A dla mnie na przykład ten wątek był mega emocjonalny - darłam się z radości i płakałam :D
Do Rachel najbardziej pasuje samotność aż do śmierci, bo nikt nie byłby w stanie na dłuższą metę wytrzymać z taką egocentryczną, jędzowatą, niewiedzącą czego sama chce, narcystyczną manipulantką.
Ross, od pierwszych odcinków do samego końca mieli się ku sobie, choćby nie wiem co ;) Joey i Rachel to była taka trochę mała pomyłka, ten związek to się znikąd wziął, przynajmniej w moim odczuciu.
Joey i Rachel pasują do siebie charakterologicznie jak nikt inny, ale jako para, to już widzieliśmy jak to wyglądało.
Kumple i tyle.
Charakterologicznie to najbardziej do Joey'a Phoebe pasuje. ;) Tak jak napisała dddorota, pomysł naciągany i za przeproszeniem z d.... 10 sezonów nie było nawet śladu uczucia, a nagle ni z gruszki ni z pietruszki, bez wyraźnego powodu przyjaciel zakochuje się w przyjaciółce. I to jeszcze ma ją za miłość życia. Już abstrahując od tego, kto charakterem do kogo pasował, ten wątek, po tak długim czasie, był kompletnie nierealny i trochę jak kazirodztwo. Dla mnie chyba najgorszy wątek w serialu.
Ross! Uzupełniają się wzajemnie. I podczas oglądania ich wspólnych scen czuć, że powinni być razem, że potrzebują siebie nawzajem, choć sami nie chcą tego do końca przyjąć do wiadomości. Muszę jednak przyznać, że w pocałunku Joey'a i Rachel było nieco chemii, traktuję to jednak tylko jak zauroczenie.
Na początku Ross i Rachel byli naprawdę uroczą parą, ale z czasem Ross zaczął naprawdę sobie zbierać, i koniec końców ja bym go ponownie nie brała na faceta, ponieważ nie jest szczery, uczciwy i na dodatek cały czas daje plamę. Podczas gdy Joey naprawdę zawsze stawał na wysokości zadania jeśli chodziło o ważne sprawy, był gotowy do poświęceń, robił urocze gesty, nigdy Rachel nie zawiódł (a przynajmniej w istotnych sprawach), ona mogła zawsze na niego polegać, był zawsze do dyspozycji, robił co trzeba było. I mimo iż nigdy nie przepadałam za playboy'ami on naprawdę potrafił być słodki i troskliwy. I jestem pewna, że zmieniłby się dla ukochanej. Żałuję, że im nie wyszło nawet jeśli ich romans był naciągany, to powrót do Rossa był tym bardziej dla mnie.
a propos troskliwości Joey'a - cały czas przypominam sobie scenę, gdy Phoebe powiedziała, że jest w ciąży (żeby kryć Rachel), a on jej się oświadczył... rozpłynęłam się :)
Dla mnie Rachel I Joey to najgorszy wątek z serialu, zawsze to przewijam.
Jedyne, co ratuje ten wątek to emocje Rossa, zwłaszcza kolacja.
Myślę, że wprowadzili ten wątek jako podłoże dla powrotu Rossa i Rachel do siebie.