...i wciągnął mnie niesamowicie. To jedna z tych rzeczy, na które dość rzadko się trafia, ale jak już się to uda, to myślisz sobie: "Ja cie sune, to chyba zrobili specjalnie dla mnie!" ;)
Bardzo sympatyczny serial, może odrobinkę powtarzalny, jeśli ogląda się 4 odcinki jednym tchem, jak ja;) - ale to nie ujmuje nic z przyjemności, jakiej dostarcza oglądanie. Jest ładny "kumpelski" motyw, mity, gadający smok pod zamkiem, rycerze, legendarne potwory i subtelny brytyjski humor. No czegóż można chcieć więcej?
No to witamy :) Na którym jesteś sezonie? Radziłabym Ci nie zaglądać za bardzo do "kontynuacji", bo możesz sobie zdradzić zakończenie, a to psuje całą zabawę ;)
I oczywiście zapraszamy do oglądnia Merlina razem z nami w ,,przygody Merlina od początku" ;)
szczerze Ci zazdroszczę shizonek, chciałbym mieć znów przed sobą możliwość obejrzenia tego serialu "po raz pierwszy" :))
Dziękuję za ciepłe powitanie:) Właśnie obejrzałam 11 odcinek pierwszego sezonu, czyli ten o jednorożcu. Piękny, jak dotąd chyba najbardziej mi się spodobał. Na dobrą sprawę dopiero w tej części widać - że tak powiem - w pełnej krasie, przyjaźń między Arturem a Merlinem. Ich rozmówki i wzajemne przytyki są fantastyczne. Tak od 8-go odcinka mniej więcej dialogi się znacznie rozkręciły. Scena ze szczurem - kiedy wchodzi Morgana i pyta chłopaków, czy mają jakieś jedzenie... i ten psotny błysk w oku Artura;) W ogóle podoba mi się, że nie zrobili z niego pomnikowego, perfekcyjnego bohatera. Ogólnie biorąc, Artur oczywiście jest szlachetny, prawy, bla bla i tak dalej, ale przy tym to kawał nieznośnego drania i czasem zachowuje się jak upierdliwy (przepraszam za słowo) smarkacz;) Natomiast Merlin... można by o nim pisać i pisać... Ma całą tonę uroku (nie, tona to za mało, tak z dziesięć TIRów) i ekranowej charyzmy. To niesamowicie, straszliwie i absolutnie sympatyczna postać, a przy tym nie irytuje swoją dobrocią. To już jest wielka sztuka, bo często najnudniejsi bohaterowie to ci pozytywni. A tu, proszę, wcale nie.
Ale się rozpisałam, wybaczcie mi tę paplaninę;) ...uff
Akcja najbardziej rozwinęła się chyba w 3 sezonie :) Naprawdę warto oglądać, bo porównując 5 sezon z 1, to totalna przepaść ;)
Ciekaw jestem czy twoje zdanie o Świętobliwym Merlinie będzie wciąż takie same pod koniec 2 sezonu a w szczególności na przestrzeni 5 serii. W moich oczach ta postać utraciła sympatię całkowicie i przyznam, że niestety życzyłem mu bolesnej śmierci. A ja wyjątkowo rzadko odczuwam niechęć do bohaterów serialów. Jego "dobroć" to akurat rzecz dyskusyjna.
Cóż, jak mówię, jestem dopiero pod koniec pierwszego sezonu, więc Merlin nie zalazł mi (jeszcze) za skórę. Dalej oczywiście może być różnie. Nawet zdziwiłabym się, gdyby taka nietuzinkowa postać (do tego obdarzona niewdzięcznym zadaniem) nie zabrudziła sobie niczym rąk. Na razie jednak jest dobrze. Nie wydaje mi się zresztą, by miało być AŻ TAK kiepsko, jak z "Grą o tron". Zabrałam się kiedyś do oglądania i po pierwszych dwóch odcinkach zrezygnowałam. Serial jest niewątpliwie dobry, ale trudno mi się coś ogląda, gdy wszyscy bohaterowie to banda łajdaków, krętaczy i brutali:/ Nie ma komu "kibicować" i jest mi obojętne, co kogo spotka.
A co do "Merlina", to Wam łatwo się mówi, bo widzieliście wszystkie odcinki i macie przekrój przez serial i wyrobioną opinię, a ja dopiero zaczynam;p
Moim zdaniem HomeBird przesadza, Merlin później po prostu troszkę się pogubi. Napisałabym więcej, ale nie chcę spojlerować ;) I zgadzam się z tobą, Merlin ma całe mnóstwo uroku i jest ciekawą postacią. Zresztą, z odcinka na odcinek będzie się robił coraz ciekawszy.. ;d
To prawda, że moja ocena Merlina nie jest obiektywna i opiera się na subiektywnych odczuciach. Po części jest to wynik zamiłowania do tego serialu i wielkiego zawodu spowodowanego zachowaniem głównego bohatera oraz niedorobionym zakończeniem. No może jeszcze znaczenie ma fakt, że w przeciwieństwie do wielu forumowiczek nie rozpływam się nad rzekomą nieziemską atrakcyjnością protagonisty (oczywiście nie sugeruję, że może to przyćmiewać ogląd na bieg spraw :P).
