Pojedynek na kopie a brat króla zasuwa w odkrytym hełmie? Jeszcze dźga kopią po nogach konia? Ja wiem, że to nie nasze średniowiecze i ówczesne Westeros mogło mieć inne zasady... Ale przecież koń, do tego dobrze wytresowany to majątek. Byle przybłęda (już abstrahując od brata króla) wpada na turniej i ubija komuś konia, celowo kierując w niego kopię? I co innego spaść z konia będąc z niego wysadzonym, a co innego być przez niego przygniecionym bo przeciwnik go zranił.
Fabuła pierwszego odcinka średnia, postacie nijakie, wszystko miało chyba bardziej szokować (poród) niż być na poziomie pierwszego sezonu GoT-u. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.
Jeśli chodzi o hełm, no to oczywiście, twórcom serialu chodziło o to, by pokazać twarz Matta Smitha. Ale z drugiej strony Daemon jest bodaj jedyną postacią, dla której zasuwanie w odkrytym hełmie jest... wytłumaczalne. Nie chcę tutaj spojlerować, ale on jest po prostu niestabilny emocjonalnie. Ma też pewne tendencje samobójcze (to widać tutaj, a także w odcinku drugim).
Jeśli chodzi o konia, to sęk w tym, że on tego konia jak gdyby nastraszył. On go nie dźgnął. Gdyby zabił konia pod jeźdźcem zostałby zdyskwalifikowany. A przynajmniej taka kara groziła uczestnikowi turnieju kilkadziesiąt lat później. Tymczasem tu jeździec został uszkodzony, ale koniowi nic się nie stało. I podejrzewam, że dlatego Daemon mógł kontynuować. Czy było to cholerne ryzyko, podjęte w sposób nieuzasadniony? Tak, ale tak właśnie Daemon postępuje.
Oczywiście, masz słuszność, iż z postaciami jest tu pewien problem. A mianowicie, to, co widzimy teraz, to najlepsze wydania tych postaci. Postacie wydają się nijakie, gdyż są tutaj całkiem miłe. Nawet Daemon.
Wierze ci na słowo, że koń nie oberwał. Jednak nie przemawia do mnie tolerowanie takich zachowań na turniejach. Już pominąwszy kodeksy rycerskie, których nie znam jeśli chodzi o stworzone przez Martina uniwersum, to takie zagrywki kończyły się często gęsto śmiercią uczestników, a nie o to koronie chodziło. Przecież każdy rycerz w piachu to uszczuplenie możliwości militarnych korony i ich bezpośrednich lordów. Tu nie chodziło o rzeź ale o przedstawienie dla gawiedzi, podnoszenie morale rycerzy, którzy w warunkach pokoju mieli okazję na "poważnie" zobaczyć co to starcie. Więc rozpatruję to z punktu czystej logiki, abstrahując od kodeksów. Po prostu od uniwersum tego poziomu oczekuję stosunków społecznych i gospodarczych również na poziomie.
To i tak nic w porównaniu do Stannisa, który atakował w pierwszym rzędzie BEZ HEŁMU mury Królewskiej Przystani.
Spoks, więc dziwię się, że Daemon (jeśli to nie jego pierwszy turniej) jeszcze żyje. Odkryty hełm to nie tylko ryzyko oberwania kopią w twarz bezpośrednio, ale np. drzazgą, która przy takim pędzie wbita w tkanki miękkie, nie różni się zbytnio spustoszeniami od kuli karabinowej.