Oglądam właśnie serial od początku (kupiłem sobie niedawno komplet na DVD) . I jestem zawiedziony, że tak szybko pozbyli się Rodrigueza i Calderone'a. Nowy porucznik, ten z wąsami, sprawia wrażenie jakby nie wiedział gdzie jest i czym się zajmuje. A Co do Calderone'a to sądziłem, że będą go ścigali przez kilka sezonów... Szkoda... Ale liczę, że kolejne odcinki będą równie super. Uwielbiam klimat lat 80 i oglądając serial przypomina mi się GTA Vice City, w ktorym aż na maksa wyciśnięto klimat i styl z Miami Vice.
Oj, to czekaj czekaj - porucznik Castillo to jedna z najciekawszych postaci w serialu :)
Castillo to jeden z symboli MV, Rodriguez to przy nim mgła. A temat Calderona wraca kilka razy, dla mnie wystarczająco. Miłego oglądania.
Nie pamiętam w którym sezonie, ale w jednym z późniejszych filmów powraca rodzina Calderonów. Odcinek kończy się wyśmienitą sceną pogrzebu z muzyką Phila Collinsa, palce lizać ;)