Podziwiając opowiadania xeny_4 postanowiłam dodać coś od siebie i wstawić tu opowiadanie, które wymyślam sama. Jest ono zupełnie inne, bo opowiada o dalszych losach Merlina i Artura. Jestem świadoma, że nie jest to opowiadanie najwyższych lotów, ale po prostu chcę przedstawić jaki mam pomysł na odcinki "Merlina". Wstawiam 2 pierwsze części. Życzę miłego czytania i mam nadzieję, że się spodoba :)
Merlin.
Zapadał zmierzch gdy Merlin ostatkiem sił wracał do Camelotu. Jeszcze niespełna godzinę temu cieszył się, że znów jako zastępca Gajusa mógł pomóc komuś z pobliskiej wioski, jednak teraz górę nad euforią wzięło zmęczenie. Nagle usłyszał szmer i odwrócił się. Wśród drzew zamajaczyła mu ludzka sylwetka, która natychmiast zniknęła, a potem nastała niczym nie zmącona cisza. Pomyślał, że przywidziało mu się i ruszył dalej. Ledwo uszedł pięć kroków gdy zza drzew wyskoczyli bandyci z mieczami. Nieuzbrojony Merlin próbował uciekać, lecz został otoczony. Uradowani złoczyńcy ruszyli wprost na niego. Merlin usłyszał dźwięk rozdzieranego materiału i poczuł ukłucie w lewym ramieniu. Jego reakcja była natychmiastowa, nie musiał się wysilać by wszyscy bandyci wylecieli w powietrze, roztrzaskując sobie kości upadając i śmiertelnie raniąc się przy zderzeniu z konarami drzew. Przed oczami Merlina nagle pojawiła się sylwetka najprawdopodobniej dziecka. Ruszył za nim. Nagle postać odwróciła się. Była to młoda dziewczyna z prostymi, brązowymi włosami i o lekko ciemniejszej karnacji, miała czarne jak węgle oczy, na których teraz malowało się przerażenie. Merlin nie chciał używać przeciwko niej magii, ale to ona była pierwsza. Wyciągnęła rękę, a chłopak wyleciał w powietrze uderzając o ziemię. Znów poczuł ból w zranionej ręce. Odruchowo odwzajemnił zaklęcie i teraz to dziewczyna leżała w bólu. Już chciał to powtórzyć gdy nagle coś go powstrzymało. Nie było to sumienie lecz coś zupełnie innego, nadprzyrodzonego. Spojrzał na młodą czarownicę. Leżała, a na jej koszuli odznaczyła się znaczna ilość krwi.
-Przepraszam.- Wyszeptała. Merlin podbiegł i pochylił się nad nią. Oczy dziewczyny zrobiły się jeszcze większe, a usta z niknącym głosem zdążyły powiedzieć: Emrys!
Merlin 2
Merlin poczuł się odpowiedzialny za dziewczynę w stosunku do której tak pochopnie użył magii i zaniósł ją do Camelotu. Nie była ciężko ranna, ale jej ubranie było w strzępkach. Poszukał on swojej fioletowej koszuli, której i tak nie nosił i odział nią dziewczę. Merlin z Gajusem na zmianę czuwali całą noc zmieniając jej okłady i doglądając, by wszystko było w porządku. Krótki sen wystarczył by dotarła do siebie. Ledwo otworzywszy oczy widząc nad sobą Merlina zerwała się na równe nogi i dalej będąc w głębokim szoku przekazała mu w myślach:
-Przepraszam! Nie poznałam cię Emrysie. Nie wybaczę sobie togo, ale błagam cię o wybaczenie. Wiedząc, że to ty nigdy nie użyłabym przeciwko tobie magii!
-Spokojnie! Nic się nie martw. Musisz dużo odpoczywać. Jesteś ranna.- Odpowiedział już na głos Merlin.
-Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Alice i zmierzałam do Camelotu by odnaleźć cię i spełnić swoje zadanie.
Zabrzmiało to co najmniej śmiesznie- starsza dziewczyna mówi jak siedmiolatka, a do tego z takim przejęciem na twarzy jakby od tego co mówi zależało jej życie.
