Ludzie chyba kochają podcasty i tęsknią za minimalistycznym teatrem że uważają ten nudny odcinek za genialny. Dla mnie był niczym nowym, miał szokować, szokował, ot co. Był odrażający, zmusił nas do współczucia i rozumienia powódek. Swoją drogą jeśli chodzi oto czy ja wierzę w to prawdziwym postaciom, odpowiedź brzmi nie. Nie wierze w festiwal gwałcenia synów i wspólnego seksu miedzy braćmi i z ojcem przez kilkadziesiąt lat . To była tylko jakaś linia obrony. Wierzę że ojciec był tyranem, sadystą który na domiar złego chciał ich odciąć od funduszy, być może siłą zmusić do pracy, kontrolować i terroryzować.
Ludzie kochają dobrze zagrane sceny, szczególnie, gdy scena to cały odcinek! Warto na chwilę odkleić się od pierwowzorów, by docenić świetne aktorstwo…
Pamiętam historie o jakich rozmawialiśmy na studiach na patologiach społecznych czy mikrosocjologii, czy socjologii rodziny. Było dla mnie szokujące jaką rolę pełniły matki, jako strażniczki tajemnicy, oraz w jakim stopniu wzory zachowań schodzą z pokolenia na pokolenie (nie tylko alkoholizm). Pod tym kątem scenarzyści wykonali super robotę przybliżając świat ofiar, oraz obraz zagubienia, gdzie dzieci mimo wszystko nadal kochały oprawców. Ciężkie, ale świetnie oddany klimat, ucieczka od banału i super zagrany odcinek ❤️