Na kogo stawiacie? Mnie osobiście bardzo irytowała Monica. Była taka... normalna. Nic w
niej interesującego, co mogłoby przyciągnąć na nią uwagę. Takie moje zdanie.
Jesli chodzi o drugoplanowych bohaterow to najbardziej mnie irytowal Mike( maz Phoebe).Z glownych bohaterow nikt mnie nie irytowal,kazdy na swoj sposob byl wyjatkowy:)
Mnie osobiscie też nikt nie irytował z głównych bohaterów-natomiast z drugoplanowych brat Phoebe
Dokładnie tak samo mnie irytuje Phoebe, nie wiem czy to taka postać, czy poprostu ta aktorka tak neptycznie gra(szczerze ona gra koszmarnie) praktycznie zawsze przewijam z nią sceny, bo są smutne i mało śmieszne. Jedyne co mogło uratować tą postać, to gdy by wyszła za davida(naukowiec), ale ona musiał wyjść za tego smutnego Mikea.
Według mnie to jest dobrze zagrana rola. Bo według mnie trudno zagrać taką osobę jaką jest Phoebe. Jest dziwna i zwariowana, ale właśnie to jest w niej fajne!
Monika cię irytowała?! Na mnie np to właśnie ona wywierała największe wrażenie, ale każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Co do postaci, które mnie irytowały: Janine- nie cierpię Elle MacPherson i Eddie i chłopak Rachel, którego grał Ben Stiller (ale on chyba miał na celu wzbudzenie irytacji).
a mnie właśnie Monica się podobała . . . .ten jej bzik na punkcie sprzątania . . .podkładek pod szklanki ;))
Ten odcinek jak Chendler miał się oświadczyć Monice no i robi wszystko żeby myslałam inaczej . . . i Richard jej się oświadcza . . . .;) Chendler jej szuka w mieszkaniu Richarda, wpada do mieszkania! Patrzy na stół i mówi: Gdzie jest Monica!! Gdzie ją ukryłeś? Patrzy na stół i mówi: Szklanka z whisky z cytrynką i lodem z podstawką!! To napewno jest monica !!! :D :D :D
Jest okropnie pedantyczna ale właśnie ją za to pokochałam . . .. są odcinki gdzie próbuje się zmienić i zostawić bałagan . . . . . ale oczywiście się jej nie udaje :D JEST THE BEST !
Najlepszy był jej tajemniczy schowek za drzwiami, których nikt nie otwiera ;)
Chyba moją najmniej ulubioną postacią z podstawowej szóstki była Phoebe. Jakoś tak średnio lubiłem ten absurdalny humor.
Ale to właśnie siła "Przyjaciół" - różne rodzaje humoru, różnorodne postacie - każdemu coś przypadnie do gustu.
MONIKA THE BEST!! Dla mnie Monika jest numerem jeden, z chłopaków zaś uwielbiam Chendlera :) Natomiast najbardziej irytuje mnie chyba właśnie Pheebe :D ale kocham ich wszystkich :D
zauwazyliscie ze jak by brac teorie (zmysloną tą z kawałów) :)) o tym że blondynki są głupie to rzeczywiscie w serialu inteligencja u dziewczyn miała odwzorowanie w kolorze wlosow ;p
Ale nie wszystkie, bo na przykład Carol była blondynką i nie zauważyłam żeby była szczególnie głupia ;)
a jerśli chodzi o irytację to chyba najbardziej
Janine Lecroix
później Phoebe i jej brat
ooooo i Gary ;p
Mnie chwilami irytował Ross, ale po chwili już był dla mnie najlepszy i nic bym w nim nie zmieniała. Każda z głównych ról jest moją ulubioną. Każda jest na swój sposób wyjątkowa.
Ross, być może tuż po tym, jak zawalił sprawę z Rachel. Ale potem to jedna z najlepszych postaci, to fakt.
