Po obejrzeniu ostatniego odcinka brak mi słów. Ten serial zamienia się w jakąś Modę na
Sukces. Ten wypadek, Blair na kolanach płacząca w kościele, ta cała intryga z Charlie, i
jeszcze Diana pewnie okaże się matką Chucka. Ten serial to już nie to samo. Poziom
żenujący i zerowy, wszystko wymyślane na siłę. Gdzie intrygi Blair? Gdzie Serena
umawiająca się z czternastoma facetami na raz? Nie wspomnę już o Chucku, który jest
teraz taką pipą, że nawet nie wiem jak mam to skomentować. Jedyny ciekawy wątek
(Dan+Blair) został spieprzony jakimś ckliwym do bólu połączeniem Ch i B.