Serial całkiem niezły, ale ogólnie trochę to wszystko trąci kiczem.
Ray Donovan, którego całą "ekipę" stanowi Lena i Avi jest postrachem całego LA. Wystarczy że się przedstawi i każdy truchleje, jakby gadał z szefem rosyjskiej mafii. Nawet gangsterzy i bandziory przez duże "B" od razu miękną, bo średnio zbudowany, niemłody już facet przedstawia się "Ray Donovan". To dla mnie kicz numer 1.
Kicz numer 2: cała akcja z MIckeyem. Ray nienawidzi ojca, ale NIE MOŻE go zabić samemu. What? Avi odpala w ostatnim sezonie bez problemu dziennikarkę, ale Mickeya nie może? Muszą za to sprowadzić z Botonu Sullego i mu zapłacić 2 milony dolarów żeby zabić dziadziusia. Co za absurd.
Kicz numer 3: Mickey zabija agenta Van Millera, wcześniej chleją razem, wszędzie jego odciski i tak dalej. Siedzi tam zakrwawiony. No i co? No i nic. Jak ucieka nawet nie próbuje ściereczką zmazać odcisków, tylko zabiera sprzęt do nagrywania i wychodzi. Nikt go nie ściga, a sam Van Miller oczywiście jak się okazuje nawet nie miał notatek ani nic że współpracował z Mickeyem. Wystarczyłoby żeby połączenia telefoniczne sprawdzili ile razy dzwonił do starego Donovana.
Kicz numer 4: Van Miller działał jako samotny jeździec, nie miał pleców przełożonych z FBI, ale potrafił ukręcić łeb sprawie z Bostonu, jak Avi załatwił że mają Mickeya wsadzić za zabicie księdza? I jeszcze ten agent mówi że to jakaś szycha musiała załatwiać, bo nie wiadomo jak to zrobił. Głupota.
Kicz numer 5: Ray idzie do Cookiego, jest przeszukiwany, ale nie sprawdzają torby? No to już było dno do kwadratu. Oglądając ten moment już widziałem że ma broń w torbie, i domyśliło się tego pewnia 90% widzów. Oczywiście poza tępymi ochroniarzami Cookiego.
Absurdów było dużo, dużo więcej, ale nie chce mi się wszystkich psiać. Żeby nie było fajnie mi się serial oglądało, ale trzeba trochę przymrużyć oko :) Realizm bardzo słaby, ale widocznie taka konwencja. W każdym razie ze względu na wręcz przeładowanie niespójnościami i absurdami, osobiście uważam, że nie ma co porównywać Raya do Soprano, bo to nie ta liga, i zupełnie inna konwencja, choć twórcy Raya wiele motywów zaczerpnęli z postaci Tonego.