ogląda się go całkiem przyjemnie, ładne, młode buzie, wysportowane ciała, wartka akcja ;-). Jednak całość jest na tyle absurdalna, odrealniona i daleka od rzeczywistości, że przypomina bardziej jakiś serial political fiction. Nie znam się oczywiście na niuansach szkolenia i pracy FBI i wiedzę w tym zakresie czerpię z tego, co przeczytam i zobaczę w mediach, ale naprawdę trudno uwierzyć w to co prezentuje akcja. Ośrodek szkolenia kadetów elitarnej służby przypomina jakiś zwariowany internat koedukacyjny, jego dziwnie dobrani składem rekruci jeśli nie zajmuję się spiskowaniem, czy innymi podejrzanymi interesami, to w zasadzie rządzą całą formacją podczas spektakularnych akcji. O kwiatkach typu oprowadzanie po szkole syna przestępcy przez mamusię szefową , napad na ośrodek przez kumpli tegoż synalka, czy perypetiach głównej bohaterki zamieszanej w jakiś mocno wydumany spisek, bomby rozbrajane przez uczniów itd. już nie warto nawet wspominać.Autorzy recenzji na wszystkie przypadki odmieniają przymiotnik "intrygujący". Moim zdaniem jest raczej śmieszny i to wcale nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jestem w połowie pierwszego sezonu, ale wątpię czy dam radę dalej go oglądać, bo wszak są jakieś granice absurdu - nawet w przypadku X muzy :-)