Długo zbierałem się do obejrzenia "Rodziny Soprano", polecano mi ten serial już w momencie kiedy były produkowane pierwsze sezony, ale jakoś się z nim mijałem. Udało mi się wreszcie obejrzeć dwa pierwsze sezony, jednak w moim przypadku raczej na tym będzie koniec.
Zawsze myślałem, że "Rodzina Soprano" to serial gangsterski, okazało się jednak, że to dramat psychologiczno-rodzinny z wątkami gangsterskimi. Po dwóch sezonach mam wręcz wrażenie, że oglądam "Klan" w wydaniu premium. Jednak abstrahując od gatunku serialu to wciąż nie mam pojęcia skąd te zachwyty nad tą produkcją.
Dla mnie ten serial jest dziwnie skonstruowany. Większość interesujących wątków jest bardzo szybko przerywana i w ich miejsce wchodzą "wypełniacze" w postaci przegadanych scen w gabinecie psychologicznym albo domu spokojnej starości u matki Tonego. O ile sceny u psycholog w kilku pierwszych odcinkach wprowadzają jakoś w postać Tonego, tak później gdy tylko widzę ten gabinet to od razu mam ochotę przewinąć odcinek do przodu. Tak samo reaguję gdy widzę Livię na ekranie.
Kilka przykładów ciekawych wątków, które zostały szybko przerwane:
1. Kiedy pojawił się wątek postrzelenia Tonego to liczyłem, że rozpocznie się jakaś woja w rodzinie między Tonym i Juniorem i wokół tego zostanie osadzona fabuła sezonu, niestety wątek został wygaszony.
2. Podobnie z wątkiem Richiego Aprile - myślałem, że Aprile stworzy swoją bandę i wejdzie w wojnę z rodziną Soprano ale zamiast tego postać Richiego została uśmiercona i wątek padł.
3. Wątek w którym Tony został oskarżony o zabójstwo i przekazał już na przechowanie pieniądze swojemu prawnikowi - myślałem, że teraz Tony będzie ukrywał się przed FBI, wyjedzie gdzieś, zmieni się trochę miejsce akcji np. na inne miasto, jednak ten wątek też szybko padł.
Można było z tego wyciągnąć ciekawą fabułę, ale zamiast tego widz dostaje flaki z olejem w postaci kolejnej sceny u psychologa, kłótni Carmeli i Tonego albo rozkim Meadow na temat wyboru studiów.
Kolejna rzecz, która odrzuca mnie od dalszego oglądania tego serialu to charakter kilku pierwszoplanowych postaci, m. in. Tonego. Ta postać praktycznie w połowie wszystkich dyskusji doprowadza do awantury i "rzuca się" z mordą albo z pięściami na wszystkich po kolei: od wrogów, przez przypadkowe osoby i swoich współpracowników aż po rodzinę i swoją psycholog. Po kilku odcinkach zaczyna być to nużące a po dwóch sezonach jest wręcz nieznośne. To jest zachowanie niestabilnego emocjonalnie 16-latka a nie gościa, który jest szefem dużej mafii. Z takim charakterem w normalnym świecie nie przetrwałby dwóch tygodni. Dokładnie tę samą cechę reżyser wbudował w postać Christophera i szczerze mówiąc, gdy ten został postrzelony to cieszyłem się, że wreszcie mogę od niego odpocząć.
Wisienką na torcie jest poświęcenie tak dużej ilości czasu ekranowego toksycznym postaciom takim jak: psycholog, matka Tonego czy siostra Tonego. Ciekawe postaci (np. Aprile, Pussy) są ściągane ze sceny a wampiry emocjonalne męczą widza.
Serial nie dla mnie, chociaż muszę powiedzieć, że wiele rzeczy jest w nim dobre - gra aktorska, praca kamery, montaż i rewelacyjne intro. Mam też wrażenie, że z tym serialem jest trochę jak z filmem "Mechaniczna pomarańcza" - ludzie boją się go krytykować bo myślą, że wyjdą na bezguścia... i w efekcie produkcja zyskuje miano arcydzieła. :)
Po pierwszym sezonie miałem podobne odczucia. Tylko później zrozumiałem, że problem nie leży w serialu tylko w moich oczekiwaniach. Ta produkcja z "Rodziną" w tytule nie jest protoplastą Gomorry czy Peaky Blinders. To bardziej studium ludzkiej psychiki dzięki czemu wszystkie postacie są bardzo niejednoznaczne.
