Jak dla mnie wszyscy się przyjaźnili i wspierali w trudnych dla siebie chwilach. Uważam jedynie, że najmniej takiego porozumienia było między Chandlerem a Rachel.
Joey i Phoebe byli zwariowani. Zawsze żałowałam, że nigdy nic między nimi nie zaszło. Z drugiej strony Phoebe pasowała mi tez do Rossa wizualnie. Joey był bardzo dobrym przyjacielem. Często pocieszał, przytulał, potrafił wesprzeć na duchu choć nie zawsze umiejętnie mu to wychodziło. Chandler jak dla mnie miał lepszy kontakt z chłopakami. Ale więź między nim a Monicą istnieje od 1 odcinka! Ross był zawsze troszkę wpatrzony w siebie, ale dla Rachel potrafił z tylu rzeczy zrezygnować i zawsze mnie to ujmowało. O Phoebe wiemy mało, ale często przyjaciele ją wspierali, a w takich zwariowanych pomysłach ciężko wytrwać przy przyjacielu :P Najbardziej jednak uwielbiam jak są wszyscy razem :)

Było kilka wspaniałych scen pomiędzy Phoebe i Joeyem! Podobało mi się zwłaszcza, jak Joey znalazł bliźniaka dłoni i nikt w niego nie wierzył, poza Phoebe oczywiście i on powiedział "Nie pozwolę wam zamieszkać w moim zamku w kształcie ręki" i do Phoebe "Oprócz ciebie Phoebe, ty dostaniesz kciuk" i było jeszcze kilka takich sytuacji i ja właśnie tak obstawiałem, że Rachel&Ross , Chandler&Monica i Phoebe i Joey ale cóż :(

Phoebe i Joey zawsze dobrze się dogadywali, okazywali sympatię, wręcz flirtowali (np raz Joey powiedział, że "nie będzie marnował swojego wdzięku na przyjaciół, poza Tobą Phoebs", czy wspomniana wyżej akcja z dłonią).

Joey był właściwie dla wszystkich świetnym kumplem- oświadczył się Rachel, bo bał, że zostanie sama z dzieckiem, załatwił jej łóżeczko dla Emmy, ukrywał związek Moniki i Chandlera (narażając się na śmieszność) czy pocałował Phoebe w jej urodziny. Potrafił zrobić każdą głupotę, byle pomóc.

Monika lubiła wtrącać się w życie reszty, rozwiązywać problemy - ale nie wiem, czy to bardziej nie dlatego, że miała władczy charakter i musiała postawić na swoim ;-)

Chandler świetnie dogadywał się z chłopakami, między nim a Joeyem i Rossem było widać wielką zażyłość, znali się jak łyse konie. Szczególnie było to widać w 3 i 4 sezonie. Trochę stosunki się rozluźniły, gdy związał się z Moniką.

Rachel i Monika były wspaniałymi przyjaciółkami, potrafiły się kłócić i pobić, ale w razie problemów jedna szukała drugiej. Phoebe była trochę z boku (pewnie na własne życzenie, ach ta hipisowska dusza), jednakże bardzo podobała mi się scena narodzin trojaczków, kiedy Rachel próbowała jej wytłumaczyć, że musi oddać dzieci.

Lubię sceny z Rossem i Phoebe, kiedy zderzał się racjonalizm z pokręconymi teoriami Phoebs :)

Myśle, że z Moniką było podobnie jak z Chandlerem - po związaniu się z nim straciła troche kontakt z Rachel, w sumie to potem Rachel i Phoebe miały sporo scen razem tak od 6 sezonu. Sceny Rossa i Phoebe są jednymi z lepszych w tym serialu :)

Dokładnie tak, jak piszesz!
Ross razem w Phoebe tworzyli prześwietny duet:

- Ross uczący Phoebs jeździć na rowerze + ich rozmowa w pokoju Phoebe - "rower umiera, gdy się na nim nie jeździ..." :D
- Phoebe wątpiąca w teorię ewolucji i Ross, który się ugiął - "jak teraz spojrzysz na kolegów z pracy Ross, jak??!"
- Ross i jego pomysł z Vicramem
- Phoebe wparowująca na wykład Rossa i zapraszająca go do kina :)
- Phoebe wmawiająca Rossowi, że ten nadal kocha Rachel
- Phoebe jako jedyna zainteresowała się opowiastką Rossa nt gazów (odcinek z flirtowaniem z dostawczynią pizzy)
- W ostatnim odcinku Phoebe zagrzewała Rossa do walki o Rachel i gnała z nim na lotnisko


i wieeele innych :)

Sezon 6 jest jednym z moich ulubionych :) Połączenie Moniki i Chandlera pozwoliło zabłysnąc Rachel i Phoebe w scenach z unagi, wspólnym bieganiem, stołem farmaceuty, szukaniem prezentów w mieszkaniu, pożarem i pomieszkiwaniem u Moniki :)

Moim zdaniem sezony 5 i 6 są najlepsze ze wszystkich. :) Nigdy nie spodziewałem się, że Monika i Chandler mogą zostać sparowani, a tu proszę i bardzo mi się to spodobało. Poza tym, odcinek w którym wszyscy się dowiadują jest moim ulubionym :)

Nie zapomnijmy też gdy Phoebe kryła Rachel przed innymi i powiedziała, że to ona jest w ciąży

Ja nade wszystko uwielbiam przyjaźń Chandlera i Joeya, a już na samym szczycie jest dla mnie scena z Chandlerem w pudle, kiedy nie odezwał się ani słowem, tracąc przy tym (teoretycznie, bo wyszło jak wyszło, ale...) swoją miłość byleby tylko uratować przyjaźń. No jej. <3
Albo scena z wyprowadzką Joey'a, czy wtedy, gdy nie mógł pogodzić się z przeprowadzką Monici i Chandlera.