Po obejrzeniu fenomenalnego Dark Matter (9/10) zabralem sie za 3 Body Problem i …. . Zaczyna sie dobrze, jest potencjal, masz wrazenie ze fabula ruszy do przodu a tu okazuje sie, ze im dalej tym gorzej. Niby cos sie dzieje, ale brakuje spojnosci. A to jestesmy w Chinach a to w Oxfordzie a to w Londynie. Przez pierwsze odcinki bohaterowie korzystają z gogli VR, pozniej juz nie musza bo przeszli 4 poziomy, aby na koncu znow gogle sie pojawily w caravanie Tatiany. Zeby je podrzucic ktos musial wlamac sie do srodka, natomiast w apartmencie Jacka gogle pojawily sie bez sladow wlamania. Zastanawia mnie jak te gogle dotarly na ziemie skoro San-Ti dotra dopiero na ziemie za 400 lat. Co wiecej, Tatiana uzywa technologii za pomoca ktorej moze byc niewidzialna, prawdopodobnie to ona podrzucila te gogle do apartamentu Jacka. Jednak nie dowiadujemy sie co to za technologia i skad ja ma i nikogo to nawet nie interesuje, wszyscy o tym szybko zapominają. Najwaznieszym punktem zaraz po goglach staje sie zdobycie statku Mike Evansa, i aby zdobyc dysk bohaterzy decyduja sie ku wyzszemu celowi, za pomoca nano wlokien zabic wszystkich na pokladzie razem z dziecmi. W zgliszczach statku oczywiscie znajduja Evansa a pod nim dysk, oczywiscie nienaruszony. (Przyp.red. w gruzach WTC 9/11 tez znaleziono nienaruszone paszporty rzekomych terrorystow). Zaraz potem bohaterzy prawie zapominają co zrobili, bo przyswieca juz im inny cel, czyli wyslanie unierajacego Willa w kosmos, za pomoca eksplodujacych ladunkow nuklearnych. I tak dalej i tak dalej. Scenarzyści polecili z takim rozpedem po bandzie, tylko zapomnieli ze hamulcow brak. Dyrdymal goni dyrdymal. Nie wiadomo kto jest glownym bohaterem bo co rusz juz ktos inny. Naciagnie 5/10.