Końcówka odcinka przyniósł spore zamieszanie co do tożsamości Ewy... początkowo wydawało się, że wiemy już o niej wiele (reakcja Rosjanki, wspomnienia z tonięcia), by na koniec pojawił się Czarny z nowymi rewelacjami na temat przeszłości dziewczyny.
Aczkolwiek, jak już wcześniej zauważono, wydaje się to dość mocno pogmatwane - nie dość, że dziewczyna jest sporo starsza, niż w wieku 4 lat (wtedy miała trafić do kościoła), poza tym, jej rzekomy ojciec - przyjaciel Czarnego - jakoś nie pojawiał się we wcześniejszych wspomnieniach.
BTW - ex-teść Czarnego wspominał o tym, aby "nie obwiniał się za wypadek który zdarzył się na Mazurach" - czyżby chodziło o rzekomego polskiego ojca Ewy (granego przez Cezarego Łukaszewicza)?
Czwarta część trzyma w napięciu, ale niestety twórcy znów nie ustrzegli się mniej lub bardziej widocznych wpadek:
-> ucieczka Ewy i Olgi z pociągu - ta scena (wraz z kilkoma kolejnymi) może spokojnie konkurować z tą z drzwiami zamykanymi od środka:
- trzeba naprawdę nie lada umiejętności, aby uciec policjantom z pociągu, w sytuacji, w której wybiegły od tej strony od której był radiowóz, w dodatku, widziane przez znaczną część pasażerów. Toż to cud większy, niż wyjście praktycznie bez szwanku woźnego (i z drugiej strony, śmierci Justyny po wpadnięciu pod zwalniający - raczej - pociąg - wszak dojeżdżał pod koniec peronu)
- ciekawe też, że gdy znalazły się w kropce i natrafiły na kompleks budynków (więzienie)? siadają na przystanku (BTW, nie był to przypadkiem słupek przystankowy znany z warszawskiego ZTM?) a chwilę później, niczym nie niepokojone, docierają do celu?
-> skąd ta matka/babka Ewy/Nadii (na stałe mieszkająca w Obwodzie Kaliningradzkim, według dziennikarza zajmującego się sprawą zaginięcia sprzed 11 lat) znalazła się na stałe w Polsce? Można zrozumieć, że byli na wakacjach na Mazurach, ale jaki interes miała w osiedlaniu się na stałe?
-> patrząc na sekwencje scen z udziałem agenta Olgi zdaje się, że facet z Tindera jest w to ewidentnie w tę sprawę umoczony... no chyba że to jakaś zmyłka (aczkolwiek nie posądzałbym o to scenarzystów)