Ahh ile razy będę jeszcze wracała do ostatniego odcinka...
Nie wiem, czy już o tym było, ale zaryzykuję. Za każdym razem jak widzę końcówkę, jestem pod wrażeniem Angel. Nie wiem, czy tylko ja to widzę, ale z jej oczu bije tak niemożliwy smutek, tak wielkie emocje, że zastanawiam się, o czym ona wtedy myślała, grając ostatnią scenę. Jestem naprawdę zachwycona Gwen w ostatnich dwóch odcinkach. Przez 4 pierwsze sezony była jedną z moich ulubionych postaci. W piątej serii zepsuli jej postać i bardzo mnie irytowała. Jednak podczas 5x12 i 5x13 wróciła cała moja sympatia do tej bohaterki.