i przy tej okazji witam i pozdrawiam wszystkich użytkowników, a w szczególności Friendsmaniaków:) Jakoś nigdy nie udało mi się dobrnąć dalej niż do piątego sezonu w telewizji więc ostatnio zawziąłem się i korzystając przyjaznej stronki serialowej obejrzałem w kilka dni resztę. Może dlatego po obejrzeniu ostatniego odcinka jakoś tak nie mogłem się pozbierać.Rzeczywiście akcja serialu rozciągnięta jest na dziesięć lat i można się z bohaterami zżyć. Jednak jestem zdania,że moment zakończenia był dobrze wybrany.8 i 9 sezon były juz nie najwyższych lotów, chwilami niesmaczne.Choćby wątek Rachel-Joey - nie wiadomo było kiedy i komu Rachel do łóżka wskoczy. Coś mi się zdaje ,że twórcy mogli mieć podobne odczucia więc skończyło się jak tak nie inaczej.Ale żal pozostał.I chęć zobaczenia kontynuacji. Powstał co prawda "Joey"ale odpuściłem oglądanie łapiąc się na tym,że cały czas czekam, aż się pojawi ktoś z Przyjaciół.
A jeśli kontynuacja to chyba serial nie byłby dobrym pomysłem.Raczej pełnometrażowy film nawet dwie części z fabułą osadzoną w obecnym czasie.
Co sądzicie? Scenariusz to każdy fan serialu ma chyba gotowy:)I pewnie każdy byłby dobry.....Jak się otrząsnę z rozpaczy i smutku to Wam jeszcze głowę pozawracam. Pozdrawiam
Racja z "Joey'em". Obejrzałam tylko jeden odcinek i wydawało mi się, że ciągle czegoś brakuje. A raczej kogoś...
A jeśli chodzi o film to pomysłów na scenariusze na pewno by nie zabrakło, ale już kilka razy próbowano zrobić film z serialu i różnie to wychodziło. Chociaż, jako wielka fanka Friends, na pewno obejrzałabym to kilka razy ;)
P.S. Myślałam, że tylko ja tak rozpaczałam po ostatnim odcinku... Ale wiesz co mi pomogło? Oglądam wszystkie odcinki jeszcze raz :D A do tego wszystkie bloopersy, wywiady, ujęcia zza kulis... Omijam tylko materiał nakręcony po zakończeniu serialu, kiedy wszyscy aktorzy żegnają się z publicznością i sobą nawzajem, opowiadają o 10 latach spędzonych razem... Normalnie bomba emocjonalna. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach ;)
Pozdrawiam!