:)
Mnie często wkurzał Ross, bo był bardzo często egoistyczny. Co prawda powiedzmy w następnym odcinki za jakąś scenkę bądź jego tekst z powrotem go lubiłem, ale jednak najmniej go polubiłem z trójki chłopaków. A z dziewczyn, to Pheobe, chociaż aż tak bardzo mnie nie wkurzała.
brat Phoebe , matka Rachel,wspólokator Chandlera(byl moze w 2 odcinkach) ,wszystkie kolezanki Rachel,kolega Davida(naukowiec).
A ja najbardziej LUBIE joeego on i ta jego glupota najbardziej mnie rozbrajaja
To strasznie fajnie, ale tutaj się wypowiadamy kto najbardziej nas irytował, a nie kogo najbardziej lubimy. ;)
No dobra to chyba... Janice (dziewczyna Chandlera). Boze, ona i te jej podniety czy cos to chec rozwalenia telewizora:D
Mnie zawsze najbardziej wkurzał Ross. To była taka cicha sirota, wiecznie nieszczęśliwy.
Najbradziej irytująca była Rachel, taka bezpłciowa, Monica była neurtyczna pedantką, Phoebe dośc specyficznym dzieckiem-kwiatem o umysle dziecka ;-), Joey - niedorozwinięty, niepoprawny flirciarz, Ross - ciamajdowatym typowym profesorkiem z uniwerku, i Chandler - zakompleksiony złośliwiec ;-). Tylko Rachel była taka obła. Irytujący byli tez rodzice Gellerów, szczególnie ojciec, typowy pantoflarz;]. Janice RULES, z tym swoim "Oh My God!";p
jak dla mnie wygrywa monica. ten pedantyzm i przesadna uprzejmość. gdybym miał taką żonę to szybko skończyło by się rozwodem
Najbardziej denerwującą postacią od zawsze był dla mnie Ross. O ile wady innych postaci wywoływały u mnie śmiech (nawet te u Janice, chociaż kiedy wpraszała się Monice i Chandlerowi na ślub to byłam zniesmaczona) to Ross jest taką bezosobową, miękką łamagą, bez charakteru. Trochę mi szkoda Rachel - powinna mieć kogoś bardziej... zdecydowanego.
Mnie Ross nie wkurzał, ale chyba dlatego, że trochę mi samą siebie przypominał. Każde słowo dokładnie powiedziane i wciąż wszystkich poprawiał. A najbardziej irytowała mnie Janice. I jeszcze współlokator Chandlera.
Heh, co do Janice, ciągle mam w głowie ten fragment, kiedy Monica chcąc ją wypędzić z mieszkania powiedziała, że Chandler nadal coś do niej czuje - OH MY GOD, co za biedak xD
A właśnie, przypomniała mi się jeszcze jedna postać, mianowicie pan Geller - za akcję z zalanym garażem i pamiątkami w kartonach, które wszystkie dziwnym trafem utraciła TYLKO Monica. Dla mnie to było straszne chamstwo - i wcale nie usprawiedliwia go fakt, że oddał jej w zadośćuczynieniu ten nieszczęsny samochód.
ja lubię wszystkich, ale najbardziej wkurza mnie Ross... nie wiem czemu, może przez to, że zawsze się wymądrza i lubi poprawiać innych
Komplet ludzi innych a jednak dobranych przyjaciół (i nie tylko,jak się pozniej okazuje :-) W sumie nikt mnie nie irytował oglądając na ekranie (z pewnością życie codzienne było by z niektórymi postaciami dość męczące :-) ale...czasem egoizm Rachel irytował...
Ursula Buffay, to jak niemal wszystkie te jej złośliwości wobec phoebe uchodziły płazem. Siostry Rachel były niesamowicie irytujące, szczególnie ta co chciała mieć jej dziecko dla własnych egoistycznych celów. Rodzice moniki, na jej miejscu wymazałbym ich ze swojego życia, co to za rodzice którzy sprawiają tyle przykrości dziecku bo częściej zawodzą niż wywiązują się ze swoich obowiązków. choć w sumie trzeba przyznać że małżeństwo z chandlerem jakoś polepszyło ich wzajemne relacje.
