niż przyjaciele. Przyjaciele mają w sobie "to coś" nie wiem jak to wyjaśnić, ale jest niesamowity. Ten klimat, te ich przygody. Jestem pewny, że nigdy nie powstanie lepszy serial komediowy niż friends, bo to już klasyka.
Myślę, że masz rację. Z jednej strony szkoda, bo skoro jestem już w pewien sposób naznaczona Friendsami, to nie pokocham nigdy żadnego innego serialu równie mocno. Obejrzałam jeden odcinek "Jak poznałem waszą matkę", obejrzałam jeden odcinek "Rancza"... i to nie jest to. Nie miałam najmniejszej ochoty na dalsze epizody, bo ani to śmieszne (jak Przyjaciele), ani wciągające (tak jak Przyjaciele), ani chwytające za serce, że tak to ujmę (jak Przyjaciele). Zawiesili poprzeczkę zbyt wysoko :)
Ale z drugiej strony... hej, po co mi inne seriale, skoro mam TEN?!
rzeczywiscie, najlepszy serial komediowy jaki znam:) ale nie ma co sie negatywnie nastawiac do innych:) polecam How i met your mother! jak zaczelam ogladac to tak srednio mnie ten serial wciagnal, tez sobie pomyslalam ze podobny do przyjacioł;/ ale naprwde super serial, warto obejrzec. powiem tak, jak komus podobali sie przyjaciele, to HIMYM tez sie spodoba:D ogladam i ogladam:)
Po jednym odcinku już odpuściłeś sobie? To nie może być mowy o obiektywizmie. Ale tak Friends najlepszy serial komediowy :D
Odważę się nie zgodzić. Są lepsze.
Tyle, że kiedyś Friends oglądałem chętnie. Teraz odcinki wydają się infantylne. Dorośli ludzie, na stanowiskach, zachowujący się jak smarkacze z podstawówki. Nie śmieszą, lecz drażnią.
Z tego co pamiętam, to na stanowiskach byli w późniejszych sezonach. Pracę Rachel jako kelnerki, Joey'ego jako faceta łapiącego się każdej możliwej roli i będącego głównie na utrzymaniu Chandlera, Monici jako kelnerki jeżdżącej na rolkach w jakimś beznadziejnym stroju z powiększonymi piersiami, Chandlera jako faceta wklepującego cyferki w jakiejś klitce bez okna czy Pheobe jako masażystkę bez stałego etatu nie nazwałabym pracą na nie wiadomo jakim stanowisku : )
Faktycznie, może jak na swój wiek byli trochę za bardzo beztroscy. No ale dobra, to tylko serial : )
Nie śmiałabym silić się na obiektywizm. I wcale nie chciałam powiedzieć, że już po jednym odcinku wiem, że tamte seriale są beznajdziejne :) Chodziło mi raczej o to, że od czasów Friends NIE MAM OCHOTY oglądać żadnego innego sitcomu, bo mi tęskno i czekam tylko aż nagle jakimś cudem wyskoczy zza rogu Janis ze swoim OMG.
Jest sporo śmiesznych seriali takich jak np. Jak poznałem waszą matkę, Modern Family czy nawet (i tu uwaga) Gotowe na wszystko :) :) "I'm Mexican?!?!" http://www.youtube.com/watch?v=nWXqwqLvHgE :) Ale PRZYJACIELE w moim serduchu maja pierwsze miejsce! :)
friends ma te zalete, ze sie nie nudzi, idealnie sie wstrzelili z aktorami i tekstami, w cholere sitcomow, kiedy sie je oglada, ma sie wrazenie, ze sa wtorne i przesadnie moralizatorskie - moze to tylko moje subiektywne wrazenie.
ps. ja tez lubie ( pomimo zerznietych z friends motywow) HIMYM, modern family nie znam, a hałsłajfsy to kunszt przerysowania i przeslodzenia( mam na mysli sielanke przedmiesc i sasiedzkich ukladow, piekne wypieki bree, czy wiecznie super zadbane kobitki, trawniczki, domki itp), ale forma jest tak mila w odbiorze, ze ogladam z przyjemnoscia, taki troszke serial - bombonierka ;)