U nas jeździł taki gościu z chlebem. Zawsze mu mówiłem:
- Jedną paczkę czipsów, ale żeby coś było!
Czasami jak się było przy kasie, kupowało się ich z 5. ;>
On w tedy szarpał tą paczkę Lays'ów lub Cheetosów i mówił, że w niej jest Pokemon. Zawsze był. :-) Mam do dzisiaj chyba z ponad 100 tych pierwszych (niektóre od gry tak zdarte, że nie widać co za stwór na nich widnieje), ok 30 grubych tazosów, sporo trójwymiarowych, świecących w ciemności, tatuaży na rękę i metalowych ponad 200. Nigdy tego nie sprzedam. Do czego zmierzam...
Każdy chciał mieć Pikachu. Nie ma bata. Przyznajcie się!
Po wykupieniu masy paczek tego żarcia i dodaniu mnóstwa chemikaliów w swoje 7 letnie ciałko trafił mi się ten żółty szczur! Boże, ale się cieszyłem. Skakałem, fikałem, byłem panem świata. Tego samego dnia przyjechały dwie moje kuzynki i wraz z nimi oraz z sąsiadem i z jego kuzynem biegaliśmy wokół domu bawiąc się. Kuzyn sąsiada był taką ciamajdą że wpadł do rowu w pokrzywy. Mnie obarczono winnym, a Pikachu zaginął i po dzień dzisiejszy nie wiem gdzie go zostawiłem. Przegrałem życie. Mam prawie 500 Pokemonów. Zbierałem tylko dla jednego. A gdy już go miałem, to on odszedł. Mam jedynie Raichu z grubych Tazosów i Pikachu na metalowych kapslach.
Współczuję, ja przeżyłem w dzieciństwie podobny zawód, kiedy podczas zabawy na osiedlu zgubiłem moją figurkę Magmara. Byłem wielkim kolekcjonerem Pokemonów w każdej postaci, od tazosów w Cheetosach, po pluszaki i plastikowe figurki. Miałem w swoich zbiorach pluszaki Pikachu, Charmandera, Poliwhirla, figurki Rhyhorna, Magmara, Charizarda, no i oczywiście setki tazosów, ale w przeciwieństwie do Ciebie dziś nie pozostało mi już nic z tej kolekcji, nie mam pojęcia gdzie zgubiłem te pamiątki i ogromnie żałuje tej straty. Cieszę się, że moje dzieciństwo przypadło na okres kiedy w chipsach można było zdobyć Pokemony, a nie tak jak teraz coraz to bardziej wymyślne i nieciekawe dodatki.