Przeznaczenie Artura? Zobaczyć czarownika podczas ostatniej bitwy, który pomaga jego wojsku wygrać z Morganą i przekonać się, że...
a) magia jest fajna, nie powinna być zakazana
b) ten serial nie ma sensu
Według mnie odpowiedź "b": całe to mówienie o jego przeznaczeniu było bezsensu. Ostatecznie może się zmienił, zaakceptował inność Merlina i uwierzył w jego dobre intencje, ale co to dało królestwu? Nic, Ginewra została królową, bezdzietną wdową. Tutaj nie było zakończenia! Artur sobie umarł, Merlin w końcu wyznał mu prawdę i poczuł się lżej, ale nic poza tym. Gdzie ten Albion, wspaniałe królestwo? Nawet wzmianki nie było o przyszłości Camelotu, woleli pokazać uśmiechniętego staruszka kuśtykającego po poboczu, mijany przez samochód.
W tym serialu kilka rzeczy było bez sensu, a zakończenie było takie że był ten cały Albion, magia została zaakceptowana (chyba:P) Głupio że nie pokazali jak to się dalej wszystko potoczyło tylko widzieliśmy jakiegoś menela (bez urazy;d) idącego drogą i czekającego na powrót Artura
Ps ta ostatnia scena mnie rozwaliła;)
No, tak chyba... nie. W moim odebraniu finału magia nigdy nie została zaakceptowana, wszystko poszło na marne, a Merlin do dzisiaj się włóczy pod postacią menela i czeka na ponowne przyjście Artura.
To zakończenie jest tak beznadziejne, że zaczynam żałować, że obejrzałam cały ten serial. Smutne to wszystko i bezsensowne.
Też nie łapię tego zakończenia. Czekałam, aż pokażą to super królestwo, które Artur w końcu stworzy, czekałam na jakieś epickie zakończenie, a tu takie coś... Zakończenie mogło być naprawdę doniosłe. Spodziewałam się czegoś wielkiego po zobaczeniu tej epickiej bitwy w przedostatnim odcinku. Ale nie, na szybko uśmiercili Artura, chyba po to, żeby powiedzieć fanom "kij wam w d, następnego sezonu nie będzie".
A czy serial jest bez sensu...? Tak, absurdów tam było tyle, że żeby je wymienić, można by o tym nakręcić osobny serial. ;) Mimo wszystko "Przygody Merlina" miały mnóstwo uroku, oprócz ostatniego odcinka, który chyba to wszystko przekreślił w jakiś sposób. Zawiodłam się.
Taak, te "bójki" słowne Merlina i Artura, choć trochę naciągane, miały swoje uroki. W końcu coś trzymało mnie przed ekranem do samego końca. A oglądając ostatnią finałową bitwę również liczyłam na jeszcze większe, epickie zakończenie.
p. s. tylko mnie śmieszył brak krwi na mieczach podczas bitwy? xD