Serial przypomina produkcje rodem z tureckich czy wenezuelskich telenowel – pełno tu patosu, przesadnie dramatycznej muzyki i zwolnionych ujęć, które zamiast budować napięcie, wywołują zażenowanie. A szkoda, bo temat młodocianych przestępców ma ogromny potencjał i można by z tego stworzyć coś naprawdę wartościowego.
Mimo wszystkich niedociągnięć oglądam już drugi sezon i scena przy kościele po ślubie, przekracza granice dobrego gustu.
Może dlatego, że jest jedna ocena czyli moja - 8 bo mnie się podobał. Miałem ochotę na coś innego i się nie zawiodłem jako rodzic.
Dla mnie serial jest świetny. Tureckie oglądałam chyba dwa razy i dotrwałam do drugiego odcinka. Moim zdaniem bardzo nieadekwatne porównanie.
Ten serial jest/był bardzo popularny we Włoszech, może diaspora głosuje. Dla mnie straszny i szkodliwy społecznie, o przesłaniu "fajnie być przestępcą i trafić do więzienia". I nie chodzi tu o sam temat ale o sposób, w jaki jest to prezentowane.
Trafne spostrzeżenie! w sumie mają taki high life, dodatkowe zajęcia, świetnych wychowawców, którzy w nich wierzą, naginają zasady, wspierają... Żyć, nie umierać! :-)
Jest taki włoski portal informacyjny fanpage.it. Pamiętam, jak zrobili specjalnie wywiad z młodą kobietą, która wyszła z więzienia i tłumaczyła spokojnie, że życie w prawdziwym więzieniu to naprawdę co innego niż życie w "Mare fuori":). Jak mozna przeczytać w innym komentarzu - na pewno są osoby, które się z tego serialu śmieją lub go nie znoszą, ale to tak jak z sagą "Zmierzch" - niby wszyscy wiedzą, że nie jest wysokich lotów, ale był to prawdziwy fenomen z armią psychofanek. Tutaj jest podobnie.
Nie określiłabym siebiue mianem psychofanki. Oczywiście, każdy film to swoista bajka. I na pewno życie w prawdziwym więzieniu jest inne ( tu gra się toczy w poprawczaku, to jednak jest różnica. Ostatnim serialem, który wciągnął mnie tak jak ten był "Power" i potem długo, długo nic takiego, aby chciało mi się to polecać dalej. Uznałam, że jest to tak świetny film, zupełnie niereklamowany, że usiadłam i po raz pierwszy napisałam post na tej stronie. Jeżeli komuś podobała się " Suburra" , " Uwięzione" lubi włoskie klimaty, to ten serial powinien też być na tak. Streszczenie mówi, że to film o przyjaźni i miłości. Zgadza się, ale też o przemocy, zdradzie, okrucieństwie. Sensacja przeplata się z dramatem, teraźniejszość z reminiscencjami z przeszłości, wartka akcja pełna jest zaskakujących zwrotów, charyzmatyczni bohaterowie, zarówno pozytywni jak i tacy, którzy złem są przesiąknięci do cna. Do tego piękne zdjęcia Neapolu, świetna muzyka, dla mnie rewelacja. I co najważniejsze każdy kolejny sezon tak samo wciągający. Polecam!
O nie :) Wybacz, ja totalnie nie mam serca do tej produkcji, ale oczywiście każdy ma swoje upodobania. Z włoskich, przerysowanych i przemilczanych u nas seriali uwielbiam natomiast "Wymarzone życie", szalona historia rodzinno-kryminalno-romantyczna z transpłciową bohaterką w roli głównej (przy czym spojrzenie na osoby transpłciowe jest w tradycyjnej kulturze włoskiego południa inne niż u nas czy w Europie Zachodniej i polski widz może się bardzo zdziwić - nie chcę robić spoilerów).
Wrzuciłam sobie ten polecany przez Ciebie film. Temat wygląda bardzo ciekawie. Chętnie zobaczę, zwłaszcza że własnie w Apulii byłam ostatnio, aczkolwiek nie dotarłam do Lecce, dzięki.
Zgadza się, że często ich życie przypomina wakacje, wychowawcy są przerysowani, czasem przecukrzeni. A jednak wielu bohaterów ginie ..... Mimo wszystko nie dało się ich uratować. Dla mnie ważne jest to, że mnie ten serial porwał i o to chodzi. Wracałam do domu i cieszyłam się, że odpalam kolejny. Czekam na 5 sezon.
Weszłam na stronę Filmwebu, żeby zobaczyć jakie reakcje wywołuje u polskich odbiorców. Podzielami twoje zdanie, mam te same odczucia oglądając każdy odcinek. Mieszkam we Włoszech i z ciekawości zrobiłam ankietę wśród znajomych, jak oni to oceniają. Na 6 osób, tylko jedna traktuje go poważnie... reszta, jeśli już oglądała, to żeby się pośmiać. Niemniej jednak, Włosi stworzyli również musical na jego podstawie...
No proszę, nie wiedziałam o tym :-) Wstyd się przyznać, ale wciągnęłam się w historię tych postaci i jestem już w czwartym sezonie. Im dalej w las, tym chyba mniej tych miernych ozdobników – albo po prostu mój mózg już się przyzwyczaił, ogląda dalej i wytrzymuje z czystej ciekawości, haha. Bardzo polubiłam niektóre piosenki, ale podtrzymuję swoją pierwszą opinię, że nie jest to serial wysokich lotów :-D