Zgadzam się, że wątek z matką jest męczący. Zdecydowanie za dużo czasu mu poświęcili.
Za to sceny u psychologa są świetne. Monologi Tony'ego stanowią pewna narrację do wydarzeń oraz zgłębiają jego motywy.
Poza tym ten serial warto obejrzeć nawet dla samych dialogów
Młody człowieku, w ogóle nie zrozumiałeś tego serialu :( a po przeczytaniu słowa „Klan”, nie da się twojego komentarza wziąć na poważnie
Ty po prostu jesteś debilem. "Myślałem, że będzie wojna" na szczęście ktoś bardziej inteligentny od ciebie wiedział lepiej, że tak nie wygląda codzienność mafijna. A jak już się trafi jakiś Richie, to szybko zostaje wyeliminowany bez dziesiątek trupów na ulicach, czego spodziewaleś się ulungu.
Nikt nie krytykuje tego serialu oraz Mechanicznej Pomarańczy, bo to fantastyczne dzieła, nie dlatego, że boją się reakcji tłumu. Patrząc na twoje argumenty oczekujesz od tego serialu mocnego pójścia w stronę sensacji jak w Peaky Blinders, Dexterze, nawet trochę Breaking Bad (choć tam twórca wziął przykład z Soprano i akcja jest stonowana). Ten serial stawia na realizm i bardziej ukazanie mentalności gangsterów niż ich konflikty. Wojna z Juniorem/Richiem to byłby bardzo logiczny kierunek dla fikcyjnej fabuły, ale raczej nie tak by było w rzeczywistości.
A ja się z Tobą zgodzę. Dałem 7, bo film jest dobrze nagrany, dobrze zmontowany, bardzo dobrze zagrany (w zdecydowanej większości, chociaż niektóre role, jak "Polacy", wołają o pomstę do nieba) i przyjemnie się go ogląda. Ale ja się też zawiodłem, bo po prostu nie tego oczekiwałem. Oczekiwałem kina gangsterskiego, i po ogólnej, pobieżnej opinii o tym filmie, chyba miałem do tego prawo. Wcale nie filmu akcji, nie wojen gangów, pościgów i strzelanin, tylko stonowanego kina gangsterskiego, skupionego na porachunkach, intrygach, interesach...
A dostałem więcej melodramatu, harlekina i komedii romantycznej niż kina gangsterskiego. Jak bym chciał obejrzeć romans, w którym facet zdradza żonę z dwudziestoma kobietami i przez sześć sezonów fabuła kręci się wokół tego i wokół ich dzieci to bym poszedł na dramat obyczajowy, a nie kino gangsterskie.
I nie zgodzę się z tym, że to jakiś wybitny dramat psychologiczny. Większość głównych postaci jest przerysowana, przesadzona. Carmela - bardzo dobra. Bobby sympatyczny, ale żaden z niego gangster. A reszta - Tony, Paulie, Silvio, Chris, Janice, Artie... są nienaturalni, przejaskrawieni, momentami wręcz kreskówkowi i karykaturalni.
Argumenty w stylu "taka jest mafijna rzeczywistość" zupełnie do mnie nie trafiają.
Po pierwsze, jak bym chciał oglądać rzeczywistość, to bym poszedł na dokument. Oglądając film, nie oczekuję że ma odwzorowywać rzeczywistość.
Po drugie - rzeczywistość czego? Rodziny? Sorry, ale ten film od strony obrazu rodziny to bardziej gorąca telenowela brazylijska niż rzeczywistość.
Czy rzeczywistość mafii? A skąd Wy ją niby znacie? Ja tam w życiu żadnej mafii na oczy nie widziałem, ale jak by wyglądała tak "subtelnie" jak jest to ukazane w tym serialu to nie miała by szans przetrwania kilku miesięcy.
Obejrzałem całość, bo taki miałem zamiar. Z dzisiejszą wiedzą - nie powtórzyłbym. I nie polecam komuś z podobnymi oczekiwaniami do moich. Po drugim sezonie nie robi się lepiej.
Gomorra jest tym czego szukasz, tylko gangsterska, reszta ograniczona prawie do zera. Zabijanie, dilowanie, zdrady i wszystko bardzo brutalne. Możesz sprawdzić Suburrę, film jest lepszy od serialu ale ten też może być. No i Zakazane Imperium, czasy prohibicji, postaci jak Luciano i Capone od zera do bossa itd. Bardzo brutalny.