Osobiście oglądam serial od stosunkowo niedawna, ale powiem szczerze jeszcze nigdy
żaden telewizyjny program nie wciągnął mnie tak bardzo. Oglądałam Pamiętniki Wampirów,
Grę o Tron i wiele innych, ale żaden nie podziałał na mnie jeszcze w ten sposób. Serce mi
szybciej bije jak oglądam ten serial, ale to samo serce za każdym razem pęka, gdy oglądam
finał. Jak można było schrzanić taki serial? Wiem, że niektórzy uważają, że finał był piękny.
Owszem, był. Ale złamał serce każdemu fanowi. Czekaliśmy na czasy wielkiego króla Artura,
na czasy, gdy magia w Camelocie będzie na porządku dziennym, czekaliśmy na Albion. A
tymczasem co? Kubeł zimnej wody. Artur umiera bardzo młodo, zostawia na tronie swoją
młodziutką żonę, przyjaciela i całe królestwo, umiera Gwaine, a więc Merlin traci jeszcze kogoś.
Jestem po prostu strasznie zła i smutna, bo coś, co mogło się naprawdę skończyć w sposób
epicki, skończyło się tragicznie. Dwa pierwsze sezony i kawałek trzeciego to przyjemna,
zabawna i bardzo wciągająca opowieść o czarodzieju Merlinie i młodym księciu Arturze. O
dwóch przyjaciołach, którzy niekoniecznie chcą się do tego przyznać. Wraz ze śmiercią Uthera i
zmianą Morgany zaczyna się czarny rozdział tej opowieści. Zdrady, ból, śmierć, utraty
ukochanych osób. Robi się coraz smutniej i poważniej. I to ciągnie się do samego końca,
gdzie w finale po prostu wszystkim łamią się serca. Gdzie to przeznaczenie? Gdzie jest ta siła
przyjaźni i wielki król? Wszystko to się kończy i odpływa razem z martwym Arturem na wyspę
Avalon. Okazuje się, że cały ten trud, jaki Merlin włożył w chronienie Artura był zbędny, bo w
końcu i tak nie był w stanie go ocalić. Ostatecznie po genialnym serialu zostają łzy, pustka i ból
serca. Nie wiem, co osoby produkujące ten serial chciały przekazać poprzez taki finał, ale
chyba nie wyszło im najlepiej.
przepraszam że się w trącam ale sadze że zbyt emocjonalnie podeszłaś do tego serialu więc dobrze wytłumaczę ci co mieli na myśli panowie reżyserowie otóż jak wiemy świat nie jest idealny i choćby każdy człowiek się starał jak mógł pewne rzeczy nie wychodzą więc ta część byłą zawarta w 3 sezonach następne prowadzą w otchłani przeznaczenia mogło by się tak wydawać lecz możemy zauważyć pewne nie dociągnięcia jest to spowodowane "pomysłowością" panów reżyserów ma to w nas budzić pewien realizm i przekonanie że coś jest nie tak gdy kurtyna upada pokazane są realia prawdziwego brutalnego świata nie zawsze jest tak jak jest ci przeznaczone gdyż każdy jest kowalem własnego losu i nie ważne co ktoś ci coś mówił tylko ty sam możesz coś zmienić o to co chcieli powiedzieć jest to pewnego rodzaju metafora porażka Merlina była przesadzona od dnia w którym przybył na zamek i za wszelką cenę chciał przywrócić magie w Camelocie :> ja osobiście sądzę że jest to pretekst do następnego sezonu całkowicie oddalonego od realiów Merlina nowy poziom nowe epickie przygody co tworzy nowy pomysł
Nie masz za co przepraszać. Dobrze, że się wtrąciłeś :-) Fakt, może za bardzo przywiązałam się do tego serialu, ale po prostu ja inaczej nie umiem. Szczerze, sama mam wielką nadzieję, że powstanie przynajmniej jeszcze jedna seria. Strasznie irytuje mnie, że ten ostatni sezon zrobili tak na odwal, zwłaszcza te dwa ostatnie odcinki. Przez 43 minuty trwania odcinka zabili Artura, Gwaina, Morganę i Mordreda, chociaż śmiercią tego ostatniego wcale się nie przejmuję. Mogli to wszstko nieco bardziej rozłożyć. Dać czas, by Artur ochłonął z myślą, że Merlin jest czarodziejem, dał swobodę życia takim jak on w królestwie. Żeby przynajmniej przez jeden odcinek pokazany był ten magiczny Camelot. Dla tych, którzy znają legendy arturiańskie, jasne jest, że Artur musiał zginąć przedwcześnie z rąk Mordreda, ale czy nie mogło stać się to odrobinę później? Artur przecież mógłby mieć dziecko, a to już byłby pretekst do stworzenia nowego sezonu. A tymczasem zamiast zastrztku nadzieji widzimy starego Merlina i niebieską ciężarówkę. Nie wiem jak was, ale mnie to tylko jeszcze gorzej zdołowało.
mnie za to zaskoczył obraz i prostota w wykonaniu tego serialu przedstawiająca świat w którym żyje Merlin było to tak prosto zrobione ale dość ciekawy efekt bo czym dłużej przyglądamy się serialowi tym silniej reżyser chce nam uświadomić że jest to rzeczywistość dlatego jest zmiana kolorystki od 1-5 :> mam nadzieje że to zauważyłaś :> A i jeszcze jedno jest tu poruszony wątek przeznaczenia śmierci co jest naprawdę ciekawe
nie mogę tego napisać gdyż te wątki są zbyt mocno połączone a naprawdę może to trochę wprowadzić zamieszania na spojrzenie na ten film jak masz czas drogi filmwebowiczu to proszę obejrzeć jeszcze raz :>
Właśnie problem w tym, że nie mam czasu. Nauka, obowiązki, praca, a bardzo chciałabym spojrzeć na to przeznaczenie śmierci z Twojego punktu widzenia.
zauważ że wątek przeznaczenia "śmierci" za każdym razem jest pokazane że cokolwiek by nie zrobił Merlin zawsze wychodzi na to że jednak to się spełni jest to igranie z sobą własnym jak coś z góry już było mu przeznaczone. Ale dopiero zabawa zaczyna się po 2-3 sezon gdy Merlin zaczyna już być trochę nie okrzesany walczy ze wszystkich sił aby uratować gwen i Artura jak możesz zauważyć coś jest nie tak :> ja ta zauważyłem był to edypowskie zmagania :> tyle