Serial przypomina produkcje rodem z tureckich czy wenezuelskich telenowel – pełno tu patosu, przesadnie dramatycznej muzyki i zwolnionych ujęć, które zamiast budować napięcie, wywołują zażenowanie. A szkoda, bo temat młodocianych przestępców ma ogromny potencjał i można by z tego stworzyć coś naprawdę wartościowego.
Mimo wszystkich niedociągnięć oglądam już drugi sezon i scena przy kościele po ślubie, przekracza granice dobrego gustu.
Może dlatego, że jest jedna ocena czyli moja - 8 bo mnie się podobał. Miałem ochotę na coś innego i się nie zawiodłem jako rodzic.