Ten serial nie tylko mnie śmieszył, ale i wzruszał. Pomimo ze przyjaciele to 22 minuty humoru z najwyższej półki to pojawiało sie tam miejsce na głębsze treści. Co jest załusgą świetnych zresztą aktorów. Każdy z nich uosabia pewne stereotypy człowieka które są przez nich eksponowane do bólu. np. Chandler i jego sarkazm sposobem na życie. Myślę że ten serial abstrahując od popularności jest dalej niedoceniany. Swoją spontanicznością powoduje że ja mogę oglądać jeden odcinek odkrywając ciągle coś nowego w tym fenomenie. To był jedyny taki serial bo ideału sie nie przeskoczy.
Dokładnie, to jest jedyny serial, który rozbawiał mnie do łez albo wzruszał za każdym razem kiedy katowałem wszystkie sezony po kolei po kilka razy. Dla mnie nie było, nie ma i nie będzie lepszego sitcomu niż "Friends"
No wlasnie "Każdy z nich uosabia pewne stereotypy człowieka które są przez nich eksponowane do bólu" - cenna uwaga. Kazda postac ma swoj wlasny wyrysowany charakter, ktory przedstawia nam sie w zyciu codziennym, a dolaczona do tego lekka groteskowosc sprawdza sie, ujmuje.
A niedawno obejrzalem na jutubie ostatni odcinek, ostatniej serii, poniewaz bylem ciekawy zakonczenia, no i powiem szerze, ze koncowa scena chwyta za gardlo. Szkoda, ze odcinki zakonczyly sie, ale nic nie moze trwac przeciez wiecznie, w koncu i tak nagrywali to cale 10 lat. Takiego serialu juz nie bedzie.