Widać, że w latach 80. telewizja miała dużo mniejsze fundusze na opłacanie tego typu produkcji. Mnie najbardziej denerwują nie niektórzy aktorzy - jak część z Was, ale: uboga scenografia, sprawiająca czasem wrażenie teatralnej (w szczególności ta najcichsza z cichych Baker Street); mała ilość ujęć i złe komponowanie kadrów; nierealistyczne "efekty specjalne" (próba zatrzymania konia w "Samotnej cyklistce" była przekomiczna, a chyba nie miała taka być). Szkoda, że tak źle się to ogląda.
No, ale przynajmniej jeszcze bardziej mogę docenić majstersztyk najnowszego telewizyjnego Sherlocka ;]
Za paręnaście lat będą to samo mówić o telewizyjnym Sherlocku.
P.S.To jest ekranizacja,a nie alternatywna wersja jak "Sherlock".Po za tym tutaj nikt źle o aktorach występujących w serialu "Przygody SH" nie mówił.Mi się tam obie serię dobrze ogląda.
Jak dla mnie nowy Sherlock to zupełnie inna bajka, raz że to swobodna przeróbka a nie ekranizacja, dwa zdecydowanie przereklamowana. Bareja też był krytykowany za złą kompozycję kadrów, i co z tego skoro miał coś do powiedzenia i ogląda się go do dziś, w przeciwieństwie do wielu umiejących dobrze kadrować.
Mnie zdecydowanie bardziej odpowiada stara wersja i Brett jako Sherlock, nowy Holmes jest przerysowany, sam serial perfekcyjny technicznie, jak większość dzisiejszych wysoko budżetowych produkcji, ale razi mnie jego naiwność i często wręcz głupota, to na co patrzyliśmy z przymrużeniem oka w scenerii XIX wiecznej Angli, razi w świecie smartfonów, komputerów i nowoczesnych laboratoriów, ot scena z chyba pierwszego filmu gdy Holmes zastanawia się czy miał zatrutą czy nie zatrutą kapsułkę, i nie mógł już zapytać się mordercy. A co mu do licha broniło zbadać ich zawartość, porażająca głupota scenarzystów w nowej wersji aż razi czasami! Za perfekcyjnymi ujęciami, doskonałym montażem, świetnymi efektami kryją się rzemieślnicy, technicznie sprawni, ale intelektualnie upośledzeni.