Do tej pory byłem przekonany, że po prostu nie można już będzie zrobić czegoś większego, niż "Deadwood", a jednak. Na dodatek, do "The Leftovers" jakoś zniechęcał mnie opis: 2% ludzkości nagle znika, itd. Jednak tak naprawdę jest to jedynie zabieg, który ma rozjaśnić i wyostrzyć coś, co w moim mniemaniu stanowi naszą niezmienną kondycję enzgystencjalną, tj fakt, że w każdej chwili możemy stracić bliskie nam osoby. Na codzień ta świadomość jest przytłumiona, można ją "oswoić" oddając się codziennemu życiu. Jednak nagłe zniknięcie 2% populacji sprawia, że żadne sposoby samouszustwa nie są już możliwe: ludzkość zostaje postawiona wobec Prawdy, która jest tak ostra i jasna, że niemożliwa do zniesienia. Poprzez to, o wiele bardziej radykalne stają się również rozmaite, właściwe ludziom formy ucieczki, jak na przyład religia, sekty, tzw. racjonalizm czy psychologizm.