Praktycznie przez cały drugi sezon czekałam aż C. i B. w końcu będą razem, a on powie co czuje i kiedy to w końcu nastąpiło trochę się rozczarowałam, biorąc pod uwage ich relacje, to jego 'i love you too' zabrzmiało jakoś mało przekonująco. Cała scena była piękna, ale czegoś mi brakowało. Momenty kiedy to B. wcześniej wyznawała miłość Chuckowi (chocby na przyjęciu po zakończeniu roku) jakoś bardziej na mnie 'działały'. Nie wiem może się czepiam, ale właśnie skończyłam drugi sezon i ostatnią scene oglądałam już chyba z 50razy ;) w każdym razie czuje niedosyt, jakie Wy macie zdanie w tej kwestii?
Wiesz, no nie oczekujmy od faceta, który wcześniej żył tylko na tym, że każdy wieczór spędzał z inną kobietą, że4 zabrzmi przekonująco, jak pierwszy raz powie komuś, że go kocha.
Poza tym ogólnie mi się podobało, nie czuję niedosytu, chyba.
No więc to tym bardziej powinno być niezwykłe.
'I love you' z ust Chucka Bassa..
Poza tym już bardziej przekonujący był jak mówił S. że kocha B.
Dla mnie wszystko było znakomite nie mam zastrzezen i zgadzam sie z przedmowca ;]
Nie dziwie sie ze to bylo takie trudne dla Chucka skoro tak naprawde on nigdy nie zaznal prawdziwej milosci w zyciu nawet od wlasnego ojca :/ Chuck to Chuck dopoki nie poznal Blair nie zaznal szczescia zwanego miloscia wiec wiecie.
też dzisiaj skończyłem oglądać oba sezony.;] Szczerze to bardziej mnie ciekawi wątek S. & D. Ale zejście B i Ch nastąpiło dosyć późno
Mi tam się podobało ^^ Już tak długo na to czekałam, że każda forma podobałaby mi się ;D
dziękuję ci i kocham cię myślałam ze to już koniec i się popłakałam xd dobrze, ze mi powiedziałaś :)
Hah :)
A ja Wam powiem, że tak długo czekałam na to aż Chuck i Blair w końcu będą razem, że jak dla mnie to on mógł wyznać jej miłość nawet przez smsa ! :)