Ja tam na końcu spodziewałam się, od dłuższego już oglądania, jakieś epickiej walki między Morganą, a samym Emrysem, w końcu dowiedziała się, kto nim jest, i Merlin wreszcie mógłby dać jej kopa. A tak to po prostu sztylet w brzuch, Artur nie żyje, smok mówi, że nic się nie da zrobić, a Ginewra rządzi. Nawet nie wiadomo, czy w końcu można było czarować, czy nie. No z pewnością nikt się takiego zakończenia nie spodziewał, ale ja już bym wolała takie najprostsze, w którym wszystko się ładnie zamyka, Morgana ginie w starciu z Merlinem, Artur żyje, i, magia jest dozwolona, i wszystko ma sens. Bo nawet nie zrobili 6 sezonu, w którym ładnie by wszystko wyjaśnili.