Najlepszy odcinek jaki pamiętam, to kiedy przyjechała kuzynka (?) Ross'a co tak się wszyscy w niej podkochiwali. pod koniec odcinka, znużona amantami, przeprowadziła się ostatecznie do Phoebe. znowu zrobiła ten seksowny trick z "zarzuceniem" włosami, i fibi stała z otwartą gębą, wpatrzona w nią jak obrazek :) opisać się tego nie da, ale pewnie wiecie o czym mówię :)
Ogólnie wiele było świetnych odcinków, szczerze mówiąc to chyba wszystkie :D serial genialny, zaś Phoebe jak dla mnie najlepsza :) muszę kiedyś obejrzeć wszystkie sezony do końca :)