Nie wiem, jak tam reszta forumowiczów, ja uważam, że chłopak po prostu sympatycznie wygląda. "Nieziemsko atrakcyjny" to raczej bym nie powiedziała (kwestia gustu, więc nie bijcie;). Taki chucherkowaty chudzielec z odstającymi uszami, ale na swój sposób fajny;P
Ależ masz całkowitą rację. ;) Tak on właśnie wygląda, a przynajmniej w pierwszym sezonie. Komentarze o "Nieziemskiej atrakcyjności" tyczą się z kolei sezonów najnowszych, bo cokolwiek by nie mówić i nie uważać na temat tego aktora, to trzeba przyznać, że bardzo... zmężniał (xD) przez te kilka lat. Dojdziesz do 4 (a może i już w 3 to widać, ale w 4 to już na 100%) i sama się przekonasz, że nie jest już dłużej chcucherkiem
Nie będę nikogo przekonywać, że to Adonis, czy inny grecki bóg, bo ja akurat nie mdleję na sam jego widok, jak co po niektóre fanki, ale chcę tylko wskazać, skąd może (ale wcale nie musi) się brać różnica między twoją opinią a innymi. ;)
Zestawianie Gry o tron z Merlinem trochę mija się z celem. Te seriale łączą motywy fantasy ale poza tym to dwa różne światy. Osobiście uwielbiam GoT, ta produkcja to majstersztyk pod kątem jakości wykonania, klimatu, wiarygodności bohaterów, intrygującej i dojrzałej fabuły. Szkoda, że zrezygnowałaś na samym początku ale cóż, różne są gusta. To prawda, że nie jest to serial baśniowy, raczej przygniata przyziemnością niemalże tak jak współczesna rzeczywistość.
Jednak to "niemalże" robi dużą różnicę, ja tam ciągnę do wszelakiego fantasy i tego lżejszego jak Merlin i tego poważniejszego w wydaniu GoT. Gra o Tron rzeczywiście nie jest reprezentantem heroic fantasy, nie ma tu tego "dobrego" i akceptuję taki stan rzeczy, tak czy owak każdy widz ma swoich faworytów. Natomiast problem z Merlinem jest taki, że w moim odczuciu ten niby "dobry" bohater to ... paskudna łajza (tak wiem, przesadzam, ale co począć :P). Z gatunku serialowego heroic fantasy najwyżej oceniam Miecz Prawdy, z którego to miło wspominam cała ekipę.
To był tylko przykład, nie chodziło mi o porównywanie tych dwóch seriali, bo zawierają motywy fantasy. GoT na pewno dobrą produkcją jest, i w to nie wątpiłam ani przez chwilę. Tak jak piszesz - dbałość o szczegóły, techniczna perfekcja itp. Tylko wiesz, po prostu każdy szuka czego innego. Mnie akurat dworskie krętactwa w wydaniu GoT nie pasują, a Tobie sie podobają, no i dobrze. Może się starzeję, ale wolę lżejsze klimaty. Realizm i poważne sprawy to się ma na co dzień, fantasy zawsze lubiłam za oderwanie od burej rzeczywistości - dlatego te produkcje, które usiłują być Strasznie Poważne i Dojrzałe, odrzucają mnie na kilometr, bo nie tego szukam w opowieściach o smokach i rzucaniu czarami ogniowymi. Nikogo nie osądzam, ale takie jest moje podejście do fantasy - to gwoli wyjaśnienia:)
Co do samego Merlina, to mogę tylko zgadywać, na czym polega ta jego "paskudność", bo jak pisałam, dopiero siedzę w pierwszym sezonie. Sam zamysł ochraniania przez maga władcy (pośrednio - czyli Uthera), który tępi ludzi parających się magią właśnie, sam w sobie jest dość perwersyjny. Już samo to powoduje pytania o zasadność tej lojalności: czy nie lepiej byłoby "trzymać sztamę" z innymi ludźmi o zdolnościach podobnych do własnych? A nie z ich prześladowcą? To prawie jak zdrada, nieprawdaż? Ale znowu co z przekonaniem, że magia powinna służyć dobru, a nie mordowaniu, nawet jeśli miałby to być mord na tyranie? Magia ponad wszystko, czy ludzkie życie jednak ważniejsze?