-Jakie zadanie?- nie czekając na odpowiedź Merlin dokończył:
-Musisz wypocząć, zaraz przyniosę ci śniadanie.
Alice została sama. Stojąc na środku pokoju w za dużej koszuli i z rozczochranymi włosami mogła przypominać dziecko, które zwariowało i mówiło dziwne rzeczy o jakimś "zadaniu", ale tak na prawdę była wrażliwą, a przede wszystkim poważną dziewczyną, na której barkach spoczywało bardzo poważne zadanie, podobne do tego, które Merlin otrzymał przed laty.
Hmmm ciekawe co ona w tym lesie robiła...
No i tekst Artura o ojcostwie Merlina- niezły :D
Te rozmowy Arthura i Merlina są genialne zawsze i wszędzie. Jak ten wspominał o ojcostwie, to sobie wyobraziłam Merlina wychowującego swoje dziecko. Obawiam się, że wyrósłby z niego niezły wariat ;D
Merlin 9
Merlin jak na szpilkach czekał na przybycie Katie. Dopiero po tak długim czasie zrozumiał jak bardzo ją kocha, i że jest damą jego serca już na wieki.
W przygotowaniu kolacji pomagała mu Alice, zachwycona że wreszcie podejmie on ten jakże ważny w jego życiu krok. W końcu był już dorosły i należało by w końcu się ożenił.
Nareszcie przyszła, nieświadoma tego, co Merlin zamierzał jej zaraz powiedzieć.
Długie, ciemne włosy Katie spływały falą na jej żółtą sukienkę idealnie komponującą się z bursztynowymi oczami. Zachwycona wystrojem stołu i przygotowaną kolacją przywitała Merlina krótkim, ale namiętnym pocałunkiem. Oboje usiedli do posiłku.
-Nie mogę uwierzyć, że tak napracowałeś się dla mnie.
-Taka praca to tylko przyjemność, szczególnie w taki dzień jak dzisiejszy.-Uśmiechnął się szczerze.-Pamiętasz ten dzień, dokładnie trzy lata temu?-zapytał retoryczne i kontynuował- Poznaliśmy się zupełnie przypadkowo. Do dziś słyszę tamten śmiech gdy niechcący wylałem na ciebie wiadro z wodą. Inna byłaby oburzona - ty śmiałaś się. Po trzech latach dotarło do mnie, że nie spotkam już nigdy więcej tak wspaniałej dziewczyny.
Katie głośno przełknęła ślinę domyślając się do czego zmierza jej ukochany.
-Katie, czy zostaniesz moją żoną?
Oczy Katie zapełniły się łzami. Były to łzy szczęścia. Nie wiedziała co powiedzieć, więc wydusiła z siebie krótkie:
-Tak!
Merlin porwał ją w ramiona i przytulił do siebie. Oboje nie posiadali się ze szczęścia. Ich usta spotkały się w pocałunku. Kurtka Merlina spadła na ziemię, to samo stało się z sukienką Katie. Nie było teraz czasu by przejmować się jedzeniem.
Stwierdziłam, że skoro Mordred może mieć dziewczynę, to Merlin będzie lepszy i będzie miał żonę ;)
Ja ja kocham ten Twój styl pisania. Jest taki cudownie lekki (czego nigdy nie ma u mnie). I Merlin będzie niedługo żonaty. Ale bomba. Czekam na jeszcze ( i teraz już piszę kolejną część mojego opowiadania).
