samo życie

Jakby tak było i serial który stawia na realizm miał jakiegoś niezniszczalnego superbohatera to byłaby to porażka po całości. Nie taki jest to serial. Już ten wyskok z okna to było max dla niego.

No, skok tak. Omar mimo wszystko dawał radę, srali pod siebie jak szedł, i te charakterystyczne gwizdanie i w tle głos, Omar's Coming. Świetne.

Toz to wlasnie najlepsza scena serialu jest, jego kwintesencja :) Kazdy sie spodziewal rozpierduchy, jakiegos epickiego konca (bo, ze zginie to chyba wiekszosc przeczuwala), a tu klops - bezsensowna smierc w przypadkowym miejscu. Jak napisal(a) wyzej kyrba - samo zycie, samo The Wire.

ale zgarnęli tego małolata - w ostatnim odc "-30-" w podsumowującej scenie - pakują go do radiowozu. Ale najlepsze scena z Omarem to jak poszedł w piżamie po płatki, zatrzymał się żeby spalić fajkę i rzucili mu z góry torbę z materiałem...

Zgadzam się, że ta scena to świetne i realistyczne podsumowanie. Omar nie był przecież kuloodporny. Jego siłą był strach, który wzbudzał. Ale zabić mógł go każdy. Omar zachowywał się jakby nie miał nic do stracenia, a każdy kto próbowałby go zabić musiałby liczyć się z tym, że jak się nie uda to po nim. Lepiej było zaryglować drzwi i rzucić worek z hajsem, mimo że dilerzy zawsze w zasadzie byli w przewadze liczebnej. Tylko dziecko nie rozumiało jak straszny jest Omar, poza tym dzieci nie maja pesymistycznej wyobraźni dorosłych, tak jak dziecko nie rozumie, że rozbije sobie kolano, tak samo ten dzieciak nie rozumiał, że powinien się bać.