Drugie, co mi się nasunęło, to przepowiednia dotycząca przyszłości Artura. Otóż ma on zjednoczyć ziemie pod swoim panowaniem. No właśnie. Czy zjednoczenie jest jednoznacznie pozytywne? Być może nie dla każdego. Widzę jednak, że dla Merlina tak, w końcu to dlatego decyduje się pomagać Arturowi w osiągnięciu celu.
Być może się kompletnie mylę, być może chodziło Ci o coś innego. Zobaczę, jak się sytuacja w serialu rozkręci, ale te dwie kwestie nasunęły mi się na myśl już na samym początku.
Wychodzi na to, że mamy mimo wszystko podobne podejście do fantasy. Dla mnie główną jej rolą jest także odskocznia od szaro burej codzienności. I również cenię najbardziej te seriale ze stosunkowo lekkim klimatem gdzie sprawy poważne są umiejętnie zaserwowane z odpowiednim dodatkiem patosu i humoru. Po prostu moje gusta uwzględniają pewnie zakres "odchyłu" szczególnie, że w temacie fantasy nie ma dużego pola wyboru. Subiektywnie mogę uważać Miecz Prawdy za najcudniejszy serial ale obiektywnie nie mogę nie zachwycać się jakością Gry o Tron. Ot takie urozmaicenie.
Merlin to oczywiście lżejsze klimaty. nie ma co szczególnie wnikać w złożoności psychologii bohaterów, ponieważ motywacje kierujące działaniami są tu stosunkowo klarowne i nieskomplikowane. Pal licho całokształt czynów Merlina. Dla mnie wystarczyło jego osądzające podejście do ponoć głównych "złych" w tym serialu. Ale nie będę w to wnikał. Każdy sam oceni.
Merlin z pewnością dopuścił się zdrady. To oczywiste dla każdego kto choć trochę się nad tym zastanowi. Ponoć był najpotężniejszym czarownikiem w historii, a ochraniał tyrana, który mordował jego braci i siostry. To nie jest ani chlubne ani logiczne. Równie dobrze Żyd mógł służyć Hitlerowi, a Polak bolszewikom. Niestety, ale historia dowodzi, że takie przypadki nie były odosobnione. Takie świnie zawsze znajdą sobie jakąś wzniosłą wymówkę. Obawiam się, że Merlin byłby jedynym czarownikiem, który dożyłby koronacji stetryczałego Artura, gdyby Morgana nie zrobiła tego co konieczne. Ale może przynajmniej mielibyśmy królową z prawdziwego zdarzenia. A najlepsze, że Merlin sam pokrzyżował swoje plany, bo był zazdrosny o pewnego Druida. Ale tak to jest, gdy ktoś daje się zrobić w konia przerośniętemu gadowi, który marzy o zemście za wszelką cenę. Miało się polać mnóstwo niewinnej krwi, ale Merlin miał zostać ważną szychą. Wszyscy wiemy jak to się skończyło. O samym Merlinie mogę powiedzieć to co Dukaczewski o Klichu: "Nie miał jaj ani kręgosłupa". Założę się, że całymi nocami śnił o ukatrupieniu Uthera. I to niby Morgana i Mordred są źli. Śmiechu warte. A i jeszcze jedno: Nienawidzę Gwen.
Ja nie lubię GoT ale chętnie bym zapoznała się z fantasy bez tych dobrych. Ktoś coś zna?
Ale HomeBird ma trochę racji, iż ten całkiem dobry, nie uśmiercał by tych złych. Bo zabijanie nie jest rolą dobrych. ''Odejmować i dzielić? Lepiej dodawać i mnożyć.'' I szczerze to nie lubię tego Mordreda, ale mimo to sądzę, że tutaj Emrys za bardzo podlegał smokowi. Nie trzeba było tak go nienawidzić. Gdyby Merlin postąpił z nim inaczej to Artur by nie dednął. Merlin jako postać wg mnie był niezdacydowany pomiędzy dobrem a złem. Jednak był po prostu przekonany, że cały czas robi dobrze.
Witam! Ja również niedawno trafiłam na 'Merlina', a teraz przede mną już ostatni odcinek...
Prawdę mówiąc ten serial bardzo mnie zaskoczył, w pierwszym sezonie każdy odcinek był jak odrębna historia i myślałam, że raczej odpuszczę sobie oglądanie go. Ale potem zauważyłam, że nie tylko treść znacznie się poprawiła, ale także, że 'Merlin' jak żaden inny serial potrafi mnie rozśmieszyć. Polubiłam bohaterów, klimat. Oczywiście, im dalej w las tym więcej każdy z nich ma za uszami. Jestem ciekawa tego ostatniego odcinka, ale jednocześnie bardzo żałuję, że to już koniec. No, ale w końcu zawsze można zacząć od początku. ;)