Dzięki ;) Jednak sądzę, że Twoje opowiadanie jest lepsze, ma w sobie "to coś". Co do tej lekkości, to chyba pojawia się ona w moim stylu pisania niechcący, bo nie mam żadnego doświadczenia w pisaniu ;) Z niecierpliwością czekam na Twoją kontynuację :)
Ja nie mogę, jakie fajne:D Merlin będzie miał żonę... Taka myśl mi nigdy przez głowę nie przeszła:) Już nie mogę się doczekać na następną część:P
świetne! Merlin będzie miał żonę wow :D naprawdę pozytywne, fajnie napisane opowiadanie :D
Oooo jak słodko ^^ Mam nadzieję, że poświęcisz jeszcze trochę miejsca na opis związku Merlina i Katie :>
Och, przepraszam, że jestem taka niecierpliwa, ale tak cudnie piszesz, że nie mogę się doczekać :)
Przepraszam, wiem, że strasznie zaniedbuję to pisanie ;) Jestem w trakcie pisania kolejnej części. Postaram się wstawić pojutrze, ale nie obiecuję (święta) ;)
Wasza cierpliwość zostanie nagrodzona trochę dłuższym niż zwykle opowiadaniem ;) Komentujcie jak wam się podoba, bo to motywuje i pozwala na poprawienie błędów :)
Merlin 10
-Gratuluję!- Alice wpadła z hukiem do pokoju, idealnie trafiając na trochę spóźnione śniadanie.
Katie już nie było. Merlin za to siedział rozmarzony, nieruchomy, jakby nieobecny.
-Ja rozumiem, że strasznie się cieszysz, ale mógłbyś się pospieszyć do pracy. Artur cię przechrzci! Albo nie, gorzej! Przyjdzie tu!
Merlin powrócił do świata żywych:
-Gorzej dla ciebie.- Uśmiechnął się.
-Dla ciebie też nie miło gdy otworzy drzwi z impetem i wrzaśnie: MERLIN! - z chęcią urwania ci głowy.
Nie zdążyła dokończyć gdy rozległ się krzyk Artura, który mury mógłby krószyć:
-Merlin!
-A no właśnie widzisz.- Uśmiechnęła się triumfalnie.- On wogóle daje ci kiedykolwiek wolne?
-Widzę Alice, że żarty się ciebie trzymają.- Uśmiechnął się i wyszedł.
Dni do rocznicy utworzenia Okrągłego Stołu mijały zbyt szybko. Artur sam zaczął się niepokoić. Wojna ewidentnie wisiała w powietrzu.
-Boisz się?- zapytał śmiało Merlin.
-Spadaj. Wiesz, że jestem królem i nie moge się bać.
-Czy bycie królem pozbawia cię posiadania uczuć?
Zapadła chwila krępującej ciszy.
-Jeżeli mam być szczery, to boję się. Boję się Merlinie, że nie zdołam stawić temu czoła, że zawiodę ludzi.
-Wiesz dobrze, że nie ma większego króla od ciebie. To ty zjednoczysz Albion, to ty będziesz największym władcą tych ziem, który zostanie zapamiętany po wsze czasy.
-A czy ty boisz się?
-Tak.
Na twarzy Artura przez chwilę pojawił się cień uśmiechu, jednak szybko został zastąpiony maską niedokońca pewnego siebie władcy.
-Zastanawiam się jak mamy stawić czoła magii. To czyste zło. Nie bez powodu mój ojciec zakazał jej. Teraz rozumiem to jak nigdy.
-Magia może czynić dobro.
-Kiedy?! Podaj przykład!
-No nie wiem.- Merlin zmieszał się. - Może naprzykład ratować komuś życie.
-Kiedyś już sie o tym przekonałem! Nigdy nie zaufam takiemu złu jakim jest magia.
-A jeżeli to będzie konieczne by ochronić Camelot?
-Dopiero wtedy się nad tym zastanowię. Na razie nie widzę żadnego wyjścia.
-A ja widzę.-Czarodziej odwrócił się by ukryć łzy powoli napływające mu do oczu.- Co byś zrobił gdybyś dowiedział się, że osoba, której ufasz ma związek z magią?
-Byłbym zły, że zaufałem kłamcy. Ale o co ci chodzi? Dobrze się czujesz, bo nie wyglądasz na zdrowego?
Merlin był blady jak nigdy. Miał wrażenie, że nie czuje nóg, które zaraz ugięły się pod jego ciężarem. Zemdlał.
