Wielkim fanem punk rocka w młodości nie byłem, ale słysząc "Sex Pistols" zawsze miałem przed oczami Rottena i Viciousa. To oni byli siłą napędową tego zespołu, twarzą punka i wizytówką tamtych czasów i postaw w UK. Dwóch pozostałych członków było dla mnie anonimowych - tymczasem dostajemy serial od Disneya, który skupia się na historii jednego z nich - Steviego Jonesa (musiałem to sprawdzić, bo po całym serialu dalej nie pamiętałem jak się nazywał).
W serialu główny Jones jest typowym przystojnym, początkującym rockmanem, co prawda niepiśmiennym, z ambicjami zostania Johnem Bon Jovi końcówki lat 70. Sam serial skupia się wokół jego postaci romantyzując ją w każdy możliwy sposób i tworząc nieistniejące wydarzenia, jak chociażby romans z Hynde, który nie miał miejsca. Jones jest przedstawiony, jako typowy rockman, którego jedyną ambicją jest zaliczenie jak największej ilości lasek i który całkowicie daje się omotać McLarenowi, czując się jego dłużnikiem. Wszystko to w wyniku smutnego dzieciństwa - w przeciwieństwie do pozostałych członków zespołu, których rodziny w serialu są wręcz sielankowe a członkowie zespołu na czele z Rottenem mogą liczyć na pełne zrozumienie i wsparcie. Jones, ślepo ufa diabolicznemu McLarenowi, który na plecach chłopaków buduje biznes i wykorzystuje naiwność i wrażliwość biednego Jonesa.
Na drugim biegunie jest Rotten - przedstawiony jako błyskotliwy, ale neurotyczny dziwak, którego nikt nie lubi i nikt nie chce mieć z nim nic wspólnego i który jest powodem rozpadu zespołu.
A mimo tego nawet w tym serialu widać, że to ten dziwny Rotten miał jakąś wizję tego, czym miał być punk, że to nieokiełznany Vicious był scenicznym zwierzęciem, że McLaren był diabolicznym lalkarzem pociągającym za sznurki dla budowania własnej marki a główny bohater był po prostu gitarzystą we własnym zespole.
Nie dziwię się, że Rotten nie chciał się zgodzić na powstanie serialu w takiej formie. Dużo ciekawszy byłby serial opowiadający o tamtych wydarzeniach z jego perspektywy - z perspektywy faceta, który naprawdę wierzył w hasła, które głosił i to co robił i który jako pierwszy dostrzegł zło, jakim był McLaren i otwarcie mu się postawił.