Jakby każdy sezon miał po 6 odcinków to nie odczułbym większej różnicy(a zyskałbym sporo cennego czasu), ponieważ jakieś 60% tego dziwnego serialu z miałkimi i irytującymi postaciami to były popłuczyny i zapchajdziury.
Oczywiście są też dobre i bardzo dobre momenty,ale jak na tak ogromną ilość odcinków jest tego zdecydowanie za mało.
Końcówka sezonu 6-ego to totalna porażka dla nawet mało wymagającego widzą patrząc przez pryzmat tego co działo się w całym serialu.
Przecież o to chodzi by pokazać, że te postaci żyją, a te życie może się skupiać na byle czym. 8 odcinek pierwszego sezonu nawet w całości się na tym skupia. Jak to mówi Chris, dopadła go pie*rzona regularność życia, nie wie jaki jest jego cel i czy to co robi ma jakikolwiek sens. Obaj z Tonym rozmawiają o tym i o depresji do której to prowadzi, ale jednocześnie nie chcą przyznać że to ich bezpośrednio dręczy. Gdyby spłycić ten serial tylko do gangsterki, to by dużo stracił.