Hahaha :P Zemdlał :D wyobraziłam sobie, jak Merlin ląduje na ziemi jak długi, a Artur mruczy pod nosem "idiota" xD
A fragment fajny ^^ Oj bitwa się zbliża wielkimi krokami!
Naprawdę świetne :)
Uśmiech mi nie może zejść z twarzy jak wyobraziłam sobie mdlejącego Merlina i minę Artura :D
zupełnie się nie spodziewałam, że Merlin zemdleję. Pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Super :D Mam nadzieję, że to ma wpływ na rozwinięcie akcji, a nie tak tylko krótkotrwało ;) Już jakiś czas szukałam opowiadań o Merlinie, ale bardzo ich mało. Niesamowicie się ucieszyłam dostrzegając twoje. Świetna robota, nie mogę się doczekać kolejnej części :D
Kolejne opowiadanie dla Was ;) Mam niezłą wenę, bo ostatnie wstawiłam wczoraj, a następną część postaram się wstawić jutro :)
Merlin 11
Merlin zobaczył Katie pochylającą się nad jego twarzą:
-Boże, aleś nas przestraszył! Strasznie jesteś blady. Musisz się przewietrzyć.
Merlin niezdążył zaprotestować gdy dziewczyna wyciągnęła go z łóżka za nogi.
-Artur miał z ciebie niezły ubaw. Przez to, że nie daje ci wolnego, w końcu się wykończyłeś! Nawet nie wiesz jak się zdziwił gdy powiedziałam mu, że się pobierzemy! Czyżbyś wogóle mu nie opowiadał o nas?
Do Merlina nie docierał już monolog nażeczonej. Zaczynał przypominać sobie rozmowę z Arturem o magii. Wiedział, że nie może dłużej ukrywać się przed najbliższymi. Nawet jego przyszła żona nie wiedziała o jego darze. Rozmyślania przerwał mu trzask suchych gałęzi. Nawet nie zauważył jak znaleźli się w lesie. Szli pokrętną, ledwo wydeptaną ścieżką. Nagle zza wysokich krzewów dał usłyszeć się pisk jakiegoś zwerzęcia i krzyk bezsilności. Oboje przestraszeni przywarli do ziemi. Pierwszy poruszył się Merlin. Ruszył się on powoli w stronę krzaków. Gestem pokazał Katie, że ma zostać, a sam ku rozpaczy dziewczyny zaczął czołgać się w kierunku dochodzących ich dźwięków. Gdy okrązył drzewa dalej przywierając do ziemi, jego oczom ukazał się widok, który najpierw go rozśmieszył, a potem poważnie zaniepokoił. Zobaczył Alice, która w otoczeniu szczurów i innych podobnych im stworzeniom rzuca na prawo i lewo zaklęcia, po czym sama próbuje je zatrzymać. Za każdym razem gdy nie udało jej się ochronić gryzonia padał on na ściółkę jak martwy. Gdy tak się działo dziewczyna załamywała się i była blisko płaczu.
Powstał jak najszybciej i prawieże krzyknął:
-Co robisz?
Podskoczyła jak rażona prądem:
-Cześć.-Wydukała.- Już wszystko w porządku?- uśmiechnęła się wymuszenie.
-Jak widać. Zawsze tu przychodzisz gdy znikasz wieczorem?
-Tak.
-Ćwiczysz?
-Wiesz dobrze, że boję się. Będę czuła się spokojniej gdy poćwiczę i przygotuję się.
-Wierzysz ślepo tej przepowiedni?- zapytał się zupełnie poważnie.
-Jak na razie wszystko się sprawdza. Dzieje się wszystko to, co zostało powiedziane.
-Merlin?!- rozległ się głos Katie. Dziewczyna zaniepokojona ciszą zerwała się z ziemi i zaczęła biec by sprawdzić co się dzieje.
-Idę!- krzyknął Merlin i odwrócił się tylko przelotnie spojrzawszy na Alice.
-Co się stało?- zapytała się drżącym jeszcze głosem Katie.
-Nic, wszystko w porządku.
-Wydajesz się być zły. Powiedz co się stało!
