... jednak ostatnio zaczął ziębić. Serial miał\ma potencjał, ale go nie wykorzystuje. Słabe zwroty akcji oraz jej tempo. Bohaterowie nie angażują widza emocjonalnie, a powinno się im mocno kibicować. Mało ciekawych scen, przez co serial zaczyna nużyć i irytować. Obejrzałem 8 odcinków, ale zwątpiłem już po drugim, dlatego daję 6\10 i opuszczam ten serial na rzecz "Dawno, dawno temu".
Zawsze szukałem jakiegoś serialu związanego z takim tematem, pojawił się, lecz właśnie tak jak powiedziałeś "ani grzeje, ani ziębi"
Zobacz odcinki 9 i 10, skoro już tyle zobaczyłeś to te dwa nie zrobią wielkiej różnicy a moim zdaniem są one najlepszymi odcinkami jak na razie, szczególnie 10. Moim zdaniem serial jest ciekawy i przyjemnie się go ogląda, jednak gdyby część obsady była wymieniona to pewnie było by o niebo lepiej, bo jak dla mnie tylko Neville i Miles są odegrani jak należy. Potencjał nie wątpliwie jest, jeśli serial się przyjmie to pewnie rozwleką to na tysiąc sezonów, więc nie oczekujmy, że od razu wyrzucą wszystkie asy z rękawa ;). Ja w każdym razie jestem mocno ciekawy 11 odcinka. ;)
Jestem świeżo po obejrzeniu 10. odcinka i muszę niestety przyznać, że niczym mnie nie zachwycił, tak jak pozostałe zresztą. Nawet koniec, który, podejrzewam, miał zachęcić do dalszego oglądania, jest przewidywalny i łatwo wyobrazić sobie, co może się stać w odcinku 11.
Serial naprawdę miał potencjał, ale z odcinka na odcinek można przekonać się, że pomysł został zaprzepaszczony. Zanim opiszę, co takiego mnie denerwuje w "Revolution", może najpierw dobre strony, żeby nie wyszło, że wszystko jest takie beznadziejne, bo byłoby to obrazą dla tych, którzy jednak sobie w tym serialu nieźle radzą. Pomimo nieciekawego scenariusza i bezbarwnych postaci niektórzy aktorzy odnajdują się w tym bałaganie, m .in. aktorzy grający Norę, Milesa. generała Monroe. No i to chyba wszystko, co mogę powiedzieć dobrego o serialu. Choćbym nie wiem, jak się starała, nic innego nie przychodzi mi do głowy. W "Revolution" jest tyle niedociągnięć, że można by napisać o tym książkę. Wspomnę tylko o tych, które mnie najbardziej rażą. Przede wszystkim zły dobór aktorów. Aktorka grająca Charlie nie ma jeszcze wyrobionej mimiki twarzy, ciągle ta sama mina do wszystkich sytuacji i do tego to spojrzenie zbitego psa. Jest ładna, tego nie kwestionuję, ale nie potrafi się wczuć w graną przez siebie postać. Później aktor grający jej brata Danny'ego. To już kompletna porażka. Jak można wybrać do roli chorego, astmatycznego nastolatka kogoś o ciele greckiego herosa i wyglądzie dobrze odżywionego młodzieńca? Jego mięśnie przecież nie wzięły się z powietrza, do tego trzeba treningu, a jak widać w serialu Danny męczy się po każdym, nawet niewielkim wysiłku. Patrząc na niego, czujemy się oszukani. Ostatnią wspomnianą przeze mnie aktorką będzie aktorka grająca Rachel. Pamiętam ją z serialu "V. Goście". Tam sprostała zadaniu, ale tutaj gra słabo, może to wina scenariusza, może nie pozwalają jej się wykazać. Nie wiem, wiem tylko, że Rachel jest niezwykle irytująca z tym swoim "przepraszam" na ustach w momencie, kiedy wbija śrubę w pierś przyjaciela. Miny grającej ją aktorki też pozostawiają wiele do życzenia.
Nie będę się rozwodzić nad innymi niedociągnięciami. Dla mnie słaba gra aktorska to chyba najważniejszy czynnik zniechęcający widzów do dalszego oglądania. Nawet najciekawszy scenariusz nie pomoże, jeśli postaci nie będą przekonujące.