tamci stoją na luzie, bo wiedzą, że nie przebiję: a ja przywalam górą, to im spadło pod nogi, a ich miny były bezcenne!
Ja miałem pewne traumatyczne przeżycie dzieckiem będąc.
Byłem z rodzicami na nartach. W pewnym momencie zachciało mi się iść do kibla. No to idę, wchodzę do męskiej i załatwiam potrzebę.
Ale że podłoga była śliska jak nie wiem co, to podczas odchodzenia się poślizgnąłem. Zgadnijcie, gdzie wylądowała moja głowa.......
Trauma do końca życia...
Wiem, wiem. Ja miałem taką przygodę z wydalonymi resztkami o.O
Koło mojego domu jest kompostownik. Pewnego razu koło niego przechodziłem, potknąłem/poślizgnąłem się i wylądowałem w kompoście o.O
Oooj... nie obraź się, ale w pierwszej chwili parsknęłam śmiechem... Współczuję...
Spoko, co ja jestem, żeby się obrażać? :D
Sam się z tego ciągle z kumplami i rodziną śmieję :)
W porównaniu do waszych "przygód" to nic, ale kiedyś jeździłam na rowerach z kolegami, chciałam wjechać na chodnik, ale rower odmówił współpracy i wylądowałam na ziemi pod rowerem. Koledzy mieli ubaw.
W sumie to nie mi się przydarzyło tylko mojemu kumplowi o ksywce Pepe.
W zeszłą środę mieliśmy piłkę. 40 minut już gramy, wynik 3:2 dla nas, a kolega z przeciwnej drużyny spudłował.
My od razu się z niego grzejemy, że na pustą nie trafił i wgle. Jako że był wielkim fanem Ronaldo, to od razu użyliśmy porównania.
No, ale nic. Bramkarz zaczyna, a ten mnie z całej siły kopie bez powodu. Ja mu oddaję i obaj po żółtej kartce.
Ja to mam gdzieś, a on prawie płacze. Następna akcja. Ronaldo znów schrzanił, a ja miałem piłkę. Biegnę pod ich bramkę, ale widzę, że nikt mnie nie goni.
Odwracam się, a wszyscy pod naszym polem karnym. Patrzę, a tam Pepe leży na ziemni i Krew mu leci z nosa i to dość obficie.
Niby jeszcze 20 minut lekcji, ale wiadomo, wracamy. Ronaldo przeprasza i wgle, a Pepe mówi że ok, nic się nie stało.
Następnego dnia mamy egzaminy ustne do gimnazjum dwujęzycznego. Podchodzę do Pepe, a ten ma nos złamany.
Tak mu spuchł, że wyglądał jak Voldemort. W poniedziałek mamy pisemne. Pod oczami ma sine i fioletowe linie.
Jak indianiec wygląda. A to wszystko, przez nazwanie kumpla Ronaldo.
Jaki z tego morał?
W sumie to dwie i nie wiem czy można to nazwać przygodami, ale:
Wczoraj na lekcji (bodajże wychowawczej) mojej klasie totalnie odwaliło. Krzyczą i tak dalej. No ogólnie nie da się wytrzymać. Nie mogę przez nich spać, a poza tym wiem, że u nas uznają odpowiedzialność zbiorową, więc po chwili, którą zajęło mi opanowanie się krzyczę na cały głos:
"ZAMKNIJCIE MORDY DEBILE!!!"(Chciałem krzyknąć coś w ten deseń: "ZAMKNIJECIE JE*ANE MORDY Wy PIE*DOLONE TĘPE CH*JE!!!"...)
Około tygodnia temu, na religii, pani pyta: "Czy znacie jakieś ziemskie sposoby na szczęście?". Ja tylko splotłem ze sobą ręce i popatrzyłem na nią pobłażliwie...
Co ciekawe, zachowanie mam wzorowe, chociaż, kłóciłem się chyba na każdej lekcji, że za wysokie.
Wyobrażam sobie, jak musiałeś wyglądać w tej drugiej "przygodami" :D
Nie kłóć się, tylko weź sobie to wzorowe ;D
Nie no wiem, ale później wkurzają mnie gadki typu:"No patrzcie go, wzorowy uczeń". To bywa irytujące. Ale z kumplami się grzejemy, bo mówią, że jak mam wzorowe, to powinni mnie naśladować ;)
- Elo-ziomalo, n00bers! (zapomniałem twojego imienia :P) Słuchaj, ku*wa... Po budzie nawijamy do Skrebla zagrać w GTA-czkę piąteczkę. Później zapierdzielimy mojemu staremu srajtaśmę i obrzucimy nią hołm (tu wpisz nazwisko nauczyciela). Co ty, ku*wa, na to?
- Źle mówisz, Eugeniuszu Norbecie. Weź przykład ze mnie.
- Aaa, no tak, no tak... A zatem... Po szkole pójdziemy do Bartłomieja zagrać w GTA V. Później weźmy potrzebne rzeczy i pójdziemy do (wiesz, o co chodzi) i powiemy mu, co nam się nie podoba w metodach nauczania.
;)
Ostatnio słuchałem sobie bodajże Limp Bizkit i nuciłem. Nagle przyszła moja siostra i akurat kiedy było "Łot de fak", usłyszała i zapamiętała.
Teraz cały (CAŁY!!!) czas mówi: łotafak!!!
Matka powiedziała, że skoro tak pięknie ją nauczyłem, to teraz będę ją uczył angielskiego po godzinie dziennie... WHY?!
U mnie tak jest z kuzynką: jak do mnie przyjeżdża i akurat gram w grę, to muszę przekląć (akurat przy kuzynce) "No żesz w dupę jeża!" i nawija to ciągle. :|
A to Limp Bizkit to nie jest czasem "All day, all night, all day, all night, what the fu*k?"?
Maybe. Nie pamiętam tytułu piosenki -.- Ja nie pamiętam tytułu piosenki! CO się ze mną ku*wa dzieje?
A słuchasz LB?
Jakubie, raz już przez to przechodziliśmy i nie mam ochoty tego powtarzać.
(GNOJU TY!!!xD)
Nadaję ci tytuł rycerza! Od dziś nie jesteś Kubą, tylko Sir Jacobem z Forum PzM, znanym również jako Sir Patataj z Nizin MLP! ;)
A ja Ci nadaję tytuł: Sir Maksiu z Okolic Tajemniczego S, znany również jako Sir Rock Maksymiliański!
Czy tajemnicze S, to to, co myślę? Rozjaśnij mi to Sir Patataju. (chodzi ci o awatar?)
PS. Uroczy obrazek na profilu ;)
U mnie było coś takiego: koleżanka nazwała mnie Homo niewiadomo co, wszystkim to rozpowiadając. Ja już planowałem zemstę: napisać na kartce coś obrażliwego i podpisać to jej imieniem i nazwiskiem, a potem porozklejać te kartki na ścianach w szkole. Tyle że jeden długowłosy idiota wziął tą kartkę ode mnie, pokazał babsztylowi i dostałem karę :( ZEMSTA BĘDZIE SŁODKA MUAHAHAHAHA!!!!!!