-Nie jestem zły!- powiedział takim tonem, który tylko mógł zaprzeczać jego wypowiedzi.- Doszedłem do wniosku, że muszę ci pokazać coś bardzo ważnego.
-Ważnego?
-Coś, co zdecyduje o naszej przyszłości.
Katie przeszły ciarki po plecach tak mocno, że aż cała zadrżała.
Mam nadzieje, że Katie będzie wyrozumiała dla Merlina. Jeśli go odtrąci to biedak popadnie w depresje!
Bardzo fajnie piszesz:) Czakam na następne opowiadanie
Biedny Merlin. Najpierw Artur daje mu do zrozumienia, ze znienawidzi go, jesli dowie sie o magii i teraz jeszcze Katie...Jesli ona zareaguje tak samo, albo jeszcze gorzej, to Merlin sie zalamie. Biedactwo :(
Jejku, jakie to ciekawe:)
Wstałam, weszłam na to forum i od rana taka radość ! :D
Jestem ciekawa co będzie dalej :)
Zgodnie z obietnicą kolejna część :)
Merlin 12
-Pamiętaj, że bez względu na to co teraz zobaczysz i co postanowisz i tak cię kocham.- Powiedział Merlin.
-Co chcesz zro...-Katie nagle urwała widząc co się dzieje.
Liście ze ściółki nagle wzniosły się w powietrze. Wszystkie wirowały w cudownym, podniebnym tańcu powoli zlepiając się w coraz wyraźniejszy kształt. Po chwili liście utworzyły wielkie serce wiszące tuż nad głową Merlina. Katie zaczęła się głośno śmiać szybko łapiąc powietrze. Po chwili nie było wiadomo czy płacze, czy ma czkawkę, czy się śmieje. Po jej bladych policzkach spływały łzy. Dalej szybko oddychała łapiąc powietrze łapczywie i próbując coś powiedzieć, ale z jej ust wydobył się tylko jęk. Merlin podbiegł jak najszybciej by ją przytulić.
-Czemu mi nie powiedziałeś wcześniej?- Katie w objęciach przyszłego męża zdołała się uspokoić.
-Przepraszam.- Merlin zrobił pauzę.-Czy będziesz chciała jeszcze mieć ze mną cokolwiek wspólnego?
-Oczywiście! Nie bądź głupi. Żałuję tylko, że nie wiedziałam o tym wcześniej.
-Jeszcze raz przepraszam, że tak głupio wyszło i dowiedziałaś się tuż przed ślubem.
-Wybaczam.- Zaśmiała się Katie i wtuliła usta w policzek Merlina, ten obrócił głowę w jej kierunku odwzajemniając gest na jej ustach.
Oboje chwycili się za ręce i ruszyli w kierunku domu.
Następny dzień rozpoczął się jak każdy.
-Najwidoczniej Arturowi wielki kłopot sprawiałoby danie ci więcej niż jednego dnia wolnego.- Powiedziała rano Alice.
-To moja praca, nie mogę jej lekcewarzyć.
-Zamierzasz mu kiedyś powiedzieć o sobie?
-Dziś.
-Dziś?!-zapytała zaskoczona dziewczyna.- Założę się, że nie dassz rady!
Merlin tego już nie usłyszał, bo wyszedł trzaskając drzwiami mocniej niż zwykle.
-Ostatnim razem gdy rozmawialiśmy o magii...czemu tak zareagowałeś?- zapytał Arur. -Chcesz mi coś powiedzieć?
Merlin był już gotów wypowieddzieć to, co od dawna leżało mu na sercu, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i powiedział:
-Chcę ci tylko powiedzieć, że nie jesteśmy bezsilini wobec żadnej magii.
Artur uniusł jedną brew.
-Skąd ta pewność?- zapytał trochę ironicznie.
-Bo...Wiem to.
Alice miała rację, jednak nie dał rady. Czy mi się zdaje, czy on coś kombinuje (tak wynikało z końcowej rozmowy)?
