Żadnych intryg, knucia, toksycznych związków. Zamiast tego – ludzie, który borykają się z różnymi problemami, ale przy tym są otwarci, mili i dzięki temu przyjemnie się ich ogląda. Nie wiem, czy da się tutaj wskazać jednego bohatera, których nie wzbudza sympatii.
I chyba to mnie najbardziej „kupiło”.
Bo chociaż „Pokolenie 56k” wykorzystuje wiele schematów typowych dla komedii romantycznych i wydaje nam się, że będzie przewidywalnie, to… nie do końca tak jest.
Dodatkowo te dwie osi czasu – z końcówki lat 90. i nam współczesna – bardzo ładnie się przenikają, uzupełniają swoje historie, tłumaczą cechy i zachowania bohaterów. Bardzo podobało mi się skonstruowanie na zasadzie kontrastu (do pewnego stopnia) ojców dwójki głównych bohaterów. Jest też scena, która przypomina pamiętną scenę na ławce z filmu „La La Land”. Ale jeżeli pojawiają się jakieś nawiązania, to subtelne.
Samo odwzorowanie lat 90. również na wielki plus. Dużo ostatnio takich produkcji, ale ta mnie najbardziej urzekła pod tym względem. Kapsuła czasu, automaty do gier, kolorowe ubrania – wszystko jest bardzo ładnie wkomponowane.
Polecam, bardzo przyjemny serial. Taki „normalny”, co wcale nie jest czymś oczywistym. Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=BosAtKG91nc