polacy sa zbyt malo zdystansowani do zycia, nie potrafia do niego podchodzic na luzie, sa depresyjny i malo tolerancyjni.
Amerykanie maja specyficzne poczucie humoru, lubia robic z siebie idiotow, robic cos spontanicznego, bo to jest fajne. Nie zdarzalo wams ie, ze chcieli byscie zr5obic cos glupiego is ie jeszczez tego cieszyc ? Oczywiscie nie krzywdzac przy tym ludzi.
tak jak ja mam bardzo specyficzne poczucie humoru i zycie traktuje totalnie na luzie jak tylko moge, tyle ze w tym karju przez wielu to nie jest akceptowane i wielu mnie za to nie lubi- tacy sa niestety polacy.
moze zmieni to sie za jakies 10 pokolen;)
Moim zdaniem Polacy dlatego są ta zdystansowani, bo po 1: nie znamy mentalności amerykańskiej, bo co widzimy w telewizji, to jest przecież charakteryzowane i nie do końca takie prawdziwe. A po 2: Polacy mimo, że chcą być momentami indywidualistami, to jednak większość uważa, że powinno się chodzić ubranym na czarno w zimie, a nie na żółto. Z tym jest ogromny problem.
Poza tym Ameryka to jest kraj pełen stereotypów. Wybielanie zębów to jest już przymus. To jest odrobinę szalone.
Co więcej uważam, że Amerykanie to pozoranci. Budynki na Wall Steet są, nawet nie wyremontowane, a jedynie pomalowane DO WYSOKOŚCI OCZU. Wychodzą z założenia, że skoro jesteś na Wall Street, to po co masz się patrzeć wyżej. To są w moim przekonaniu pozory. To jest trochę przekłamane. A Amerykanie uważają się za panów świata.
A co do humoru, o którym wspomniałeś. Racja, mają fajne poczucie humoru, ale granica między specyficznym poczuciem humoru, a brakiem smaku, w ich przypadku jest bardzo cienka.
Piszesz, że niektórzy nie akceptują twojego specyficznego poczucia humoru. Ale musisz być też przygotowany na to, że jeśli powiesz coś zabawnego komuś nowo poznanemu, co tylko grono twoich znajomych ewentualnie może zrozumieć, to raczej nie będzie to przyjęte jako wyśmienity żart.
Wracając jeszcze do zdystansowania naszego społeczeństwa. Ja zauważyłam, że Polacy są pesymistami. Gdy idę ulicą nie widzę powodu, żeby się nie uśmiechać do innych ludzi, a oni odbierają to jak jakąś napaść niewerbalną.
Inny przykład: Idę ulicą i jestem wściekła na cały świat i ktoś mnie zaczepia. Zaczynam do niego pyskować bez powodu. Jestem przecież ZŁA. Ta druga osoba również zaczyna być nieuprzejma. Każdy uzna to za raczej naturalny mechanizm obronny.
Ale dlaczego tylko w tę stronę to działa? Dlaczego uśmiechając się do ludzi nie otrzymuję tego z powrotem? Dziwne.. ale takie.. POLSKIE