Dziś taki wyjątkowy dzień i cały świat odlicza sekundy do urodzin Colina ;) Z życzeniami szczęśliwego nowego roku wstawiam kolejną część :)
Merlin 13
-Skąd ta pewność?- zapytał Artur nie zmieniając ironicznego tonu.
-Wiem więcej o magii niż mógłbyś się spodziewać.
-Haha.- Zaśmiał się, jednak tracąc już swój stanowczy i pewny siebie wyraz twarzy.
Świece stojące wokół zdążyły już przygasnąć, zaciemniając smutne, błękitne jak bezchmurne niebo oczy Merlina. Ten uniusł ręce do góry i opuścił je gwałtownie. Świece zgasły.
-Jestem czarownikiem Arturze.- Wyszeptał łamiącym się głosem.
-Nie żartuj. Zwariowałeś? Co chcesz udowodnić machając rękami i gasząc świece?
-A jak wytłumaczysz to?
Merlin tym razem złączył dłonie i przyłożył je do ust. Wyszeptał zaklęcie, a jego niebieskie oczy przez sekundę zmieniły kolor na bursztynowy. Król odskoczył gwałtownie i dobył miecza. Czarodziej rozchylił palce i ich oczom ukazał się płomień. Zmieniał on powoli kształt z nierównego na prostokątny, następnie zaczął się rozszerzać tworząc pierścień. Ogień stał się wyższy, aż na końcu uformował się w koronę, tę samą, którą właśnie miał na sobie Artur. Światło bijące od dłoni Merlina oświetlało jego mokre od łez policzki.
-WYJDŹ!- wrzasnął władca.
Merlin nie ruszył się z miejsca.
-Nie rozumiesz?! Masz wyjść!- Artur krzyczał krztusząc się płaczem.
Chłopak zamknął dłonie i ogień zniknął. Natychmiast ruszył ku drzwią. Biegł przez korytarze słysząc jeszcze za sobą krzyki rozpaczy przyjaciela.
Wpadł do domu, gdzie czekała już Katie. Zerwała się i wpadła mu w ramiona. Nie musiała pytać jak zareagował król.
-Dlaczego ty przyjęłaś to tak lekko?- zapytał uspakajając się lecz dalej nie wypuszczając jej z objęc.
-Moja rodzina nie nawidziła Uthera. Zabił moją babkę, niesłusznie posądzając ją o czary. Od tego czasu rodzice popierali wszystko czemu sprzeciwiał się Uther. Wychowali mnie w poczuciu, że magia jest dobra, a źli są tylko ludzie, którzy nie potrafią z niej korzystać. Swoją drogą, ta Alice jest bardzo miła.
-Znasz Alice?
-Tak, poznałam ją wtedy gdy zemdlałeś. Ona znalazła mnie i przyprowadziła do ciebie, a potem gdzieś pobiegła. Smutne, że straciła rodziców. Dobrze, że zaopiekowałeś się nią. Kiedyś takie opiekuńcze podejście do dzieci może ci się przydać.
-Z tymi jej rodzicami to kolejne kłamstwo. Ona jest czarownicą. Przepraszam, że wiecznie jesteś otoczona kłamstwami.
-Ja też nie mówiłam ci wszystkiego. Czemu więc zajmujesz się nią skoro ma rodzinę?
-Można powiedzieć, że żywię w stosunku do niej poczucie winy, być może niedługo będę miał u niej i dług wdzięczności.
Artur dowiedział się :) I tak to powinno wyglądać też w serialu. Tylko, mam nadzieję, że Artur nie zażąda teraz dla niego kary śmierci, bo ja tego nie przeżyję.
