Trochę przypomina się kwestia z "Króla Ubu" - "W Polsce, czyli nigdzie". Tutaj jest "W Centralnej Europie, czyli nigdzie". Pejzaże i folklor jak na Bałkanach, a ma być na zachód od Polski (to wynika z mitu o "zaginionym bracie"). Kanclerz sprawuje władzę absolutną, brak jest parlamentu, a rada gabinetowa przypomina operatywkę z urzędnikami niższego szczebla. Nawet najbardziej niedorzeczne ustne polecenia "szefowej" są realizowane. Trochę przypomina to mechanizmy stalinowskiego ZSRR. No a kapral Zubak to taki trochę Rasputin, zwłaszcza gdy zajmuje się "leczeniem". Zdumiewa jednak fakt, że superminister spraw wewnętrznych w rzeczywistości jest w opozycji do kanclerz i nic z tego nie wynika. W realnym świecie już dawno doszłoby do zamachu stanu, bo podstawy owej władzy są iluzoryczne (rzekome wygranie wyborów).