każdemu z głównych bohaterów przydarzyły się nieraz irytujące zachowania itd, ale mistrzem zdecydowanie w tej dziedzinie jest Ross. niesamowity egoista. uważa że wszystko mu się należy i że świat jego przyjaciół kręci się tylko wokół jego problemów. czasami wręcz domaga się ustępstw od nich, np joey nie mógł się spotykać z rachel, a z kolei gdy on musi ustąpić to niemal zawsze trzeba go nakłaniać go, bo nic z czystej własnej woli, np gdy sie dowiedział o związku moniki z chandlerem.
a inni z epizodycznych: gdy rachel rodziła, obok na sali były taka kłótliwa para, kolesie co zaczepiali kiedyś w kawiarni rossa i chandlera, ta blondi lokatorka co kiedyś mieszkała z joeyem i nie lubiła moniki i chandlera (strasznie zapatrzona w siebie), i ten chłopak phoebe co wszystkim się ekscytował (pod koniec odcinka odczuwałem przesyt jego personą)
nie oglądałem jeszcze 10 sezonu więc na pewno jeszcze coś wpadnie:)
Z szóstki przyjaciół najmniej lubię Phoebe, jeśli chodzi o drugoplanowe role to dość irytująca byla Emily (druga żona Rossa) :)
mnie na początku najbardziej wkurzała monika, ale potem mi przeszło ;) i nie mogłam znieść Phoebe, strasznie mnie irytowała, bo była chyba najmniej naturalna - tzn. za bardzo przerysowana
cos w tym jest.
teraz juz tak bardzo mi ona nie przeszkadza, ale czasami rzeczywiscie jest bardzo irytujaca. oryginalnosc i specyficznosci, nawet dziwacznosci - ok, ale czasami zwyczajnie zachowuje sie jak glupia kobieta i tyle.
kazde z nich bywa denerwujace, ale.. czym bylby serial bez któregokolwiek z nich? :)
koncze wlasnie sezon 7 - i od jakichs dwoch moim ulubiencem jest Joey! jest fenomanalny, bawi mnie jak nikt inny :)
A mnie raczej każdy z bohaterów potrafił ciut zdenerwować. Ale to nie zmieniło faktu, że uwielbiam tych zwariowanych bohaterów.
Ale takich postaci kilkuodcinkowych to nie lubiłam Emily, na początku jeszcze ją trawiłam, ale potem byla coraz bardziej denerwująca.
dokładnie!emily była strasznie irytująca, jedynie pierwszy odcinek z jej udziałem był śmieszny, jak taka przemoczona od deszczu trafiła do ich mieszkania;)potem z każdym odcinkiem coraz bardziej mnie wkurzała
Mnie najbardziej wkurzyła w momencie kiedy zabroniła Rosso'wi widywac się z Rachel...Ale miała fajny akcent xD
jeszcze do niedawna myślałam, że nie da się odpowiedzieć na to pytanie, bo przecież Friends, nierozłączna szóstka, każdy niepowtarzalny, indywidualny i cudowny na swój własny sposób, że się uzupełniają i tak dalej.
jeszcze nie obejrzałam Friends do końca, zaczęłam oglądać dziś 10. sezon, ale z przykrością muszę stwierdzić, że od paru odcinków Joey stał się moim najmniej ulubionym.
Bo jakim prawem on jest z Rachel?
To chyba proste i logiczne: ona stworzona jest dla Rossa i vice versa.
Po co tam ten wątek Joey+Rachel?
Nie mam zielonego pojęcia.
na szczęście trwa to tylko parę odcinków bo oboje zdają sobie sprawę, że nic z tego nie będzie:)
no właśnie, proszę, pomóżcie mi rozstrzygnąć tę kwestię: po tym, jak nie może między nimi dojść do zbliżenia, oboje rezygnują, tak? Później jest od razu odcinek z urodzinami Emmy i po prostu koniec wątku ich związku? postanawiają być przyjaciółmi ?
dlaczego na szczęście? jak dla mnie o wiele sympatyczniejsza para niż rachel w związku rossem. absolutnie nie rozumiem fenomenu tej postaci. liczba jego wad przytłacza liste zalet. Tymczasem podczas wspolnego mieszkania z joeyem rachel swietnie sie bawiła i aż przyjemnie się na nich patrzyło.