I widzę, że nie tylko ja pamiętam o urodzinach Colina :)
Nie no ja z tym świętowaniem to żartowałam, bo jestem totalnie przeziębiona i jedyne co mogę robić to pisać opowiadanie ;) Tak PS to zazdroszczę Ci tego, że mieszkasz w Anglii :)
Mieszkanie w Anglii ma swoje plusy i minusy. Generalnie mieszkam w Hatfield, ale mam znajomych w Luton (miasteczko należące do Londynu) i tam spędzę Sylwestra. Wracam jutro koło południa ;D
Żyć nie umierać ;) Marzy mi się mieszkanie w Londynie ;) Ale takie plany to jeszcze daleka przyszłość :)
W samym Londynie nie polecam - brudno, głośno i paskudnie drogo. Lepiej wybrać okolice, jak Luton, Hatfield. Gdybyś kiedyś się jednak zdecydowała, oczywiście ;)
A masz już jakieś postanowienia noworoczne? Ja mam dość dziwne: wydanie swojej pierwszej książki, zwiedzenie Oslo (Norwegia), wybranie się do teatru (koniecznie na jakiś spektakl z Colinem).
Ostatnio czytałam ciekawy artykuł pt."Irlandia to nie tylko zmywak" ;) Od pewnego czasu marzę o zwiedzeniu Irlandii i np.Walii (mam świra na punkcie legend Arturiańskich ;) ) W tym roku zamierzam też wziąć się w garść i zacząć spełniać przynajmniej część marzeń i podzielić je na realne i nierealne, bo już za dużo się tego nazbierało :) Oczywiście na spektakl z Colinem rzuciłabym się na bilety, ale to raczej marzenie, które odłożę może nie do kupki "nierealne", ale na "trochę później" ;)
Bardzo się cieszę i dziękuję :) Nie jest to opowiadanie najwyższych lotów, ale mam wrażenie że do przebrnięcia jak ktoś lubi Merlina ;)
Dla mnie to piszesz to troche... tak jakos nierealnie. Wiadomo, ze Artur by sie tak nie dowiedzial i nie byloby takiej reakcji xd sorry
Mnie o mało serce nie stanęło jak czytałam ostatnią część. Czytam cie od początku ale jeszcze nie miałam okazji skomentować. Naprawdę rewelacja :)
No i mamy 2013 :) Jeszcze raz wszystkiego naj w nowym roku! :) A na dobry początek 1 stycznia - nowa część ;)
Merlin 14
-Wejść!- krzyknął Artur.
Merlin z podniesioną głową wkroczył do sali. Król siedział. Nawet nie spojrzał na sługę.
-Od kiedy władasz magią?- zapytał ewidentnie poruszony wczorajszym dniem.
-Od zawsze. Urodziłem się taki.
-Więc ukrywałeś to przede mną od kiedy tu przybyłeś?
-Tak panie.
-Bałeś się ujawnić?
-Tak pa...
-Zamknij się z tym panem! Jestem wściekły... a właściwie już tylko zły. Przemyślałem to wszystko. Nie rozumiem czemu nie zoriętowałem się wcześniej. Zacząłem coś podejrzewać, bo zachowywałeś się coraz dziwniej, ale gdy usłyszałem o dziewczynie, którą się opiekujesz i o ślubie z Katie byłem przekonany, że to przez to.
-Wybacz mi.
-Właściwie, to ja chciałem cię przeprosić za reakcję. Nienawiść do magii nie może zamydlać mi oczu na aktualne wydarzenia i na naszą przyjaźń.
-A więc przyjaźnimy się dalej?
Artur nic nie odpowiedział tylko wyciągnął rękę na zgodę.
-Kiedy bierzecie ślub?
-Niedługo.
-Skromny?
-Tak.
-Dopilnuję by było chucznie i uroczyście.
-Słucham?
-Nadchodzą smutne i ciężkie czasy, każda radość musi być teraz świętowana podwujnie.
-Dziękuję!
-No i oczywiście masz wolne do uroczystości.
-Dziękuję, ale czyż nie jestem teraz potrzebny?
-Sądzę, że jesteś, ale nie w roli mojego sługi.
-A w jakiejż to?
-Raczej w tytule Doradcy Króla.-Uśmiechnął się Artur i gestem nakazał Merlinowi oddalić się.
-Zaczynasz od jutra!- zdążył jeszcze za nim krzyknąć.
Jaka miła niespodzianka na nowy rok! :D świetne :)
Życzę Ci dalszej weny do pisania w tym nowym roku :)